Rozdział 16 - Ognisty Krąg I Wyrok Alfy Północy

1.3K 49 1
                                    

Cameron:

Alfa watahy północy wyzwał mnie na pojedynek Alf. Jest to święta walka dla wilkołaków na śmierć i życie. Niezbyt mi się podoba to, że będę musiał zaakceptować wyzywanie tego pojedynku, ale trudno się mówi.

- Alfo Cameronie wyzywam Cię na pojedynek Alf. - rzucił mi wyzwanie Ryan.

- Przyjmuje wyzwanie Ryanie. Tylko nie oszukuj, jak to ponoć robisz zawsze. - uśmiechnąłem się chytrze. 

Usłyszałem kroki, jak ktoś podchodził do nas. Przekazałem w myślach, aby ta osoba nie podeszła bliżej naszej walki. Dwie Gammy zagrodziły drogę... Lilian. Nie wierzyłem, że ona tu będzie, ale jednak przyszła. Odciągnął ją Alain, któremu chyba niezbyt się podobało, że musi niańczyć moją mate. 

Przemieniliśmy się w nasze wilcze postacie. Ja w złotookiego białego wilka, a Ryan w zielonookiego szarego wilka. Oboje przyjęliśmy pozycje bojowe. Słyszałem, że Liliana rozmawia z Alainem na temat tego pojedynku i usłyszałem coś, co mi się nie spodobało.

- A można pomóc komuś podczas walki? - zapytała moja przeznaczona.

- Nie wiem, bo nikt nigdy tego nie robił. - odpowiedział niepewnie Alain.

Raczej ta odpowiedź spodobała się Lili, bo zaczęła podchodzić do nas coraz bliżej w naszą stronę. Jednak zamiast skupić się na walce, cały czas byłem zamyślony jakie plany ma moja mate. Akurat to prawda, że nikt nigdy nie pomagał podczas pojedynku Alf, bo nie byli tacy szaleni, ale mimo to widać, że Liliana ma takie plany. 

Pierwszy zaatakował Ryan, który wycelował w mój kark. Obroniłem się odskakując na bok i skoczyłem na jego grzbiet, gdzie wbiłem pazury. On próbował mnie zrzucić, ale nie udawało mu się to, bo zadawał sobie coraz większy ból. Wgryzłem się w jego kark, ale on obronił się zadrapując mi prawą nogę. Nagle między nas wbiegła Liliana, która musiała wyminąć wilkołaki z mojego stada, a jej mina pokazywała narastający gniew. Wiedziałem, że będzie źle.

***

Razem z Ryanem zmieniliśmy się w ludzi. Mój przeciwnik zaczął podchodzić do Liliany, ale ona szybko się zorientowała, lecz stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Jej oczy zmieniły kolor na pomarańczowy i otoczył nas ognisty krąg. Nie widać było nić oprócz płomieni, Ryana oraz Lili. Alfa wrogiej watahy był przerażony tym widokiem w sumie ja też, ale przyzwyczaiłem się już trochę do niespodzianek, które zafundowała mi Liliana.

- Co wy odwalacie?! - krzyknęła Liliana. - Rozumiem, że może to być jakaś święta tradycja wilkołaków, ale ja nie mam zamiaru godzić się na takie rozwiązywanie spraw.

- Kim ty jesteś, żeby mieszać się w pojedynek Alf?! - krzyknął Ryan w stronę Lili, a ona posłała mu mordercze spojrzenie.

- Lilian de Blount i jestem córką Maeve Blood z rodu królewskiego wampirów. - przestawiła się Lili Ryanowi. 

- Jesteś z tego rodu Blood?! - zapytał niedowierzając wrogi Alfa.

- Zgadza się i jako przyszła pełnoprawna Luna watahy ''Pełni Księżyca'' wydaję na Ciebie Alfo watahy z północy wyrok w imieniu rodu królewskiego wampirów. - zamurowało mnie, bo nigdy nie wiedziałem jaką władze mają wampiry.

- Tylko Król Wampirów ma prawo wydać na mnie wyrok. - powiedział z kpiną Ryan.

- Niestety, ale jako jedna z watah podlegających mojemu rodowi macie obowiązek przyjmować wyroki jego członków. - wyjaśniła Lilian. - I było to napisane, gdy twój ojciec oddał swoją watahę pod rządy wampirów. 

- Nigdy nie byliśmy wam, podporządkowani wy durne pijawki!

- Ryanie Norte w imieniu rodu królewskiego Blood skazuję Cię na śmierć, a twoja była wataha staje się od dzisiaj terenami watahy ''Pełni Księżyca'' - wydała wyrok Liliana.

Oczy Lili zmieniły swój kolor na pierwotny oraz ognisty krąg zniknął, ale najpierw Ryanowi został wytatuowany ogniem znak skazańca. Wszystkie wilkołaki patrzyły z niedowierzaniem, co się tu stało. Alain podszedł do mnie i zaczął wypytywać czy wszystko w porządku.

- Co się tam w ogóle stało? - zapytał zaciekawiony Alain.

- Wataha Ryana była podporządkowana wampirom i Lili w imieniu rodu Blood wykonała wyrok na nim. - wytłumaczyłem. - Dodatkowo mamy nowe tereny, które trzeba będzie sprawdzić. I niech Ryana wsadzą do celi, bo został skazany na śmierć. - poleciłem, a Alain wykonał rozkaz.

Liliana podeszła do mnie szczęśliwa, że zapewne powstrzymała ten niepotrzebny rozlew krwi. Westchnąłem i przytuliłem ją.

- Nie trzeba było rozlewu krwi Cam oraz masz nowe tereny, więc nie dziękuj. - uśmiechnęła się szczerze Lili.

- Ty dziewczyno mnie do grobu kiedyś zapędzisz. - westchnąłem.

- To nie moja wina, że muszę Ci niekiedy skórę ratować. A przy okazji mam nowe informacje dla was. - powiedziała do mnie oraz swoich kuzynów, którzy dopiero teraz przyszli.

- Lili ty żyjesz! - krzyknęli jednocześnie bracia i ją przytulili.

- No już uspokójcie się chłopcy i lepiej mi powiedzcie co z Adamem. - powiedziała stanowczo Lili.

- Chwila jaki Adam? - zapytałem starając się nie wybuchnąć.

- Nasz kuzyn. - powiedziała pospiesznie.

- Wracamy. - zarządziłem i reszta się ze mną zgodziła.

Wracaliśmy w stronę domu głównego, aż nie zatrzymali nas moi rodzice, siostra oraz mate Caspera. Oby tylko nie było znów kłopotów. 

Wampirza MateWhere stories live. Discover now