Rozdział 8 - Ikona.

230 14 0
                                    


Minęły dokładnie dwa tygodnie od mojego wypadku. Wczoraj wróciłam do domu i nic nie równa się z magicznym uczuciem wyjścia na wolność. Może to nie jest mały domek we Włoszech, nie jest to również mój nowoczesny apartament, ale jest to miejsce w którym przechodziłam najgorsze chwilę po przyjeździe do Nowego Jorku. Nie ważne jak bardzo bym próbowała je polubić, nie mogę wyprzeć faktu, że dom rodziny Russo w tym mieście kojarzy mi się tylko i wyłącznie z cierpieniem. Laura i Domenico pomimo tego, że teraz są najlepszymi rodzicami na świecie, siedem lat temu byli moimi katami. To co wydarzyło się po zamieszkaniu w tym mieście wyryło piętno na tej biednej siedemnastoletniej dziewczynie. Okres dorastania nie oszczędził mnie w  żaden sposób. Pierwsze poważniejsze problemy zaczęłam sprawiać już w Mediolanie, być może moje nieodpowiedzialne zachowanie zaważyło o przeniesieniu interesu do Stanów Zjednoczonych.  

Może nie powinnam tyle pić. Może nie powinnam uciekać z domu. Być może głupim pomysłem było błaganie Martina o krycie mi tyłka. Możliwe jest również to, że wpadłam w złe towarzystwo. Istnieje również opcja, że oddałam serce mężczyźnie, który chciał wykorzystać głupią nastolatkę. Lecz to wszystko moje przepuszczenia. Nie zmieniłabym nic w swoim życiu. Dostałam szansę na wyszalenie się, na popełnienie błędów za które przyszło mi płacić po dziś dzień. Wyrzuty sumienia jakie mi towarzyszą są jak mantra wypowiadana przez tybetańskiego mnicha. Wydarzenia z 2014 roku nigdy nie powinny mieć miejsca. Moja głupota nie powinna mieć miejsca. 

Moja szczenięca naiwność zraniła nie tylko moich rodziców, ale również mnie. Popełniłam samobójstwo bez wyciągania broni. Psychicznie już dawno przestałam czuć. 

Podczas pobytu w szpitalu miałam wiele wolnego czasu na przemyślenia. Mój rachunek sumienia nie był długi, ale skupiał się na konkretach. Cornelio Russo czas odmienić swoje życie.

Moja lista skupiła się na pięciu punktach, które zaczynają  się od rzeczy najłatwiejszych do poprawienia do tych najtrudniejszych w realizacji. 

1. Znaleźć czas na odpoczynek i poświęcić czas młodszej siostrze - łatwizna.

2. Rzetelnie brać leki i regularnie robić badania, aby zapobiegać omdleniom - będzie trudno, ale da się zrobić.

3. Znaleźć wspólnika do stworzenia kolekcji i pokazania jej na październikowej wystawie. - okej zaczynają się schody.

4. Skupić się na swoim życiu uczuciowym i przestać uciekać od miłości. - dlaczego ja sobie tak utrudniam życie? - zawyłam w duchu patrząc na ostatni punkt listy.

5. Na własną rękę znaleźć człowieka, który uratował mi życie pod klubem. - detektyw ze mnie kiepski, ale zrobię wszystko, aby podziękować tej osobie. 

Schowałam kartkę do albumu ze zdjęciami i przy pomocy kuli wstałam na równe nogi. Ręka nie jest na tyle sprawna, aby utrzymać cały ciężar ciała, ale obiecałam sobie, że będę samodzielna. Jeszcze około tygodnia rehabilitacji i na spokojnie będę mogła się podpierać na dwóch kulach. Co do mojej nogi według rokowań doktorka Jenksa do dnia pokazu powinnam normalnie chodzić. Najpierw coś zaprojektuj idiotko, żeby mieć powód do pojawienia się tam. 

Dzisiaj mam zamiar wrócić do pracy. Ku niezadowoleniu moich rodziców oraz Martina, którzy twierdzą, że powinnam jak najwięcej odpoczywać i dać sobie czas na regenerację. Poza bólami głowy i nogą w gipsie czuję się całkiem nieźle. Papierkowe sprawy mogę załatwiać zdalnie, ale projekty muszę robić na miejscu. Według raportów od mojej asystentki Verdi radzi sobie całkiem nieźle. Nie narobił długów. pracownicy się na niego nie skarżą, zleceniodawcy są zachwyceni rozmowami wstępnymi i jego osobą, która rzekomo wprowadziła "powiew świeżości" do naszej firmy. Pieprzony goguś. Czas wykonać telefon służbowy do pana wszystko wiem lepiej i robie idealnie. Według grafiku jaki otrzymałam na maila powinien mieć okienko więc bez problemu odbierze telefon. Wyszukuje jego numer w kontaktach i czekam na odpowiedź.

ProseccoWhere stories live. Discover now