Rozdział 22

128 5 0
                                    

Weszłam do środka, komnaty przy tak wielkim gabinecie czułam się jak nie znacząca pchła, w swoim majestacie za biurkiem siedziała królowa w różową kosztowną marynarkę, podpisywała i przeglądała rozmaite papiery, zdjęła okulary zjechała mnie po woli wzrokiem wyraźnie mnie lustrując spojrzała z wyższością lekko obracała okulary, przełknęłam ciężko silne a żołądek zawiązał się na supełek.

- Zjawiłaś się..- wstała powoli z siedzenia i podeszła bliżej mi się przyglądając.

- Wasza wysokość.- skinęłam opuszczając wzrok w podłogę.

- Nie zdążyłam ci podziękować za sprawę nie wiele umiało by dochować faktów słuchasz się swojej królowej.

Czekałam aż zacznie kontynuować ta cisza mnie niepokoiła robiła przerwy co przyprawiało mnie o szybsze kołatanie serca.

- Znam jednak twoje przeboje z księciem mała adwokateczko przymykam na to moje zdrowe oko..

- Ja....wasz..a..

- Rozumiem nie trudno się oprzeć mojemu synowi, każdej dziwce nie przepuści.

Krew zawrzała we mnie i zagotowałam się a moja twarz przybrała kolor buraka.

- Rozumiem że oczekiwałaś podziękowań i właśnie je dostałaś więc już nie musisz się kręcić przyszłaś ponieważ senator koniecznie chciał cię poznać powiem mu jednak że zmieniłaś palny prawo to ja.

Serce podskoczyło mi aż do gardła i zacisnęłam nerwowo pięść.

- Wierzę w twoją przyzwoitość i wierność koronie, ale czy spełnisz jeszcze moją prośbę na stare lata?

- Oczywiście pani...- spodziewałam się wszystkiego i mój scenariusz odejścia ze świata.

- Nigdy więcej nie zbliżaj się do mojego syna tylko tyle, za dużo już nacierpiał przez jedną sukę.- wyjęła z biurka kopertę i rzuciła mi. Poczułam sporą gotówkę. - Chciała nas pogrążyć pieniądze załatwiły sprawy. Byłaś tu atrapą.

- Nie potrzebuje pieniędzy proszę sobie je zatrzymać i tak odejdę, nie zamierzam nie wydawać żadnych sekretów.- nic tu nie znaczyła to był tylko pokaz.

- Mądra laleczka, spodziewaj się że twój status mecenasa obróci się dwukrotnie- A teraz zamówię ci limuzynę i zapomnisz o tym spotkaniu..i każdy będzie szczęśliwy.

Oczywiście stara prukwo.
Subtelnym krokiem kierowałam się do drzwi. Ale nie mogłam pozwolić siebie obrażać a zgodnie z moim wyznaniem rodzina królewska nie różniła się niczym oprócz wpływów mój język który jest szybszy od myśli siłowała się ze mną wasza wysokość zapomnij że kiedyś będę cię szanować. konsekwencje mogły być spore.

Zabrałam swój płaszcz i torebkę czekając na limuzynę już więcej nikt mnie nie zobaczy zacznę nowe życie ludzie zapomną i będą chcieli adwokata założę swoją małą kancelarie i będę pomagać ludziom.

- Wszędzie cię kurwa szukałem myślałem że ta stara rura
cię otruła i leżysz martwa.- zauważył mnie Tom spuszczając powoli powietrze z ust.

- Żegnaj i najlepiej by było jakbyś o mnie zapomniał już nigdy się nie spotkamy.

- Szantażowała cię? Powiedz wystarczy słowo.

Lady Lawyer | Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now