Przeznaczenie

3.7K 203 55
                                    

Moje ciało objął ogromy ból przez, który opadłem w ramiona Alfy

- Aki? - szepnął, siadając ze mną na ziemi, opierając mnie o swoją klatkę - Powiedz mi co się dzieje... proszę - odezwał się zmartwionym głosem, ostrożnie przytulając mnie do siebie

- Po prostu bolą mnie chyba żebra i tyle - odpowiadam mu słabo, lekko się do niego przytulając

- Tyle to nie tyle - mówi, ostrożnie przejeżdżając dłonią po moich plecach w miejscu gdzie są żebra na co syknąłem spinając się z bólu - Uderzyłeś się o coś? One mogą być złamane - mówi, spoglądając w moje oczka

- Tylko uderzyłem o ten mur chroniący obóz. Poboli i przejdzie - uśmiecham się delikatnie do niego

- Wiesz, że jeśli złamałeś żebra to tak to nie zadziała? - pyta dalej patrząc w moje oczy

- Nie złamałem ich. To, że jestem tą beznadziejną i słabą jotą nie znaczy, że od zwykłego uderzenia o jebany mur połamię sobie żebra - warknąłem wkurzony i momentalnie wstałem na nogi z bolesnym jękiem

- Aki ja nie mówię, że jesteś słaby. Przecież każdemu może stać się coś takiego - mówi stając od razu przy mnie

- Ale nie od tego, że uderzył się o mur - wywróciłem oczami wzdychając jednocześnie

- Skąd wiesz? Wypadki są różne - mówi i delikatnie mnie przytula

- Martwisz się o mnie? - pytam spoglądając w jego oczy

- A jeśli tak to co? To grzech jakiś? - pyta, pieszczotliwie głaszcząc mnie włosach

- Nie - mówię z słabym uśmieszkiem i wtulam się w niego - Ale nigdy się o mnie nie martwiłeś - mówię cichutko

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz - odpowiada biorąc mnie na ręce niczym małe dziecko - Powrót do obozu trochę zajmie. Jeśli dasz radę spróbuj się przespać - powiedział z troską, ostrożnie odgarniając moje włoski z twarzy za ucho

Kiwnąłem na to tylko głową, oparłem ją o jego bark i lekko wtuliłem się w jego ciało

Pov Shido

Kilkanaście minut trwało zanim znalazłem jakąkolwiek część rzeki. Nie wiem za bardzo, która jest godzina, jednak robię się już dość zmęczony, a na szczęście śpiący Aki mi nie pomaga w tym by trzymać się na przytomności

Położyłem jotę bardzo delikatnie na ziemi opierając ją o drzewo, po czym podszedłem do rzeki, by zimną wodą przemyć twarz, żeby się rozbudzić. Na szczęście to pomogło i czułem się lepiej, gdy powtórzyłem czynność z wodą kilka razy, wstałem, po czym podszedłem do śpiącego chłopaka przykucając obok niego

Delikatnie palcem dotknąłem jego zimnego policzka, po czym lekko przytuliłem do swojego ciała, aby oddać mu trochę ciepła. Jota wtuliła się momentalnie w moje ciało z słabym pomrukiem. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, gdy tak przytulam go do siebie czuję dziwne ciepło wypełniające moje serce, a moja wewnętrzna alfa budzi się do życia i zaczyna cieszyć się nie wiadomo z czego. Czuję również chęć ochrony tej drobniutkiej postaci znajdującej się w moich ramionach przed wszystkim co złe

Biorę go ponownie jak najostrożniej na ręce i kierując się kierunkiem, w którym płynie rzeka, po pewnym czasie dochodzę do dobrze znanego mi miejsca. Wchodzę w głąb lasu po to, by po kilku minutach trafić na ścieżkę leśną, która prowadzi do obozu. Wchodzę jednym z bocznych wejść na jego teren, po czym by nikogo nie budzić kieruję się z Akim do swojego domku, w którym są na szczęście dwa łóżka ponieważ nie było domków jedno osobowych

Jego Kociak [BxB]Where stories live. Discover now