rozdział 27

310 23 2
                                    

Akira odrzucił głowę do tyłu i jęknął przeciągle. Przymknął oczy i sapał zmęczony. Chwilę mu zajęło dojście do siebie po przeżytym orgaźmie. Gdy nieco się uspokoił, pochylił się do przodu, kładąc na szerokiej klatce Shiro.

Mężczyzna przeczesał palcami kosmate włosy Akiry, a ten spojrzał na surową i rumianą twarz kochanka.

– Wydajesz się być dziś inny – stwierdził Shiro.

– To dlatego, że mam zły humor.

– A więc to dlatego chciałeś być na górze, by się na mnie wyżyć.

Akira podniósł się i zszedł z łóżka. Pozbierał z podłogi swoje ubrania i powoli zaczął się ubierać. Shiro oparł się na łokciach, obserwując mężczyznę. Nic nie zmienił się od czasów liceum, wciąż tak samo wątły, choć intelektem miażdży niejednego karka.

– Problemy w firmie? – zapytał Shiro, chcąc znaleźć źródło złego nastroju Akiry.

– Nie.

– To może chodzi o niego?

Akira zapiął ostatni guzik swojej koszuli i spojrzał ostro na mężczyznę. Poruszył wrażliwy temat, którego trącać nie powinien, a jednak trafił w punkt.

– Nie powinno cię to interesować. Jesteś moim podwładnym, a to że włazisz w moją dupę nie daje ci prawa wtrącania się w moją prywate. – Akira szarpnął za klamkę i nim wyszedł, dodał jeszcze. – W tej relacji nie ma uczuć, tylko się pieprzymy.

***

Ciemno i zimno, to pierwsze Akira odczuł po przebudzeniu. W głowie mu szumi z bólu. Poczuł ciasne liny na swoich nadgarstkach i kostkach, a sądząc po pozycji, przywiązano go do krzesła. Oczywistym się stało, że został porwany. Pytanie tylko, w jakim celu?

Do jego uszu dobiegły stłumione słowa i krzyki, zapewne porywacze debatujący o jego losie. Usłyszał głośne skrzypnięcie metalowych drzwi. Do oczu chłopaka wdarło się nagle palące światło żarówki, gdy ta została zapalona. Gdy wzrok przyzwyczaił się do nowych warunków, zobaczył ich, dwóch mężczyzn. Pierwszy gruby, w średnim wieku, któremu wiele włosów nie zostało na głowie. Garnitur świadczy o wyższym stopniu niż jego kolega w dresie. Drugi wysoki i przypakowany, ścięty na krótko. To on zaciągnął Akire do auta.

– Witaj chłopcze, wygodnie ci? – Grubas uśmiechnął się szpetnie. Wygląda na typ człowieka, przed którym ostrzegają matki swoje dzieci. – Nie znamy się, jestem Hisazumi Isataro, kolega twojego ojca.

– Mój stary nie ma kolegów.

– Cóż, już nie ma, od kiedy wykiwał mnie na gruby hajs. – Isataro chwycił twarz Akiry swoją wielką łapą, nie szczędząc przy tym siły. – Domagam się zwrotu strat i to z nawiązką – warknął.

– Więc po to mnie porwałeś? Dla okupu?

– Mądry chłopiec. – Puścił jego twarz, głaszcząc czule po policzku. To w jaki sposób spojrzał na Akire, wywołało u niego mdłości.

Wściekły chłopak zrobił użytek ze swoich wyjątkowo ostrych zębów i wbił je w rękę tego oblecha. W ustach poczuł metaliczny posmak krwi. Głośny krzyk grubasa sprawił przyjemność dla uszu Akiry. Nie puszczał go, nie ważne jak bardzo Isataro się szarpał, starając uwolnić, chłopak zacisnął szczęki niczym diabeł tasmański, zatapiając je coraz głębiej.

Młodzik stojący za szefem w końcu ruszył dupę by mu pomóc. Chwycił żuchwę Akiry, naciskając ją by ta ustąpiła. Chłopak nie chcąc dać za wygraną, szarpnął głową, a wtedy Isataro donośnie się wydarł. Dres spojrzał spanikowany na lejącą się krew. Akira wypluł odgryziony palec, patrząc jadowicie na grubasa.

AKIRA  • tokyo revengers [YAOI OC]  •Where stories live. Discover now