°4°

31 2 0
                                    

-Widzę, że spodobało ci się nasze liceum. Jakie masz rozszerzenie? -zaczął rozmowę jak gdyby nigdy nic.

-Jeszcze nie wiem do jakiej klasy się dostałam, więc humanistyczne lub matatyczne. -próbowałam powiedzieć to jak najbardziej poważnie, choć powstrzymywałam się od uśmiechania jak głupia.

-O, naprawdę? Założę się, że w poprzedniej szkole miałaś same najlepsze oceny!

Oczywiście, że najlepsze. Jak inaczej?

-Myślę, że dobrze odnajdziesz się tu. Wydajesz się bardzo aktywna i pracowita. -po raz już sama nie wiem który uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.

Jak bardzo się zarumieniłam?

-Dziękuję, mam nadzieję, że tak będzie. -odpowiedziałam mu i spuściłam delikatnie wzrok.

Przez kolejne pół godziny rozmawialiśmy, a ja przez cały czas tylko się zastanawiałam czy to jakiś flirt. Nie to, że mi przeszkadza, bo czemu nie. (;

-Ojej, która to już godzina? Chyba się trochę za gadaliśmy, haha. Przepraszam, za zabranie tyle czasu i dziękuję, bardzo przyjemnie mi się rozmawiało.

Wow, serio już minęło tyle czasu? Szczerze nawet się nie zorientowałam, mi też się bardzo przyjemnie rozmawiało.

-Nie ma sprawy, nie ma pan za co przepraszać. -powiedziałam wesoło.

Pożegnaliśmy się uciskiem dłoni i pospiesznie wyszłam.

W drodze do domu nie mogłam przestać o nim myśleć. Czy ja właśnie przesiedziałam prawie godzinę rozmawiając z typem, którego ledwie znam w jakimś składziku w szkole?
W sumie, dużo zdążyłam się dowiedzieć o nim przez te niecałą godzinę. Podczas rozmowy wspomniał, że od niedawna jest nauczycielem, nie ma dzieci, a przynajmniej nie w szkole i... nie zobaczyłam obrączki na jego dłoni.

°°°

Minął już tydzień od tego wydarzenia.

Dosłownie codziennie sms-owałam z panem Millerem. Zawsze zaczynał rozmowę, jakby chciał mnie poznać i się mną interesował.
Pisaliśmy o wszystkim i niczym, co u mnie, u niego, jakie mam plany na nowy rok szkolny, co lubię robić, itd. itp.
Teraz, kiedy już tyle o sobie wiemy i piszemy ze sobą praktycznie bez przerwy, czuje się jakbym się z nim zaprzyjaźniła. Jeszcze się nie zaczął rok szkolny, a już się z kimś "koleguję". Czy to nie jest dziwne? Chyba nie... Wkońcu nic złego się nie stało, a pan Miller naprawdę wydaje się miły. Myślę, że będę mieć szczęście w tej szkole. (;

°°°

TO JUŻ DZISIAJ. Nowy rok szkolny. Jeszcze w wakacje myślałam, że będę się stresować, ale właściwie, teraz niczym się nie przejmuję. Co będzie to będzie i tyle.

Rozpoczęcie minęło zadziwiająco szybko. Trochę się poznałam z nową klasą. Nikt nie przykuł mojej uwagi, ale przynajmniej wszysycy wydają się mili.

Minęło już kilka lekcji, w tym lekcja historii. Było całkiem normalnie.
Pan Miller zachował się bardzo profesjonalnie i jak porządny nauczyciel.
Powiedział, żebyśmy sobie powtórzyli materiał z poprzedniej klasy. Zamierza zrobić kartkówkę na kolejnej lekcji? Nie... Niemożliwe, jest zbyt miły, żeby to zrobić. Pewnie chciał tylko, żeby wszyscy byli przygotowani już od początku.

Następna lekcja historii.

Ledwo po dzwonku, wszyscy usiedli w ławkach i cała klasa usłyszała:

-Witam, przygotowałem dla was krótką kartkóweczkę. Proszę usiąść i odwrócić kartki.

...Co kurwa..? No chyba nie.
Nawet wczoraj się zastanawiałam, czy sobie coś powtórzyć na lekcję, ale uznałam, że nie będzie po co. No to zajebiście, nic nie umiem.

°°°

Kolejny tydzień, lekcja historii.

Lekcja powoli dobiega końca, a pan Miller oddaje wszystkim kartkówki.
Odwracam kartkę i widzę ocenę.
Jedynka. Inaczej być nie mogło...
Do tego okazało się, że tylko mi nie poszło i jako jedyna dostałam jedynkę. Japierdole...

Rozległ się dźwięk dzwonka na przerwę. Wszyscy wyszli z sali i kiedy też już miałam wychodzić poczułam znajomą mi już, ciepłą, mocną w ucisku dłoń na swym ramieniu.

-Y/n, mogłabyś na chwilę jeszcze zostać? -spytał jakbym napisała kartkówkę tak źle, że powinnam zostać skierowana z powrotem do przedszkola.
Nawet jego zwykle czarujący, męski głos w tym momencie nie był ani trochę pocieszający.

-Muszę ci coś wyznać.

O MÓJ BOŻE. Czy to jest ten moment? Czy to się właśnie dzieje? Czy mój nauczyciel chce mi właśnie wyznać miłość?!

-Nie chcę, żebyś była na mnie zła. Chciałem ci powiedzieć, że nie zdałaś jako jedyna nie bez powodu. Oczywiście to nie twoja wina. -wziął wydech, jakby chciał dać mi znać, że to nic wielkiego. -Specjalnie dałem ci inny arkusz niż reszcie klasy. Zadania na nim są z rozszerzonego materiału.

Emm... Że co kurwa?

-Czemu pan to zrobił? -zapytałam najłagodniej jak potrafiłam w tamtej chwili.

-Chciałem, byś zrozumiała, że nie będę ci ułatwiać nauki, tylko ze względu na naszą znajomość. Chciałem też sprawdzić, jak wykażesz się, próbując kombinować przy trudniejszych zagadnieniach. Chciałem sprawdzić twoje możliwości. -powiedział to w taki hot sposób, że prawie zemdlałam, przysięgam.

-Ja rozumiem, nie zamierzam polegać na panu w sprawie ocen. Nigdy mi to nie przeszło na myśl. -szczerze odrzekłam.

-Rozumiem, natomiast przyznam, że jeśli chcesz mieć lepsze oceny, będziesz musiała się bardziej przyłożyć. -odpowiedział lekko rozbawiony, jak gdyby chciał doprowadzić mnie do szału.

°°°

Po skończeniu lekcji jak najszybciej wróciłam do domu.

-Jak w szkole? Pisaliście ostatnio kartkówkę z historii, prawda? -usłyszałam mamę z przedpokoju.

-Tak, dostałam jedynkę, poprawię! -pospiesznie odpowiedziałam, licząc, że uniknę kolejnych pytań.
Zdjęłam buty i zamknęłam się w pokoju. Rzuciłam plecak na podłogę i wskoczyłam na łóżko.

Co to wszystko miało znaczyć?!
I dlaczego? Serio, przez chwilę myślałam, że wyzna mi miłość, japierdole... Co to w ogóle był za pomysł, żebym miała się "starać bardziej"? I to ma być fair? Pierdole to. Muszę sobie załatwić jakieś korepetycje. Tylko nie z panem Millerem, absolutnie!

°ℍ𝕀𝕊𝕋𝕆ℝ𝕀𝔸°On viuen les histories. Descobreix ara