Rozdział 9

492 45 3
                                    

*8 grudnia*

HAZEL

Nie dowierzam w to, co się tutaj dzieje. Justin uważnie przypatruje się zarówno mi jak i Marcusowi z takim wyrazem twarzy, który rozrywa moje serce na miliony drobnych kawałeczków. Wiem, co siedzi teraz w jego głowie. I bardzo nie chcę, żeby tak myślał.

Nie zwracając uwagi na mężczyznę obok mnie, wyrywam się biegiem za Justinem, który odwrócił się na pięcie i ruszył w odwrotnym kierunku.

- Justin! – wołam za nim. – Justin, poczekaj!

Ten jednak nawet się nie odwraca. Przyspiesza kroku i odchodzi, mieszając się z grupą innych ludzi.

- Ho ho ho! – krzyczy za moimi plecami Marcus. – Ktoś się chyba zakochał!

Posyłam mu gniewne spojrzenie i niechętnie wracam na drugą stronę ulicy.

- Kto to był? Twój chłopak?
- Nie twój interes.
- Trochę mój. Dobrze wiedzieć, że powinienem zainteresować się kolejną ważną osobą w twoim życiu – mówi z uśmiechem. – Nie przyjrzałem się, ale z pewnością odpowiednie osoby będą w stanie mi go wyszukać.

Wymijam go szerokim łukiem  i szybkim krokiem kieruję się w stronę zaparkowanego przy ulicy auta.

*

Kolejne próby połączenia kończą się dokładnie tak samo jak poprzednie. Justin albo skutecznie mnie ignoruje albo naprawdę nie widzi, że usilnie próbuję się z nim skontaktować. Nie wiem po co właściwie to robię, skoro nie muszę mu się z niczego spowiadać, ale to, co widziałam w jego spojrzeniu nie pozwala mi na pozostawienie tej sytuacji bez odpowiedzi. Nie chcę być kojarzona z tym człowiekiem, a tym bardziej nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że łączy mnie z nim coś więcej. Nie mogę na to pozwolić, bo mam jeszcze resztki godności.

Odkładam telefon na szafkę nocną. Jeśli nie chce ze mną rozmawiać to nie, muszę się opamiętać. Podchodzę do szafy i zabieram się za sprzątanie i układanie rzeczy, które Elsie wyrzuciła z dolnych półek i rozrzuciła po podłodze. Kątem oka zerkam na dziewczynkę, leżącą na moim łóżku. Wpatruje się w świecący ekran przenośnego komputera i uważnie przygląda się postaciom z kreskówki. Kiedyś twierdziłam, że dziecko do trzeciego, a może nawet do czwartego życia nie powinno oglądać bajek ani telewizji. Ale rzeczywistość szybko wszystko zweryfikowała i puściłam Elsie pierwszą bajkę szybciej niż się spodziewałam. Podejrzewam, że nadal nie do końca rozumie o co w tym chodzi, ale najważniejsze jest to, że dzięki temu mam choć kilkanaście minut spokoju.

Nagle mój telefon oznajmia, że ktoś wysłał mi wiadomość. Wrzucam zmiętą bluzkę do szafy i wręcz podbiegam do szafki nocnej z nadzieją, że Justin wreszcie postanowił dać jakiś znak życia. Spoglądam na wyświetlacz, a uśmiech szybko schodzi z mojej twarzy. To tylko Amy. Wysłała mi swój adres i napisała, żebym zjawiła się u niej najszybciej jak to możliwe. Przez wszystkie rewelacje dzisiejszego dnia kompletnie zapomniałam, że miałyśmy się spotkać. Ponownie odkładam telefon i zwracam wzrok ku Elsie. Ta straciła już zainteresowanie bajką i uważnie się we mnie wpatruje.

- Idziemy na wycieczkę? – pytam nagle. – Do cioci.

Niewiele rozumiejąc, blondynka uśmiecha się szeroko pokazując kilka białych ząbków, które zdążyły jej się wyrznąć.

*

Na miejsce docieramy zaledwie pół godziny później. Zapewne gdyby nie korki, dotarłybyśmy tu w zdecydowanie krótszym czasie, ale i tak nie było aż tak źle.

Umowa o wszystko | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz