-20-

184 24 7
                                    

Mimowolnie dni mijały naprawdę szybko, szybciej niż spodziewał się tego Yeosang. Jego praca naprawdę przypominała zwykłe życie, a relacje między nim a dziećmi była naprawdę urocza. Codziennie rano wstawał i gotował im śniadanie, ponieważ Jongho polubił jego smakołyki. Po śniadaniu siadał i bawił się z podopiecznym układając puzzle. W porze obiadowej siadali w trójkę (razem z  Sanem) przy stole i jeśli smaczne dania.

Oczywiście ich życie nie było cały czas posypane różowym, brokatem z jednorożcami i cukiereczkami. Czasami zdarzały się dni bardziej natarczywe. Mimo to, że dzieciak uwielbiał nowego opiekuna, niektóre dni wydawały się jak wyciągnięte z ponurego opowiadania. Nie potrafili wstać o tych samych godzinach co zwykle, nie mówiąc o utraconym apetycie.

Dzisiaj jednak był jeden z najbardziej oczekiwanych dni w roku. Urodziny San'a. Chociaż ten dzień był jak zwykły dzień dla chłopca, to jednak Kang czuł potrzebę przygotowania typowej do tej uroczystości niespodzianki.

Przyszykował parę ozdób i porozwieszał je w salonie. Zamówił tort, prezenty. Wszystko wydawało się idealne, jednak czegoś brakowało. Coś co każde dziecko chciałoby by ten element był obecny w takim dniu. Rodzice.

— Ale dlaczego nie dali ci tego zwolnienia?! — Podniósł głos Yeosang zawieszając ostatnie balony w kolorze fioletowym — Przecież obiecałeś mu, że będziesz, Seonghwa!

— Ja rozumiem twoje zdenerwowanie, ale nie znaczy, że masz do mnie mówić takim tonem. Obniżę ci pensję, więc lepiej uważaj. — Dopiero w tamtym momencie zorientował się z jaką zniewagą odezwał się do swojego pracodawcy.

— Przeraszam... Wiesz jak cieszył się, że przynajmniej w te urodziny będziesz? Rozmawiałem z nim, chociaż było ciężko. Powiedział że możemy nie mieć świeczek, prezentów, muzyki, ale byś ty był.

— Wiem Yeosang... Ale nic na to nie poradzę, nie zdążę na czas. Przynajmniej pozwolili mi o 22 wyjść z pracy, więc będę idealnie godzinę przed następnym dniem — Tłumaczył się.

— Chciałbym PANU przypomnieć — podkreślił słowo ostrzejszą tonacją — że pański syn o tej godzinie już słodko chrapie, a kiedy oni śpią to i ja również.

— Ma dzisiaj urodziny, nic się mu nie stanie jeżeli przeczeka.przecoez nie mogę zostawić pracy od tak lub ją zmienić.

— Czy ktoś mówił o zmianie pracy? Powiem tylko jedno, dał pan słowo, to powinno się je dotrzymać. Nawet jeżeli od się pozmieniało, to trzeba dążyć do danej obietnicy — po tych słowach chłopak rozłączył się i w końcu mógł poprawnie je powiesić — Co myślisz Jongho?

— Fioletowe? A dlaczego nie niebieski?

— A dlaczego nie? — Uśmiechnął się delikatnie w jego stronę, przez co od razu niczym piłeczka w ping pong'u została odbita, w tym przypadku uśmiech. Stali tak przez chwilę, była już godzina 16 co oznaczało koniec dodatkowej lekcji chłopaka.

Z góry można było usłyszeć jak jego podeszwy stukają po szarych panelach, co oznaczało że obiekt zbliża się do celu. Kang chwycił Jongho w pasie i przeniósł się z nim zza kanapę tak by nie było ich w żaden sposób widzieć. Gdy San był już przy wejściu spojrzała na wszystkie dekoracje, trochę zajęło mu zanim dotarło do niego co się właśnie dzieje.

— Co do...

— Niespodzianka! — Yeosang od razu nacisnął na spust i z tuby wystrzeliły liczne serpentyny.

— Chyba żartujesz.

— Wszystkiego najlepszego! Czyż nie są te ozdoby wspaniałe?

— Nie lubię takich rzeczy, dlatego nie obchodzę urodzin, to bez sensu — W jego słowach i oczach od razu dało się wyczuć smutek, który trzyma w sobie od kilku lat.

ᴄʀuᴍʙs ᴏғ ʟɪғᴇ | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢWhere stories live. Discover now