Rozdział 18 - Wyjazd

1.2K 54 0
                                    

Adam:

Widzę, że telefon zaczął wibrować. Patrzę kto dzwoni do mnie, bo nie mam czasu, aby rozmawiać teraz. A osoba, która chce ze mną rozmawiać to mój kuzyn Artur. Odbieram, bo ciekawię się czemu do mnie dzwoni, skoro nigdy tego nie robił

- Hej Adam masz czas? - zapytał Artur.

- Niezbyt, a co?

- Alfa tutejszej watahy chce z tobą porozmawiać. Jesteśmy tu już razem z Casperem oraz Lilianą, ale nikt nie wie o co mu chodzi. - mówi niezbyt przekonująco Artur.

- Coś mi tu śmierdzi. - mruknąłem.

- Prawdę mówię kuzynie. - powiedział Artur i chwilę później dodał. - Eleonorę też weź, bo Lili chciała się z nią spotkać, bo dawno jej nie widziała.

- Spoko. I muszę kończyć, bo idę to przekazać El. 

- Najlepiej weź ją teraz i wyjedźcie od razu, bo ten Alfa jest jakiś niecierpliwy. 

- No dobra. - wzdycham zniecierpliwiony. - Coś jeszcze?

- Jedź sam tylko z Eleonorą i nikim więcej. - informuje mnie Artur. - Inaczej ponoć Alfa was wtedy zabije.

- Zrozumiano. 

- Pa. - żegna się ze mną Artur.

- Do zobaczenia. - rozłączam się.

Nie wiem, ale coś mi tu śmierdzi. Tutejsza wataha to tylko ''Pełni Księżyca'', a wątpię, aby Alfa Cameron chciał z nami coś omawiać, ale trudno powiedziałem, że przyjadę z siostrą. Idę do jej pokoju, w którym słyszę śmieszki. Domyślam się, iż nie będzie chciała jechać, lecz nie ma ona nic w tej kwestii do gadania. Wchodzę do pokoju El i widzę ją ze swoimi koleżaneczkami. 

- On chciał mi się oświadczyć, ale rodzice się nie zgodzili. - powiedziała chichocząc Eleonora.

- Przecież wiesz, że nie zgodzą się wyjść za maż dopóki nie znajdziesz swojego mate El. - powiedziałem, a wszystkie pary oczu popatrzyły na mnie przerażone.

- Chciałeś coś? - zapytała zniecierpliwiona Eleonora.

- Tak jedziemy TERAZ. - podkreśliłem ostatnie słowo.

- Widzisz przecież, że nie mogę nigdzie jechać teraz. A poza tym gdzie mamy znów jechać? 

- Dowiesz się podczas jazdy. - powiedziałem stanowczo.

- Wybaczcie dziewczyny, ale muszę jechać z moim bratem. - przepraszała koleżanki Eleonora. - Żegnajcie.

- Żegnam. - mruknąłem niezadowolony i wyszliśmy z jej pokoju.

Eleonora cały czas wypytywała mnie o podróż, ale nie jedziemy wcale daleko. Weszliśmy do garażu i usiadłem za kierownicą, a z tyłu El. Wyjechaliśmy o 11:28 i mieliśmy jakieś dwie godziny drogi do domu głównego watahy ''Pełni Księżyca'' Oby było to coś ważnego, bo nie daruję Arturowi jeżeli zmarnował mój dzisiejszy czas.

***

Jechaliśmy już dwadzieścia minut, a El nie skończyła zadawać pytań o wyjazd. Zdenerwowała mnie i wreszcie powiedzieć, gdzie jedziemy.

- Jedziemy do Artura, aby mu w czymś pomóc w watasze ''Pełni Księżyca''. - warknąłem zdenerwowany.

- Po co jedziemy do tych kundli? - zapytała znudzona Eleonora. - Przecież ja nie musiałam nigdzie jechać.

- Jest tam całe nasze kuzynostwo, więc wypadałoby, abyśmy oboje przyjechali. Poza tym Artur chciał, abyś przyjechała.

- Znowu to jego sprawka. - warknęła Eleonora.

- A jedziemy tam nie wiem po co, bo nie powiedział nic na ten temat.

- To czemu tam jedziesz?

- Na wszelki wypadek jakby coś się stało. 

El nie odezwała się już później i mogłem w pełni skupić się na jeździe. Jednak nie wiedziałem, co będzie mnie czekać na terenie tej watahy.

***

Wjechaliśmy na teren tutejszej sfory. Po drodze spotykaliśmy różne patrole, grupy oraz pojedyncze wilkołaki, które patrzyły na nas nieufnie. Moja siostra czuła się nieswojo tak jak ja. Nie chciałem tu jechać, ale jest już za późno na odwrót

Zaparkowaliśmy pod domem głównym watahy. Przed bramą do środka czekało nasze kuzynostwo oraz dwoje wilkołaków. Wyszliśmy z auta i poszliśmy w ich stronę. 

- Witaj Arturze. - przywitałem się z kuzynem, który chciał, abym tu przyjechał.

- Cześć Adam dawno się nie widzieliśmy chyba. - powiedział Artur.

- Jak to chyba? 

- Wejdźcie do środka to porozmawiamy. - zaprosił nas Casper.

Wymieniliśmy z El zdziwione spojrzenia i weszliśmy do środka za Casperem. Liliana trzymała się cały czas Artura, wilkołaki szły za nami. Wchodziliśmy po schodach na jedno z najwyższych pięter, które są tutaj. Usiedliśmy wszyscy w salonie i zapanowała niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.

- Po co nas tu ściągnęliście? - zapytałem zaciekawiony.

- Na spotkanie obecnego pokolenia. - powiedział nieznany mi głos.

Razem z El popatrzyliśmy w kierunku źródła głosu i okazało się, że za Lilianą był jakiś mężczyzna, którego wcześniej nie zauważyliśmy. Ciekaw jestem o co im chodzi z tym spotkaniem obecnego pokolenia. 

Wampirza MateDonde viven las historias. Descúbrelo ahora