IX

19 0 1
                                    

POPRAWIONE

Wszędzie było ciemno. Nie wiedziałam w którą stronę powinnam iść. Nie czułam już bólu w całym ciele, bolała już tylko noga. Ruszyłam przed siebie z wyciągniętymi do przodu rękoma. Pustka. Tak właśnie tu było. Pusto i ciemno. Nie mogłam nic powiedzieć, Moje gardło odmawiało posłuszeństwa. Krążyłam po nicości, nie wiedziałam czy dotrę do jakiegokolwiek światła. Mijały minuty, później już chyba nawet godziny i nic się nie działo. Zrezygnowana usiadłam po środku niczego i czekałam. Po jakimś czasie, nie wiem ile minęło, usłyszałam szept. Nie mogłam zrozumieć ani jednego słowa. Skupiłam się na dźwiękach dochodzących jakby z zaświatów. Nagle poczułam, jakbym się unosiła i przeniosła w inne miejsce.

Miałam wrażenie, że leżę na czymś miękkim. Nie mogłam poruszyć żadną częścią ciała. Przed oczami nadal miałam ciemność. W nosie poczułam przyjemny zapach świeżej trawy po deszczu z nutką cytryny. Gdzie ja jestem? Spróbowałam otworzyć oczy. Nic. Może spróbuję podnieść rękę. Znowu nic. A może trzeba zacząć od mniejszych ruchów? Podniosłam palec wskazujący. Później udało się poruszyć wszystkie palce. Czułam jak wraca mi czucie we wszystkich kończynach. Podjęłam jeszcze jedną próbę uniesienia ręki. Udało się. Przez powieki przebijało się światło. Rozchyliłam je delikatnie, rozmazując obraz, który znajdował się przede mną. Po kilku minutach otworzyłam oczy i ujrzałam jasne pomieszczenie. Leżałam na łóżku, które mieściło się w rogu pokoju. Po drugiej stronie stało niewielkie biurko z drewnianym krzesłem. Po przekątnej od łóżka stała szafa, a przy niej drzwi. Odchrząknęłam, czując gulę w gardle. Marzyłam teraz o szklance wody.

– Panienko Cooper, obudziła się panienka w końcu – wystraszyłam się głosu dobiegającego spod drzwi. Dopiero teraz zauważyłam starszego mężczyznę, o siwych włosach. – Niech się panienka nie rusza, biegnę po alfę. – i wybiegł z pokoju cicho zamykając drzwi.

A gdzie miałabym się niby ruszyć? Nie mam siły nawet wstać, a co dopiero wychodzić stąd. Chyba muszę być w jakimś pomieszczeniu w domu głównym Cienia Księżyca. Tylko po co ten mężczyzna poszedł po Pana Evansa? Wystarczyłoby, żeby Mike tu przyszedł. Podjęłam próbę podniesienia się do pozycji siedzącej. Trochę zakręciło mi się w głowie, ale poza tym wszystko było w porządku. W tym samym momencie drzwi otworzyły się z łoskotem. Spojrzałam alfie w oczy i poczułam niesamowity ból głowy, miałam wrażenie, że ktoś mi stuka młotkiem po głowie. Złapałam się za nią i opadłam z powrotem na łóżko. Po kilku chwilach nic już nie czułam. Wróciłam wzrokiem do mężczyzny i widziałam, że cierpiał przed chwilą tak samo jak ja. Co to było?

– Kay, tak się cieszę, że nic Ci nie jest! – William podbiegł do mnie i złapał moją dłoń. Poczułam dziwne mrowienie, więc odruchowo wyrwałam rękę. On czuł to samo. – Co się właśnie wydarzyło? – spojrzał na nasze ręce.

– Nie mam pojęcia, ale to było dziwne. – wydusiłam przez zaschnięte gardło.

Patrzyłam na niego i nie wiem czemu, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku. Może przez to, co się wydarzyło przed chwilą? Albo dlatego, że z takiej odległości nie widziałam go od pięciu lat. Siedział przede mną mężczyzna, włosy miał tego samego koloru co kiedyś, oczy też nic się nie zmieniły. Na twarzy miał kilkudniowy zarost, który dodawał mu uroku. Wyraz twarzy miał taki jak kiedyś, pamiętam to jakby to było wczoraj, za każdym razem gdy się przewracałam, patrzył na mnie z troską. Dokładnie tak patrzył na mnie w tej chwili. Ponownie złapał mnie za rękę i znowu poczułam to dziwne mrowienie, które wbrew pozorom było bardzo przyjemne. Tym razem nie zabrałam ręki, tylko trwaliśmy w tym uścisku. Po chwili jego druga dłoń dotknęła delikatnie mojego policzka, na którym momentalnie poczułam rozchodzące się ciepło.

~ To on Kayla! - krzyknęła wewnątrz mnie Cassie.

Niemożliwe. Spojrzałam na Williama wytrzeszczając oczy. Cassie szalała w środku z radości i pożądania. Ale jak? Przecież od ponad wieku nikt nie słyszał o tym. Jakby czytając mi w myślach, Black uśmiechnął się na tą myśl.

– Moja. - szepnął, a jego oczy zmieniły kolor na złote.

Przeznaczenie Where stories live. Discover now