— Proszę, przestań. To nie twoja wina. Byliśmy niedojrzali, to wina naszej dwójki. Nie nadawaliśmy się do tego.

— Nie możesz ciągle unikać tematu.

— Widocznie mogę skoro to robię. — Wzruszyłam ramionami.

— Taka jesteś? — Uniósł brew.

— Weź. Szukaj Jasia. — Puściłam mu oczko.

Po całej nocy szukania byłam wykończona. Nigdzie go nie ma!

Siedzieliśmy w pokoju Matczaka. Byłam pełna nadziei, że maluszek nagle się tu pojawi.

— Ej, spokojnie. Nie płacz, lala. — Powiedział.

Ta, spokojnie.

Nie myśląc nad tym ani chwili wtuliłam się w niego. Schowałam głowę w jego klatce piersiowej i zaczęłam płakać jak dziecko.

Jessssst! — Pomyślałem.

Mogłam usłyszeć, że jego serce zaczęło bić szybciej. To urocze.

— Karola? — Zaczął unosząc moją głowę ku górze.

— To robisz kiedy do ciebie wydzwaniam od godziny?! — Usłyszałam Alana.

No wy chyba żartujecie.

— Nie krzycz, to wszystko było zupełnie inaczej. Wiedziałbyś gdybyś ode mnie odebrał. — Tłumaczyłam.

Nawet nie raczył mnie słuchać. Wyszedł.

— Mamo, tato... Przepraszam, nie chciałem... — Powiedział Jaś wychodząc z toalety.

Kamień z serca!

— Słoneczko! Niezłego stracha nam napędziłeś... — Powiedziałam.

Michał wziął go na ręce przytulając go do siebie. Najlepsze co mogłam tego dnia zobaczyć.

— Synu mój jedyny, powiesz nam co cię podkusiło żeby zrobić taki głupi żart? — Zapytał go.

— To nie był żart! Chciałem żebyście znowu byli mamą i tatą! Żeby tata nie miał nowej dziewczyny i żebyś ty przestała być smutna! — Tłumaczył przez łzy.

Co my zrobiliśmy... Przez nasze głupie zachowanie nasz syn właśnie przesiedział całą noc w ciemnej łazience. Żebyśmy byli razem.

— Chodź położysz się spać maluszku. A ja zaraz do ciebie wracam. Musimy porozmawiać. — Dopowiedziałam kiedy wychodziłam z pokoju.

Powinniśmy przestać zachowywać się jak dzieci...

— Matczak, słuchaj. Powinniśmy przestać. Widzisz do czego doprowadziła nasza głupia rywalizacja o uczucia?

— Nie powinienem zarywać do Zuzy przy nim. To moja wina. Sory. A o to z Alanem się nie martw, ja ogarnę. — Zaproponował.

— Zuzy? To ta dziewczyna, z którą byłeś wczoraj na basenie?

— Ta... Widziałem, że patrzyłaś. — Zaśmiał się.

— Musimy spędzać więcej czasu z Jankiem. Tylko w trójkę. On musi wiedzieć, że jesteśmy jego rodzicami razem a nie oddzielnie. Za dwa dni wracamy do Polski. Do tego czasu Ty sobie odpocznij a ja zajmę się Jankiem. Bez Alana, spokojnie.

— To może weźmiemy Szczepańskich, Wygnańskich, Stanisławskich i pojedziemy w góry? Na trzy dni. Bez dzieci. Żeby Janek wiedział, że to nie na siłę i naprawdę się lubimy. Bo się lubimy?

— Jasne, że się lubimy. Porozmawiam z dziewczynami, ale ja jestem na tak. A teraz przepraszam, ale muszę wytłumaczyć wszystko Alanowi.

A ja muszę zadzwonić do mamy.

— Słuchaj, miałaś rację...

— Jaki ojciec taki syn. A teraz opowiadaj wszystko!

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

— Wszystko to znaczy? — Zmrużyłem oczy.

— Co jest między tobą a Karolinką?

Mamo...

— Dosłownie chwilę temu umówiliśmy się na wyjazd w góry. Przyjmiesz do siebie Jana na parę dni? Wiem, że o tym marzysz.

— Oczywiście, że tak! Stęskniłam się za wami wszystkimi! Najlepiej całą waszą trójkę przyjęłabym na parę dni... A teraz daje ci spokój. Porozmawiamy jak wrócicie bo teraz wiele z ciebie nie wyciągnę. Pa, kocham cię!

— Ja ciebie też!

Rozłączyłem się.

Wziąłem głęboki oddech. Za dużo na raz. Idę się napić. Muszę odpocząć.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz