°11°

27 2 0
                                    

Minęło trochę czasu odkąd ja i pan Miller jesteśmy razem.
Nasz związek nie mógł być bardziej idealny! Sprawia, że każdego dnia czuję się jak prawdziwa księżniczka, a on jest moim odważnym rycerzem na białym koniu. Chodzimy na randki, czasem jemy razem kolacje, uczymy się razem, piszemy i dzwonimy do siebie bez przerwy... Jestem największym wygrywem życia!

Jest już połowa stycznia.

Za kilka dni ferie zimowe, nareszcie. Przyda mi się odpoczynek od szkoły.

Długo oczekiwałam na ferie, bo pan Miller obiecał wspólny wyjazd na tydzień. To dopiero będzie zajebiste! Zaproponował wyjazd w góry. Oczywiście zgodziłam się od razu, jakby inaczej?

Nadszedł dzień wyjazdu!!!

Wstałam z rana i spakowałam swoją walizkę i torbę. Wzięłam same najlepsze ciuchy, żeby móc się jakoś ładnie prezentować przed moim rycerzem, wkońcu mam z nim spędzić cały tydzień sam na sam.


Pojechaliśmy autem. Droga nie była aż taka długa, może do trzech godzin najwyżej, a nie mieszkamy najbliżej.

°°°

Dojechaliśmy wieczorem pod jakiś apartament. Wynajęliśmy pokój i poszliśmy na kolacje w restauracji obok.
Było bardzo miło i przytulnie. Jedliśmy kolację rozmawiając, co chcielibyśmy zrobić przez ten tydzień. Miller zaproponował wyjście na narty, na co absolutnie nie chciałam się zgodzić:

-Obiecuję ci, że będziesz się świetnie bawić!

-Nie ma mowy, nawet nie umiem jeździć!

-Od tego już ja jestem. Nauczę cię skarbie, nie bój się. -spojrzał wzrokiem małego dziecka proszącego o słodycze.

No nie mogłam się nie zgodzić... Uległam jego naleganiom.

-No... Okej. Niech już będzie, możemy pójść.

Po kolacji poszliśmy do naszego pokoju i wypakowalismy rzeczy. W pokoju były dwa małe łóżka, więc postanowiliśmy je ułożyć obok siebie, żebyśmy spali na jednym, dużym.

°°°

Gdy już oboje byliśmy po prysznicu położyliśmy się razem w łóżku.
Miller miał na sobie szare dresy i białą koszulkę z ramiączkami jako piżamę, a ja założyłam błękitną koszulę nocną.

By nie było tak dziwnie i niezręcznie, włączyłam muzykę na swoim telefonie. My rozmawialiśmy leżąc obok siebie, a muzyka leciała przyjemnie w tle.

-Wyglądasz przeuroczo w tej koszuli. -powiedział wpatrując mi się w oczy.

-Haha, dziękuję. -onieśmielił mnie nieco.

-Podoba ci się apartament?

-Tak, bardzo. Ma taki luksusowy vibe. Ogólnie tu jest ładnie.

-Przyjeżdżałem tu co roku z rodzicami, gdy byłem mały, dlatego dobrze znam okolicę. Jeżeli chodzi o narty, to uczyłem się od małego, jestem mistrzem.

-O, naprawdę? -spytałam żałośnie lekko rozbawiona. -Jutro się przekonamy.

-Wątpisz we mnie? Jeśli chcesz, mogę ci udowodnić. Zjadę z najwyższej góry. Co ty na to?

-Haha, no dobra. W takim razie powodzenia.

Rozmowa ucichła i zdawało się jakby muzyka grała trochę głośniej. Klimat był niesamowity. Leżałam w jednym łóżku z panem Millerem, oficjalnie moim chłopakiem, w dużym, eleganckim apartamencie w pięknych, polskich górach. Było ciepło, chociaż widok zza okna zdawał się chłodny, wręcz mrożący.

Pan Miller położył się na boku, przodem do mnie, ja leżałam na plecach. Poczułam jego dłoń przesuwającą się między moimi rozpuszczonymi włosami. Spojrzałam w jego stronę i się uśmiechnęłam. Jego włosy wciąż były trochę wilgotne po prysznicu i opadaly mu na twarz, ujawniając jedynie mocno zarysowaną połowę twarzy. Złapał mój policzek i pocałował. Był to dokładny moment, w którym po raz pierwszy zrozumiałam, co oznacza uczucie motyli w brzuchu.
Pocałunek był prawie tak emocjonujący, jak nasz pierwszy. Mężczyzna wziął swoją rękę z mojej twarzy i powoli objął mnie nią w talii. Mogłam poczuć każdy oddech, który nabierał. Czułam jego ciepłą klatkę piersiową, opierającą się na mojej.
Po chwili z boku przełożył się nade mnie i otoczył mnie swym ciałem. Kontynuowaliśmy pocałunek, który w tej pozycji był jeszcze bardziej namiętny. Jego delikatne, muskające usta przechodziły na przemian z mych ust na moją szyję. Oparłam swoją głowę na poduszce i odchyliłam ją do tyłu. Wydawało mi się, jakbyśmy oboje byli w tej chwili jednością. Myśleliśmy i oczekiwaliśmy tego samego.
Jakiś czas spędziliśmy coraz bardziej pasjonująco i bez zbędnych słów. Żyliśmy tym co teraz i patrzyliśmy na nic wokół nas. Byliśmy tylko my na całym, ogromnym świecie. Dogadywaliśmy się nie wypowiadając ani słowa. Po prostu byliśmy i odczuwaliśmy.

°ℍ𝕀𝕊𝕋𝕆ℝ𝕀𝔸°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz