III

18 1 0
                                    

POPRAWIONE

Kiedy weszłam na stołówkę, wszyscy już siedzieli przy stoliku. Mike wyczuł mnie i odwrócił się w moją stronę. Kiedy zobaczył, że oddycham z ulgą na ich widok, wstał i podszedł do mnie. Splótł swoje palce z moimi i czekał aż coś powiem. Lecz ja milczałam, jak większość dnia. Wyszedł ze stołówki, ciągnąc mnie za sobą. Gdzie my do cholery idziemy? Wciągnął mnie do męskiej łazienki, sprawdził wszystkie kabiny czy są puste. Byliśmy sami. Zablokował drzwi wejściowe i spojrzał na mnie. Jego twarz znajdowała się kilkanaście centymetrów od mojej.

– Co on zrobił? – warknął. Kiedy mu powiedziałam o poprzedniej godzinie, zdenerwował się jeszcze bardziej. – Zabiję go! Jesteś moja. – te dwa ostatnie słowa już wyszeptał, wtulając się w moją szyję.

Kiedy napięcie zaczęło z nas schodzić, zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno go przytuliłam. Bardzo mi na nim zależy, dla mnie jest on wspaniały. Dba o mnie, martwi się, zapewnia mi bezpieczeństwo. To dla innych jest zły. Ale w końcu alfa musi pokazać, kto tu rządzi. Wracając. Kiedy go tak przytulałam, czułam jak jego ręce wędrują po moim ciele w dół. Kiedy złapał mnie za pośladki, cicho jęknęłam. Całował mnie po szyi, przesuwając się powoli w stronę dekoltu. Uwielbiam jak to robi. Akurat kochankiem to on jest niezastąpionym. Zaczął całować mnie szybciej, mocniej, wrócił do moich ust. Nie pytał się o zgodę, tylko sam wepchnął mi język do buzi i rozpoczęliśmy walkę o dominację. W trakcie posadził mnie na umywalce. Całując mnie zaczął dotykać moich piersi, delikatnie je podszczypując. Czułam pulsowanie między nogami. Nie mogłam. Dopóki nie jesteśmy połączeni, muszę zachować czystość. Takie są zasady alf. Musiałam się od niego oderwać. W tym samym momencie, jego ręce zaczęły schodzić coraz niżej. Dotykał wnętrza moich ud. To musi się skończyć. Próbowałam się od niego oderwać. Ale na próbach się skończyło. Był zbyt silny. Ktoś dobijał się do drzwi. Momentalnie odskoczyłam od Mike’a i spojrzałam na niego złowrogo. Szybko poprawiłam ubranie i włosy i skierowałam się do drzwi. Nie potrafił zrozumieć, że każdy z nas ma inne zasady. Ja jestem nietykalna do momentu połączenia, on jako samiec może korzystać do woli. Wyszłam trzaskając drzwiami.

Kiedy pierwszy dzień szkoły dobiegł końca, zebraliśmy się przy samochodzie i umawialiśmy się na wspólne bieganie po lesie. Zawsze dobieramy się wtedy w pary. Oczywiście zawsze w parze z Michaelem. Wyjęłam z torebki trampki i przebrałam je. Szpilki wrzuciłam do samochodu razem z torebkę. Gdy wszyscy już się połączyli, ruszyliśmy w stronę lasu. Spojrzałam na zegarek, było za piętnaście czwarta. Cały czas po mojej głowie chodziła myśl, że William będzie na mnie czekał o piątej na naszej polanie.

Przy wejściu do lasu czekała już na nas reszta wilków z dwóch watah. Moi rodzice rozmawiali z rodzicami Mike'a, państwem Evans. Gdy tylko nas zobaczyli, zaprzestali rozmów. Na środek naszego zgromadzenia wyszedł aktualny alfa Cienia Księżyca, pan Evans. Wszyscy ucichli czekając aż przemówi.

– Zanim zaczniemy coroczny jesienny bieg, chciałby ostrzec wszystkich, że część watahy Black Werewolf podchodzi coraz bliżej naszego terytorium. – mówił głośno i wyraźnie. – Ich nowy alfa, William Black uczęszcza teraz do liceum High School Merryland. – spojrzał w naszą stronę. – Uważajcie na nich, są nieprzewidywalni. – zrobił krótką pauzę i uśmiechnął się do wszystkich. – Czas zacząć bieg! – krzyknął z radością.

Przeznaczenie Where stories live. Discover now