anioł

875 29 2
                                    

   Jimin nie przyszedł

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

   Jimin nie przyszedł. Zegar już zapewne dawno wybił godzinę trzynastą, a mojego narzeczonego nie było. Zwalałem to wszystko na deszcz, wiedziałem, że Park nienawidzi tego typu pogody i często wolał siedzieć pod kocem niż wyjrzeć chociażby zza drzwi. A może coś mu się stało? Poczułem dreszcze, a następnie ogromne ciepło rozrywające mnie od środka. Chciałem wyskoczyć z łóżka i pobiec mu na ratunek, ale wciąż byłem w tej samej pozycji od sześciu miesięcy. Jiminie, dlaczego cię nie ma?

   Odgłos otwieranych drzwi i kroków sprawił, że wybudziłem się ze swego rodzaju snu. Bądź stanu czuwania, jak kto woli. Jednak coś mi nie pasowało, bo do pomieszczenia znowu ktoś wszedł. Czułem obecność dwóch osób, ale nie miałem pojęcia kogo. 

   — Tu leży  pacjent z wypadku — znajomy głos pielęgniarki sprawił, że odetchnąłem z ulgą. — Od sześciu miesięcy jest w śpiączce. Tutaj masz jego kartę badań — Odpięła plik kartek z oparcia mojego łóżka, podając drugiej, dotychczas cichej osobie. — Twoim zadaniem będzie doglądanie go oraz zmiana opatrunku na udzie.

   — Spokojnie, dam sobie radę — Ten głos. Niski, spokojny i przyjemny dla ucha. 

   — Zaczynasz pracę jako wolontariusz, więc muszę cię przez pewien czas i tak pilnować.

   — Nie ufa mi pani?

   — Nigdy nie ufam młodym — wymamrotała, poprawiając mój koc. — Za dziesięć minut pan Jeon powinien mieć zmianę opatrunku.

   — Zaczekam — Nie wiem co się stało po tym zdaniu, bo nikt się już nie odezwał. Kobieta wyszła, a ja zostałem sam na sam z aniołem. A przynajmniej z jego anielskim głosem. — Jesteś zaledwie trzy lata młodszy. — Usłyszałem nad sobą. Ciężko mi było to określić, ale poczułem swego rodzaju zawstydzenie.  — Podobno jak się mówi do osoby w śpiączce to to jej pomaga, może spróbujemy?

   — O panie, zrobię wszystko żeby słyszeć ten głos — jęknąłem, wyobrażając sobie nowego gościa. Jakby mógł wyglądać z takim głosem? Wysoki, barczysty z tatuażami - ewidentnie mój typ faceta. Jednak doskonale wiemy, że pozory mogą mylić, więc co mogę stwierdzić jedynie po dźwięku?

   — Masz nadopiekuńczego narzeczonego, który dzwonił dziś do twojego lekarza. Ma jakieś nowe, ważne zlecenie i może się spóźnić, więc nie musisz panikować. — Pogłaskał mój policzek, wpatrując się we mnie. Mózg nawet podczas naszego snu wyczuwa, gdy ktoś się nam przygląda. Ja nie spałem, ale doskonale czułem na sobie spojrzenie.

   — Dziękuję za informację, bo wewnętrznie umierałem.

   — Gdybyś był ciekaw to jestem Taehyung, zacząłem dziś swoją pierwszą pracę jako wolontariusz — zaczął spokojnie, wciąż gładząc mój policzek co było bardzo miłe. Choć nieco dziwne. — Z zawodu jestem agentem nieruchomości, ale przyznaję, że moja druga praca jest znacznie ciekawsza. 

   — Czyli musisz lubić ludzi, huh?

   — Ach, prawie zapomniałem — Jego dłoń się cofnęła, a mnie ogarnął chłód. — Przecież miałem zmienić ci opatrunek — Dźwignął mój koc, sprawiając, że momentalnie poczułem wypieki. Nie miałem pojęcia dlaczego jego dotyk i fakt, że będzie przy mnie przez jakiś czas sprawiał, że czułem się jak nastolatek widzący nagi biust po raz pierwszy.

   — Kurwa, zabolało — jęknąłem, gdy opuszkami palców dotykał szwów na moim udzie. Wiedziałem, że miałem operację i coś mi tam składali, ale nie nikt nie wspomniał, że zmiana opatrunku i nowe szwy będą tak zajebiście bolały.

   — Kurczę, szkoda że nie znam żadnego sposobu aby cię wybudzić. Rany, ale by się pan Park cieszył — Musiał się uśmiechać, mówiąc to. Przynajmniej jego głos przybrał innej barwy. Weselszej. — Jako gówniarz zawsze chciałem być psychologiem, pomagać ludziom, których umysł popadał w ruinę z różnych powodów. Jednak wyszło nieco inaczej.

   — Chętnie posłucham.

   — Dobrze, nowy bandaż już masz, rana odkażona, więc będę mógł iść do innych — Nie chciałem. Jego głos był tak przyjemny, delikatny i przyprawiający o dreszcze, że mógłbym słuchać go dniami i nocami. — Och, pan Park — Nazwisko mojego narzeczonego zabrzmiało jak przekleństwo w jego ustach. Atmosfera w sali zrobiła się inna. Cięższa.

   — Coś nie tak z moim narzeczonym?

   — Dostałem polecenie aby zmienić opatrunek — Odsunął się ode mnie, ponownie nakładając na mnie koc. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jego dłonie były duże i ciepłe. — Myślę, że pana obecność będzie najlepszym lekarstwem — Po tych słowach wyszedł, a ja zostałem sam z Jiminem. 

   — Nie podoba mi się. Jest za przystojny na wolontariusza — wymruczał zazdrosny, ujmując moją dłoń. Skoro Park był zazdrosny to oznaczało, że Taehyung musiał być bardzo przystojny, bo nigdy ChimChim nie pałał złością do mężczyzn obok mnie. Aż do dziś.

   — Na pewno nie tak jak ty misiaczku.

   — Mam ci dużo do opowiedzenia, Ggukie.

    — W takim razie zamieniam się w słuch, ChimChim.

~~~***~~~***~~~

Tak, jak wspominałam rozdziały nie będą długie. Opko teraz znacznie ruszy, dlatego bądźcie gotowi na przyśpieszenie akcji ;D

voice {jikook x taekook}Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon