Rozdział 1:Czekanie na starcie

18 1 0
                                    

 Sans stoi sobie czekając na Frisk'a. Jednak zauważa jedną małą różnicę. Frisk nieco się spóźnia. To przesąd,by powiedzieć,że Sans dokładnie wie o której godzinie lub czasie przychodzi Frisk,ale tym razem różnica jest o wiele bardziej zauważalna. Widzi jak wschód słońca prześwitujący okna i wpadający do pomieszczenia powoli zanika. Robi się coraz ciemniej i jest bliżej do wieczoru.

- heh.... dzieciak się nieco spóźnia.

 Sans wymawia swoją opinie o tej sytuacji. Po czym dodaje:

- zgaduje,że chcę podnieść te całe swoje LOVE i XP. to by,było nie-miłość-iwe,by tak robić.

 Sans chichota się od swojego wypowiedzianego żartu,po czym znów się lekko zaniepakaja. Pomimo tego Sans trzyma swój charakter luzaka,tak,aby podczas walki nie było widocznie,że się coś zmieniło. Wie,że gracz kontrolujący Frisk'a będzie tu za niedługo,ale nie chce ukazać słabość. Może wtenczas gracz zresetuje albo wreszcie opuści grę. Kto wie.

 Godziny mijają i mijają. W niebie widać już gwiazdy i księżyc wiszący na niebie. Szkielet czuje się teraz bardziej poirytowany niż zaniepokojony. Sans postanawia wyjąć z kieszeni butelkę ketchupu.

- wow to mi się zmieściło w kieszeni. te całe fanfiction w którym jestem nie ma sensu

 Yyyyy...Więc Sans przełamuje czwarte ścianę mówiąc to do nas WIDZÓW. Po czym zaczyna pić ketchup. Zauważa,iż jako,iż nikogo nie ma w sali,postanawia się przespać.

- aaaah. ja tak ciągle ziewam. mam nadzieje,że dzieciak się na mnie nie pogniewa,gdy zasnę. hyh. na pewno nie.

 Sans postanawia położyć się na podłodze i spać.

Sans vs AxemelerusWhere stories live. Discover now