°8°

28 2 0
                                    

Muszę się jakoś wystroić na to. Jeśli jakiś przystojniak ma mnie przepraszać w drugiej restauracji przy świecach, to tylko w mojej najdroższej sukience!

Była już prawie godzina, na którą się umówiliśmy, że nauczyciel po mnie przyjedzie.

Ubrałam luźną, satynową czerwoną sukienkę z subtelnym wcięciem podkreślającym moją talię. Sięga ona trochę nad me kolana (by trochę pokazać, ale oczywiście nie z przesadą). Założyłam też czarne botki na obcasie i krótkie, obcisłe czarne bolerko z długimi rękawami z futerkiem na ich końcach. Teraz wyglądam niezwykle bardziej wystrzałowo niż na codzień! Czułam się jak gwiazda filmowa i tak też wyglądałam. Nawet zdążyłam wyprostować włosy, by wyglądały na jeszcze dłuższe i błyszczące. Zrobiłam lekki makijaż: pomalowałam rzęsy i jako mocniejszy akcent dopasowałam kolor ust do sukienki. Nie miałam takiej szminki, ale od czego są kosmetyki mamy? Wkońcu ktoś je otworzył po całych latach siedzenia nietkniętych w szafce. Zresztą mama i tak by się nie zorientowała, bo wyszła dzisiaj na zakupy. Dlatego też pan Miller mógł bez problemu po mnie przyjechać. Całe szczęście...

Wybiła godzina 20:00. Spojrzałam przez okno, by sprawdzić, czy typek już przyjechał. Dokładnie wtedy ujrzałam, że na podjeździe parkuje ciemnoczerwony chevrolet. Nie trzeba się było znać na autach, żeby wiedzieć, że takie cacko kosztowało MAJĄTEK. Po chwili usłyszałam dzwonek do dzwi.
Na szybko obczaiłam się w lusterku, poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi. O jezusie... Prawie zamarłam.

Pan Miller wyglądał ZJAWISKOWO. Przysięgam. Wyglądał jak milion dolarów, dosłownie. Miał na sobie czarny garnitur, trochę podobny do tego, który miał na dniach otwartych w wakacje. Nie był jednak tak obciskający, wręcz był nieco luźny. Za to jego biała koszula z logiem Ralpha Laurena. Była odrobinę pognieciona, a jej pierwsze trzy guziki były rozpięte. Nie chciałam mu się gapić ma klatę, ale to chyba była jakaś prowokacja! Buty miał czarne, wyła kierowane na błysk, mogłam się w nich bez problemu przejrzeć. Założył również ten sam srebrny zegarek, który pamiętam z dnia, w którym widziałam go po raz pierwszy. Jego włosy były zaczesane do tyłu na żelu, prawie jak zwykle, tylko dzisiaj wyglądały trochę bardziej niechlujnie. Jakby ułożył je na pospiesznie przed wyjściem. Tak czy inaczej, wciąż wyglądał meegaa seksownie.

-Cześć, wyjdziemy? -spojrzał na mnie pociesznym wzrokiem.

-Chwila, wezmę tylko torebkę.

Chwyciłam małą, skórzaną bordową torebkę, która idealnie kolorystycznie do pasowała się do jego drogiego auta.

-Chodźmy. -uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.

°°°

Jesteśmy już na miejscu. Przyjechaliśmy pod restaurację w hotelu.
Jednak mogę stwierdzić, że ten typ ma sporą kasę.

Weszliśmy do środka i zajęliśmy wcześniej zarezerwowany dla nas stolik dla dwojga. Oboje zamówiliśmy tequile i steki.

-Jestem naprawdę wdzięczny, że zgodziłaś się na wyjście. -powiedział z uprzejmością i lekką ekscytacją w głosie.

-Uznałam, że lepiej porozmawiać jeden na jeden i mieć wszystko wyjaśnione niż unikać sytuacji do końca szkoły. -szczerze przyznałam.

-Jest mi bardzo głupio za to co się wydarzyło. Uważam, że postąpiłaś słusznie nie mówiąc o tym nikomu. Jesteś naprawdę dojrzała chcąc załatwić sprawę sama.

O mój boże. Podryw jak nic! Ale jak mam się mu oprzeć, kiedy tak pięknie wygląda przy świetle świec?

-Przepraszam, -kontynuował. -nie wiem jak to się w ogóle mogło stać. Zawsze staram się zachować jak najbardziej profesjonalnie w pracy. Traktuję to bardzo poważnie. Nie chcę popełniać błędów z poprzedniej szkoły.

-Jakich błędów? Wyrzucili pana? -spytałam szczerze zaintrygowana.

-Zdarzało mi się podchodzić do niektórych uczniów z łagodniejszej strony i dawałem im lepsze stopnie. Dyrektor uznał, że faworyzuję jednego ucznia i powiedział, że nie toleruje tego w swojej szkole. Od tamtej pory traktował mnie gorzej i ucinał mi wypłaty, dlatego odeszłem.

-Przykro mi. Nie pozwolę, by ktoś pomyślał, że pan mnie faworyzuję. Chce dostawać zasłużone oceny.

-Dziękuję, że zrozumiałaś. Prawdę mówiąc, odkąd odeszłem, moje życie bardzo się zmieniło.

-Na lepsze?

-Poniekąd. Myślę, że odejście było dobra decyzją, ale oprócz tego, wszystko zaczęło się walić.

-Co takiego się stało?

-Do tej pory dobrze układało mi się z żoną, lecz kiedy nie już nie miałem pracy, powiedziała, że jestem żałosny. Stwierdziła, że powinienem siedzieć cicho i zostać w tamtej szkole. Była to szkoła prywatna, więc moje zarobki nie były najmniejsze i myślę, że o to jej głównie chodziło. Wygodnie jej się żyło ze mną, bo zarabiałem na nas obu. Pół roku temu rozwiedliśmyczy się.

-Wykorzystywała pana. Uważam, że rozwód był dobra decyzją, nie tylko dla niej, dla pana też.

-Też tak uważam. I jeszcze jedno, możemy przejść na "ty"?

-Tak... jasne. Y/n. -uśmiechnęłam się podając mu rękę.

-Mów mi Robert. -odwzajemnił uśmiech i ścisnął mą rękę. -Cieszę się z relacji, którą mamy. Mam wrażenie, że mogę ci zaufać. Wykazałaś się rozsądnym podejściem i jesteś wyrozumiała.

-Dziękuję, ja też tak czuję. Zapomnijmy o tej jednym niezręcznym wydarzeniu. Nie mam ci tego za złe.

-Nie chcę, by nasza relacja była niejasna. Uważasz, że mielibyśmy szanse na związek?

...CO?! Czy ja dobrze słyszę? Czy ja przypadkiem nie śnię? Związek?!

°ℍ𝕀𝕊𝕋𝕆ℝ𝕀𝔸°Where stories live. Discover now