Rozdział 1 - Klub

Start from the beginning
                                    

- Jak chcesz to idź, tylko pamiętaj nie później niż północ wracasz do domu. - powiedział tato.

- Za bardzo ją rozpieszczasz Tristan. - powiedziała zdenerwowana trochę moja mama.

- Maeve daj jej trochę luzu, w końcu to wolny dzieciak. Poza tym lepiej niech ma wolną rękę, bo przez te twoje dworskie zwyczaje nigdy nie znajdzie swojego mate. - powiedział tato.

- Ja swojego mate nie zamierzam szukać. - westchnęłam.

- Lili zmienisz zdanie na temat tej więzi, gdy znajdziesz swojego mate uwierz mi. - powiedziała mama przytulając się do ojca. 

- Aha. - powiedziałam cicho i poszłam do pokoju.

Nie chcąc dalej słuchać rodziców pobiegłam do swojego pokoju. Była już osiemnasta, więc postanowiłam zacząć się już przebierać. Z szafy wyciągnęłam sięgającą do połowy uda czarną sukienkę oraz szpilki. Weszłam do łazienki i zaczęłam się przebierać. 

Po przebraniu się w sukienkę oraz założeniu butów, rozpoczęłam się malować. Malowanie dla mnie było zawsze największą katorgą, bo niezbyt lubiłam to robić. Po zrobieniu lekkiego makijażu. Włosy doprowadziłam do porządku i uczesałam je w kłosa. Wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować do torebki ważniejsze rzeczy typu telefon, klucze do domu i samochodu oraz kilka innych przedmiotów. 

Popatrzyłam na zegarek i była już dziewiętnasta dziesięć. Wzięłam torebkę oraz sprawdziłam, czy na pewno mam wszystko. Otworzyłam okno i skoczyłam z niego, na szczęście nic się mi nie stało, bo jako w połowie przemieniony wampir mogłam sobie zrobić krzywdę takimi sprawami. Podbiegłam pod bramę, aby sprawdzić, czy tam są moi przyjaciele. Eliza oraz Connor czekali cierpliwie pod bramą główną na mnie. Podeszłam szybko do nich i ich przytuliłam. 

- Siemka kochani. - powiedziałam uśmiechnięta. 

- Hejo Lili - przywitała się ze mną Eli.

- Cześć. - również się przywitał ze mną Connor obojętnie.

- Connor stało się coś, bo jakiś niemrawy jesteś teraz? - zapytałam się Connora.

- Prawdopodobnie moją mate dziś wyczułem w szkole. - powiedział żałośnie Connor, chowając w ręce twarz. - Nie wiem teraz, co mam robić.

- Brat ty to zawsze musisz coś zepsuć. - westchnęła Eli. 

- Ej Con jutro jej na spokojnie poszukaj i wszystko jakoś się ułoży. - powiedziałam próbując pocieszyć przyjaciela. 

- A to jaka rasa jest, wiesz może? - zapytała Eli.

- Wampir, ale z chyba arystokracji, bo miała czułem trochę zapach zmuszający do uległości inne wampiry. - powiedziałam Connor, a ja zbladłam natychmiast. 

- A wiesz może jak wyglądała? - zapytałam trochę przerażona. 

- Blondynka z chyba błękitnymi oczami. - powiedział niepewnie Connor.

- To masz przesrane tylko Ci powiem Con. - powiedziałam, a on momentalnie zbladł. - To jest moja kuzynka Eleonora Blood z rodziny królewskiej. 

-  Czyją jest córką? - zapytał Connor. 

- Dominika Blooda, czyli córka Jego Wysokości. - powiedziałam niepewnie.

- Cholera to lipa. - powiedziała Eliza.

- Lepiej pogadam z wujkiem na ten temat w najbliższym czasie. - powiedziałam i wskazałam na zdołowanego Connora. - A ty z nią jutro pogadaj w tej szkole.

On tylko pokiwał głową, że rozumie. Nastała niezręczna cisza między naszą trójką. Próbowałam się odezwać, ale Eli szybko otworzyła usta i zaczęła mówić.

- No dobra my tu gadu gadu, a imprezka w klubie czeka. - powiedziała Eli.- Chodźcie idziemy!

Uśmiechnęliśmy się lekko z Connorem i wsiedliśmy do samochodu. Ja na tyły z Eli, a Connor prowadził. Zapowiada się noc pełna niespodzianek dziś. 

***

Weszliśmy do środka klubu i podeszliśmy do baru. Barman był naszym dobrym znajomym. Nazywał się Peter i był człowiekiem wtajemniczonym w świat nadnaturalnych istot. Zapewne zapytacie dlaczego. Pewnej nocy w klubie Eliza zaatakowała Petera, aby zaspokoić swoje pragnienie krwi, bo tego dnia w ogóle jej nie piła. 

Usiedliśmy na krzesłach przy barze i czekaliśmy na Petera. Pet jak tylko nas zauważył, podszedł do nas uśmiechnięty. 

- Siema Peter daj jedną whisky oraz dwa shoty. - powiedział Connor.

- No witam drogie wampirki . - przywitał się z życzliwym uśmiechem Peter. - Widzę, że to co zwykle zamawiacie?

- Tsa, więc podaj te drinki szybko. - powiedział ozięble Connor. 

- Ej co mu jest? - zapytał się zaciekawiony Peter mnie i Elizy.

- Chyba mate znalazł, a ponoć pochodzi z rodziny królewskiej. - odpowiedziała znudzona Eli.

- A więc to tak. - westchnął Pet. - Wy chyba zawsze macie te gorsze dni, gdy macie wrażenie, że mate znaleźliście. 

- No niestety takie życie. - powiedziałam i patrzyłam, jak Peter robi nasze drinki.

- Macie raczej zaspokojoną potrzebę krwi? - zapytał podejrzliwie Peter. - Bo nie chcę tu żadnych ataków na ludzi po tamtym razie. 

- Spokojna głowa piliśmy rano. - powiedziała Eli za siebie i Connora.

- Ja piłam tydzień temu, bo piję ją raz na miesiąc. - powiedziałam. 

- To dziewczyny to szukacie swojego mate? - zapytał Pet podając nam drinki.

- Lily nie szuka mate, a ja wiem kto to jest. - uśmiechnęła się szeroko Eli.

- No to jestem ciekaw, kto jest tym nieszczęśnikiem. - westchnął teatralnie Pet.

Popatrzyłam na nich chwilę. Dopiero teraz zauważyłam, że oczy Elizy mają troszkę inny kolor niż zazwyczaj, bo posiadały na niebieskich jej tęczówkach fioletowe plamki. Otworzyłam buzię i chyba przypominała trochę literę ''O''. 

- Kiedy zamierzaliście mi to powiedzieć, że wy jesteście swoimi mate?! - zapytałam z podniesionym głosem.

- Że co proszę?! - również zapytał podniesionym głosem zaskoczony Connor.

- No już od miesiąca jesteśmy swoimi mate. - powiedziała szczęśliwa Eli, a potem zwróciła się do Petera. - Nieprawdaż Pet?

- To wszystko prawda. - pokazał dłońmi, że kapituluje. 

- No to fajnie. - wymamrotałam pod nosem. 

Nagle poczułam bardzo przyjemny zapach słonego karmelu. Jednak ja wiedziałam, co to oznacza. Mój mate jest w tym klubie.

Wampirza MateWhere stories live. Discover now