Rodział 9

142 10 1
                                    


Cieszyłam się tylko z tego powodu  że wracam i wreszcie będę mogła spotkać Chrisa, choć tak dziwnie po latach do tej pory nie miał mi za złe że zwiałam z przed ołtarza Czekałam na lotnisku, kiedy na lotnisku pojawił się sam Hiddlestone robiąc nie małe zamiesznie.

- Do licha! Tom co tu robisz?- popatrzyłam na szatyna który wyraźnie się zmieszał.

- Francja?- spojrzał na na lepkę walizki.- Dałbym głowę że jesteś Szwedką, myślałem że to sąsiednie kraje.

- Wiem co dostaniesz w prezencie atlas! - zirytował mnie.

- Ja nie chcę że to co mówiłem brała na poważnie o tym dziwnym uczuciu zebrało mnie na brednie od koki w mózgu.

- Zapomnij.

- A Copper to znaczy że dasz mu szansę na coś więcej? - dociekał.

- Nie mam już czasu, zaraz mi odleci samolot.

- Zostań na chwilę.- zagrodził mi przejście.

- Jak za chwilę się nie pojawię nie polecę daj mi przejeść.- warknęłam.

- Pasażerowie na locie Luton- France proszeni są na pokład.- odezwało się radiowęzeł. Ja naprawdę muszę..

- Trudno zapłacę za kolejny..

- Nie możesz..Wyminęłam go, odgarnęłam włosy nareszcie do samolotu.
Wróciłam do domu, dziś był dzień Wigilii, otworzyłam drzwi do otworzonego domu, weszłam do przed pokoju i zaczęłam zdejmować płaszcz i buty.

- Jestem, Halo?- nikt się nie odezwał coś się mogło stać, weszłam do salonu, było zagaszone światło,

- Niespodzianka!- rodzice wyskoczyli z ukrycia kanapy.

- Zaskoczona?- ucieszył się na mój widok Edward.

- Tata! - przytuliłam go mocno. - Ale... nic nie rozumiem?

- Twoje urodziny głuptasie, zapomniałaś?- powiedział.

- Można zapomnieć o swoich urodzinach?- naprawdę wyleciało mi z głowy.

- Jest czas na świętowanie a ty jesteś naszym przed gwiazdkowym prezentem, wszyscy widzieli cię w telewizji, reprezentujesz najprzystojniejszego i bogatego księcia.

- Nie gadajmy o interesach, ważne że nasza Charlie jest w domu z nami!- podniósł głos tata. - choć chcę wiedzieć wszystko o tej sprawie śledziliśmy dokładnie te internety i telewizje.

- Szkoda gadać, co u Marleny dzwoniliście.- nie usłyszałam szybkiej odpowiedzi.

- Zapraszałam ale nie chciała jej wybór chciałam dobrze.

- Ciężko wybaczyć wywalenie z z własnego domu w takiej chwili.
Nigdy nie chodziło wam o nią, tylko jak ludzie zareagują na ciąże. Byliście w furii i wystawiliście jej walizki za drzwi.

- Namawiałam żeby zmieniła zdanie żałowałam jednak ona była uparta,
z resztą jak jest z tą Afroamerykanką może nie chcę się pokazać.

- To moja jedyna siostra, wyrzuciłaś ją z domu kocham ją nad życie, to nie była jej wina.

- Była pijana młoda i głupia. Nie wracajmy do tego tematu.

- Co?- nie wierzyłam w to co matka powiedziała.-
Ja znam prawdę, to nie jej wina, był nachalny.

- Nie trzeba było być skąpo ubranym, prowokowała swoim wyglądem.

- Jesteś okropna, jak możesz tak mówić?- wzburzyłam się i krew we mnie zawrzała.

Lady Lawyer | Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now