chwila zawahania

856 26 2
                                    

   Święta przyszły wyjątkowo szybko, dlatego nim się obejrzałem siedzieliśmy przy stole, zajadając się pysznymi daniami, przygotowanymi przez mamę Jimina

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

   Święta przyszły wyjątkowo szybko, dlatego nim się obejrzałem siedzieliśmy przy stole, zajadając się pysznymi daniami, przygotowanymi przez mamę Jimina. Rozmawialiśmy, czasami się pośmialiśmy - ogólnie miła, świąteczna atmosfera. Jakiś czas później rozpakowywaliśmy prezenty, które piętrzyły się pod ogromną choinką. Siedziałem spokojnie na dywanie, otwierając podarunek od Parka. Od razu dostrzegłem nowy tablet do rysowania, najnowsze komiksy a tuż pod nimi trzy soki bananowe, które tak od dziecka lubiłem. Bez wahania ucałowałem jego pełne usta, czując małe dłonie na swoich ramionach, gdy niechętnie próbował mnie odsunąć. Jakby nie było wciąż przy nas byli jego rodzice. 

   — Och, kupiłeś mi krawat w banany — parsknął blondyn, przykładając go do swojej satynowej koszuli koloru intensywnej czerwieni. — O jeju — westchnął, wyjmując białe pudełeczko. Otworzył je bez wahania, dostrzegając dwie, pozłacane bransoletki z naszymi imionami.

   — Jestem kiepski w dobieraniu prezentów, ale myślę, że chyba trafiłem — Posłałem mu swój najbardziej uroczy uśmiech jaki byłem w stanie zrobić, by zaraz ponownie poczuć jego usta. I gdyby nie fakt, że jego rodzice byli w salonie, na pewno nie skończyłoby się na pocałunku. 

   — Idealny prezent kochanie — szepnął, całując zaraz moje czoło. Następnie obydwaj ubraliśmy bransoletki na nasze nadgarstki, obowiązkowo z imieniem naszego kochanka, więc z dumą patrzyłem na dłoń blondyna, którą ozdabiała biżuteria z napisem Jeonggukie.

   Spacerowaliśmy późną nocą po ośnieżonych uliczkach, trzymając się za ręce i od czasu do czasu śmiejąc się z różnych bzdur. Dokoła były kompletne pustki, co potęgowało uczucie spokoju, a nawet swego rodzaju melancholii. Zerknąłem na swojego narzeczonego, który z uśmiechem podziwiał widoki dookoła. Jego delikatna twarz wyrażała tylko szczęście, a ja nie potrafiłem się nie uśmiechać, widząc takiego aniołka u swego boku. 

   — Rozważałeś wyjazd do Kanady? 

   — Huh? — Spojrzałem na niego nieco zaskoczony. — Mówiłem ci, że chcę zostać z tobą tutaj, zwłaszcza, że dostałeś awans i wspinasz się prężnie po szczeblach kariery.

   — Nie bierz tego pod uwagę, dobrze? Prawnik tu czy tam, co za różnica? 

   — Zdecydowałem, że chcę tutaj pozostać. Mamy tu wszystkich, których kochamy.

   — Zawsze marzyłeś aby wyjechać z Korei, uczyłeś się angielskiego i — Urwał, ponieważ ująłem jego twarz w dłonie, patrząc w te śliczne, zaskoczone oczka. 

   — Mój dom jest tam, gdzie jesteś ty i nasza Sky — Musnąłem delikatnie jego pełne usta, mrucząc. — Do Kanady możemy pojechać na wakacje, a jeśli ci się tam naprawdę spodoba, pozostaniemy tam, okej?

   — Dobrze, Ggukie — Szeroki uśmiech i ponowny całus były dla mnie zawsze czymś najcudowniejszym, lecz tamtej nocy zdałem sobie sprawę z tego, że uśmiech Parka nie jest tak piękny, jak ten Kima.

   

   Do ślubu pozostało zaledwie dwa dni, atmosfera była napięta, a godziny leciały niemiłosiernie szybko sprawiając, że brakowało nam czasu na chwilę odpoczynku. Od rana po późny wieczór szykowaliśmy sale, dekoracje, czy ćwiczyliśmy nasz pierwszy taniec, co potęgowało w nas zmęczenie i złość. Gdyby nie obecność naszych rodziców w tych ciężkich dniach to zapewne bylibyśmy daleko w tyle z wszystkimi rzeczami. 

   — Zabrałeś nasze garnitury ze sklepu? — Blondyn kręcił się po pokoju w samym ręczniku, próbując odnaleźć swoje bokserki. 

   — Miałem jechać po spotkaniu z szefem.

   — Masz pół godziny do zamknięcia sklepu Gguk! — krzyknął, obracając się w moją stronę. — Będziesz spał na kanapie jeśli ich nie przyniesiesz do domu! 

   — To odbiorę je jutro.

   — Nie ma mowy, masz jechać już!

   — Nie zdążę — westchnąłem, zmęczony ciągłymi jego krzykami jak i swoimi sprawami, które piętrzyły się nade mną. 

   — Powiedziałem coś, tak?

   — Ugh, marudzisz — Park spojrzał na mnie w taki sposób, jakbym właśnie obraził całe jego pokolenie wstecz. — No co?

   — Jak ci nie zależy na tym ślubie to powiedz, a nie robisz pod górkę! — Rzucił we mnie ręcznikiem i zupełnie nago wrócił do łazienki, uprzednio trzaskając drzwiami.

    — Przynajmniej wiem kto jest mężczyzną w tym związku — westchnąłem, zabierając klucze ze stołu. Przyodziałem szybko płaszcz i zaraz opuściłem apartament nawet nie zamierzałem do niego szybko wrócić. Nie śpieszyło mi się, aby ponownie tamtego dnia się kłócić.

   Gorąca kawa w zaparkowanym samochodzie przy spokojnej muzyce, którą akurat puszczali z radia. Idealny stan, którego nic nie mogło mi wtedy zakłócić. Nawet świadomość, że nie zdążyłem odebrać garniturów nie była dla mnie czymś wartym wtedy uwagi. Postanowiłem oddać się chwili spokoju, odetchnąć od tego co przeżyłem przez ostatnie miesiące i przed tym, c o mnie jeszcze czekało w ciągu następnych dwóch dni. Oparłem głowę o zagłówek, mimowolnie przenosząc swój wzrok na chodnik, po którym kręciło się kilka osób. Wtedy dostrzegłem znajomą mi osobę, Koreańczyka przyodzianego w brązowy płaszcz i czarne buty przemierzał żwawo chodnik, trzymając w lewej dłoni komórkę. Wymachiwał rękami, a jego twarz wyrażała gniew, dlatego nie wahając się ani sekundy, opuściłem samochód. Taehyung szedł szybko, a ja byłem zbyt daleko aby go zawołać i nie zrobić z siebie debila. Ruszyłem więc za nim biegiem, starając się nie utracić równowagi, gdy mijani przechodnie od czasu do czasu mnie upychali ze względu na ścisk na chodniku.

   — Taehyung! — Starszy odwrócił się od razu po moim zawołaniu, patrząc na mnie dużymi oczami. Nie spodziewał się, że go zobaczę. Ja też nie. 

   — Naprawdę się śpieszę.

   — Może jednak znajdziesz te dwadzieścia minut na ciastko i krótką rozmowę, hm? — Uśmiechnąłem się delikatnie. Widziałem, że się wahał, lecz ostatecznie odwzajemnił uśmiech, mówiąc.

   — Okej i tak czekam na Kat — Ta informacja mi wystarczyła, aby moje serce zabiło szybciej, a dłoń sama powędrowała do tej jego, złączając je. 

voice {jikook x taekook}Où les histoires vivent. Découvrez maintenant