Rozdział 22 - Plan

1.1K 46 3
                                    

Eleonora:

Wszyscy już jesteśmy w swoich pokojach, bo nie mogliśmy wymyślić dobrego planu, aby obalić ojca i wuja. Kładę się zrezygnowana dzisiejszym dniem na łóżko. Zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle można obalić ich rządy. Nagle słyszę, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Zerkam na tę osobę, aby sprawdzić kto wszedł. A osobą, która tu weszła był mój brat Adam. Posyłam mu gniewne spojrzenie, bo chcę mieć teraz spokój.

- Co robisz? - zapytał mnie Adam.

- Nic. - warknęłam zdenerwowana w jego kierunku.

- Tylko spokojnie El. - uspokajał mnie Adam. - Jeszcze powinniśmy coś dziś wymyśleć.

- Ale raczej się nie uda. - mruknęłam niezadowolona.

- Do tego potrzeba cierpliwości El, której zbytnio nie masz.

- Zamknij się. - i rzuciłam w niego poduszką.

Niestety Adam ją złapał i rzucił ją w kąt pomieszczenia. Mój brat usiadł na krześle i zaczął zapewne rozmyślać, o planie jak go wykonać. Jednakże mnie coś niespodziewanie natchnęło. Skoro nikt nie chce niepotrzebnego rozlewu krwi oraz zbytnio oficjalnych negocjacji to zróbmy po prostu naradę rodzinną.

- Ej a co by się stało, jakbyśmy zrobili po prostu zwykłą naradę rodzinną? - zapytałam zaciekawiona mojego brata.

- Daj mi chwilę. - powiedział Adam i szybko wyszedł z pokoju.

Tylko na to głośno westchnęłam i dalej leżałam znudzona na łóżku. Oby tylko mój brat nie wymyślił nic głupiego.

***

- Przecież to może się nie udać! - słyszę głos prawdopodobnie Caspera.

Do pokoju wchodzi reszta mojego kuzynostwa oraz Alfa z jakąś Omegą. Wszyscy patrzą na mnie zdziwieni, a ja posyłam im niezrozumiałe spojrzenie. Artur usiadł na krześle obok mnie i zaczął tłumaczyć, o co chodzi.

- Wpadłaś nawet na dobry pomysł Eleonoro, lecz tylko nie wiemy, jak tą naradę rodzinną przeprowadzić. - wytłumaczył Artur.

- Aha. - mruknęłam pod nosem.

- Powinniśmy najpierw ustalić, kto w ogóle ma na niej być, bo niektórzy nie są z waszego rodu, a tu głównie chodzi mi o Ciebie Alfo. - powiedziała Hannah.

- Każdy będzie na niej, nawet osoby spoza naszego rodu, lecz muszą być naszymi mate. - wzruszył ramionami Adam.

- To dobrze. - powiedział Cameron.

- Ale musimy ustalić jeszcze szczegóły spotkania. - oznajmiłam.

- Racja, ale to później, bo najpierw musimy się dowiedzieć, czy nasi wujowie będą chcieli z nami rozmawiać. - powiedziała stanowczo Lilian.

- Racja. - zgodziłam się z nią.

- To ja idę porozmawiać w ojcem i wujem Adrianem przez telefon o tej naradzie, a później ustalimy resztę. - powiedział Adam i wyszedł razem z resztą.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że mamy wilkołaki w rodzinie, ale niestety przeznaczenie samo nie wybiera. Chcę już mieć swojego mate, lecz chyba go nigdy nie odnajdę.

***

Lilian:

- Myślisz, że się uda? - zapytałam Camerona, gdy wchodziliśmy do naszej sypialni.

- To zależy od każdego Lili. - oznajmił Cameron. - Nie możemy decydować za innych, bo to ich prywatna decyzja jest.

- Masz rację. - położyłam się z Cameronem do łóżka.

- Do jutra powinni dać nam odpowiedź i tam rozpoczną się prawdziwe negocjacje.

- Mhm. - mruknęłam powoli zasypiając.

Cameron widząc fakt, że zasypiam, również postanowił położyć się spać. Pocałował mnie tylko w czoło i powiedział ''dobranoc''.

Ciekawa jestem, jak przebiegnie ta narada rodzinna. Niestety, ale wuj Dominik i Adrian muszą pogodzić się z tym, że ich czas panowania minął, a nowe pokolenie ma przejąć władzę.

Wampirza MateOù les histoires vivent. Découvrez maintenant