°9°

28 2 0
                                    

Aż się zakrztusiłam swoją tequilą. To chyba z szoku. Chwilę się zastanawiam, ale uznałam... Co mi szkodzi? Jeśli mogę być w związku z największym przystojniakiem, jakiego kiedykolwiek poznałam, porównywalnego go Brada Pitta, to nie mam zamiaru stracić może jedynej w moim życiu szansy, tak?

-Mamy szansę. -wkońcu odpowiedziałam.

-Naprawdę? To wspaniale!..

-Ale, -wtrąciłam szybko zanim pan Miller zdążył cokolwiek powiedzieć. -mam pewne zastrzeżenia. Musimy ustalić pewne zasady. Szkoła nie może się dowiedzieć, że jesteśmy razem.

-Racja. Nie mogę cię stracić wylatując z tej szkoły. Nie ma takiej opcji. -zgodził się stanowczo zaangażowany.

-Po pierwsze, nikomu nie wspominamy ani słowem o nas. Jeśli będziemy chcieli się spotkać, nikt nie może się dowiedzieć, że będziemy wtedy razem. Po drugie, z każdym napotkałem problemem radzimy sobie razem i nic przed sobą nie ukrywamy. Po trzecie, w szkole nie rozmawiamy i jestem oceniana sprawiedliwie.

-Ależ oczywiście. Jeśli będziesz miała problem z materiałem, udzielę ci prywatne korepetycje. -puścił oczko.

-Haha, pewnie. -odpowiedziałam trochę onieśmielona. -Super, czyli wszystko już jasne?

-Jak najbardziej jasne, moja księżniczko. -rzucił zalotnym wzrokiem prowadzącym od mych ust, prosto w moje oczy.

AAA! Nazwał mnie swoją księżniczką! To takie cudne... Jak w jakimś najpiękniejszym śnie.

Dokończyliśmy pić drinki i zjedliśmy steki. Atmosfera nie była już tak napięta, jak zdawało mi się, że była na początku. Wkońcu mogłam z nim porozmawiać nie obawiających się, że powiem coś nie na miejscu. Mogłam powiedzieć co myślę i nie krępować się w jego obecności. Przecież jesteśmy razem! Jestem z prześlicznym, przeuroczym mięśniakiem i nawet stać go na zapłacenie za mnie na randce w drogiej restauracji. Od teraz czuje, że jeśli mogę z nim być, to mogę zrobić dosłownie wszystko! Kto by przypuszczał, że tak szybko znajdę sobie kogoś?

°°°

Nim się obejrzeliśmy było już trochę po 22 wieczorem. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jak pan Miller podwiezie mnie trochę wcześniej niż mój dom, żeby mama nie zauważyła, że byłam z kimś. Tak też zrobiliśmy.

Przejechaliśmy kilkanaście przecznic i byliśmy na miejcu. Było już ciemno, lecz dalej ciepło. Był niesamowity klimat.

Gdy już miałam wyjść z auta pan Miller wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi. Znów podał mi swą ciepłą, mocną dłoń i pomógł wysiąść. Zamknął za mną drzwi samochodu i zwrócił się przodem do mnie. Zbliżył się do mnie znacznie i delikatnie objął, jakby bardzo szczególnie na mnie uważał. W tym momencie objęłam go nieco mocniej, by dać mu znak, że jest okej. Wtedy poczułam jego perfumy. Zapach męskich perfum i mentolu zawsze na mnie działa, w tej chwili również. Rozpłynęłam się w jego ramionach i wyjątkowym zapachu męskich perfum.
Po chwili odsunął się lekko i...
Odzyskaliśmy ten magiczny moment, który straciliśmy wtedy w szkole.
Jedną ręką oparł się o swe drogie, wyglądające krwisto-czerwono w nocnym świetle auto, a drugą złapał mnie stanowczo w talii i przesunął do siebie. Zapadłam się między jego klatkę piersiową. Spojrzałam w górę na jego twarz i ujrzałam jego już słynny uśmiech, który za każdym razem wydaje się tak samo, a może nawet bardziej kojący i czarujący. On natomiast spojrzał na mnie schylając się nieco w dół i patrzył jak zahipnotyzowany w moje oczy. Ja odpowiedziałam mu tym samym i wpatrywałam się w jego błękitne, błyszczące, prawie tak bardzo jak jego srebrny zegarek oczy.
Nie wiem ile sekund minęło, lecz nareszcie się to stało.
Chwycił mnie mocniej swoją ręką na mojej talii, przybliżył powoli swoją twarz, zamknął oczy i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem. Nasze usta były dopasowane jak dwa kawałki układanki. I chociaż nie mogłam dowierzać, że to serio dzieje się tu i teraz, chciałam zostać w tej chwili na zawsze. Czułam się wyjątkowo. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam nic tak ekscytującego. Pocałunek trwał, a jedyne po mogłam słyszeć to to, jak moje serce wariuje oraz zapach mentolu, trochę już rozwianego w powietrzu.

Odsunęłam się odrobinę i dałam mu buziaka w policzek. Objął mnie raz jeszcze i pożegnał ze mną.

-Do zobaczenia, moja najdroższa.

-Do zobaczenia.

°ℍ𝕀𝕊𝕋𝕆ℝ𝕀𝔸°Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora