Rozdział 21

163 7 2
                                    

Obym nie żałowała konfrontacji z królową, najbardziej ze wszystkiego najbardziej obawiałam się jej na pewno już planuje jak się mnie pozbyć, zastanawiałam się czy celowo wysłała zaproszenie . Wieczorem wsiadłam z wspólokatorką w taksówkę i podjechałyśmy pod pałac. Wysiadłyśmy a wszędzie był czarne lub białe długie limuzyn, skąd wysiadały najważniejsze osobistości, pani premier i jej żona, gubernatorowie z osobami towarzyszącymi, panie miały na sobie idealnie piękne dobrane zjawiskowe i najdroższe kreacje od światowych projektantów, panował przepych i doskonałość sama w sobie luksus lał się i przepychał z bogactwem dosłownie tak jak zapowiadali ciekł od marmuru i złota. Chciałam uciekać stąd jak najszybciej jednak nie widzialna nić i siła, oraz adrenalina pociągała mnie do przodu, słyszałam tylko za sobą odgłosy plotek.

- Lotta Watson no, no kogo moje oczy widzą drineczka?- akurat musiałam w paść na kąśliwego kucharza.

- Signor Cortez.- skinęłam głową.

- Założyłem się o pięć stów czy  z Colinem czy przyjdziesz i wygrałem nie przegapiłaś by takiej okazji. Ha dawaj forsę.- rzucił do lokaja.

- Słucham?- oburzyłam się na niego.

- Są tu dziś same nadziane grubę rybki wszyscy wiemy że i tak odsuną cię od jego wysokości jesteś w końcu na balu zaręczynowym to chociaż znajdziesz naiwniaczka.

- Ej uważaj sobie dupku jak ci zaraz.- zezłościła się Mary.

- Przyprowadziłaś koleżankę czy obsługę dziś nie ma czasu na zabawę muszę sprawdzić czy te krowy nic nie poprzepalały.. masz więcej takich laleczek.- zarzucił, co za seksista.

- Signor Cortez to że zapraszamy służbę na uroczystości nie znaczy że mogą się tu panoszyć i bezkarnie obrażać gości do roboty nie pozwalaj sobie za dużo obrażać pracownice bo ja nie toleruje takich odzywek.- usłyszał za sobą głos Owena, co jak co chłop miał u wszyskich autorytet zamknął się i zniknął.

- Charlotte Watson jak miło że jednak zdecydował się przejść, witam także szanowną osobę towarzyszącą.

- Owen!- ucieszyła się Sharon i zawiesiła się mu prawie na szyje nie zdając sobie sprawy jak nie etycznie postępuje, za raz przyczepili się do niej strażnicy i chcieli ją wyprowadzać powstrzymał ich.

- No cóż.. Panno Watson życzę miłej zabawy. Zaproponuje szampana.- wziął lampkę od barmana wręczył jej a sobie upił z piersiówki wódkę którą trzymał w marynarce.
Jack się na mnie śmiertelnie  obrazi jeśli byś nie przybyła.

- Rozumiem.- nie chodziło tu tylko młodego ale obiecałam mu zabawę.

Książę rozpowiedział sąsiadom  że jestem jego dziewczyną nie wiem co to miało na celu ale gdy tylko się dowiedzieli zrobili pożywkę i tanią bajkę dlatego na pewno chcę się mnie pozbyć to się źle skończy mogłam zostać w domu.

Sam bal dla gości odbywał się w sali balowej, natomiast król i królowa oraz cała elita nie mogła sobie pozwolić na w mieszanie się w tłum, ani na dobrą zabawę. Sztywno obradowali przy wzmocnionej ochronie zjawili się tylko na uroczystości nagle za moimi placami usłyszała ten chrypiący męski głos.

- Nie mogłem już się ciebie doczekać. - chrząknął Hiddleston jego czarne dłuższe wilgotne włosy rozczochrały się po czole odgarnął je do tylu zarzucając nimi.- uśmiechnął się cwaniacko.

- Bardziej niż nie chęć do tego balu, mam nie chęć do oglądania twojej cwaniackiej twarzy.- wskazałam.

-  Właśnie patrzę na anioła. Tak bardzo ci do twarzy w tej sukience.- dopiero teraz zauważyłam jak wlepił się oczami pożerał i rozbierał wzrokiem

Lady Lawyer | Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now