11.

921 77 40
                                    

Dziś krótszy, ale jak dla mnie warty tego, by poświęcić dużą część na jedną scenę. 



Po wypowiedzianych przeze mnie słowach okazało się, że lekcje nie były najgorsze, ale za to staż, był dla mnie istną katorgą. Przez ponad tydzień po prostu ze sobą nie rozmawialiśmy, przez co nasze akcje były nie zsynchronizowane, a wręcz chaotyczne.

Nie raz chciałem przeprosić Kacchana za swoje zachowanie, ale za każdym razem coś mnie blokowało. Nie potrafiłem się nawet do niego odezwać. Jedyne co robiłem, to patrzyłem na jego plecy, gdy szedł przede mną.

W którymś momencie zatrzymałem się i spojrzałem w bok, przypominając sobie to miejsce. To właśnie w z tamtej ciemnej uliczki wbiegła na mnie Eri. Czułem się jakby wieki od tamtego momentu minęły, choć widziałem ją co drugi dzień w agencji. 

- Oi, zasrańcu, czego tam wypatrujesz?- warknął Bakugo, zatrzymując się i oglądając za mną. 

'I tak pewnie byś mnie wyśmiał...' pomyślałem, wchodząc w uliczkę i rozglądając się. 

Zacząłem się zastanawiać, którędy wtedy uciekła. 

- Pytam o coś!- wrzasnął za mną, również skręcając tam, gdzie ja.

- Kiedy ratowaliśmy Eri, obiecałem jej, że nikt nie umrze.- powiedziałem nagle, dalej brnąc na przód.-  Podczas gdy ja walczyłem z Chisakim, Uraraka wynosiła Sir Nighteye'a na powierzchnię. Wiem, że do tej pory ma wyrzuty sumienia uważa, że mogła coś zrobić, by on nie umarł.  Sam również tak uważam... Gdybym to ja walczył do końca, a nie zamieniał się z nim...

- Nie żyłbyś ty.- mruknął chłopak, łapiąc mnie za ramię i odwracając do siebie.

- Nie wiesz tego!

- Co chcesz mi  przekazać, nerdzie? Że źle dobrałem słowa? Non stop rzucam zdaniami, że złoczyńcy mają zdychać.- pchnął mnie na ścianę, by później zablokować rękoma drogę ucieczki.-Nigdy ci to nie przeszkadzało, aż nagle, po tej głupiej gorączce zacząłeś się dziwnie zachowywać. 

- Ja?!

- Tak, właśnie że ty, ty pieprzony brokule, który zawsze za mną łaził!- krzyknął mi w twarz.- Chociaż nie, już wcześniej zacząłeś się dziwnie zachowywać. Wtedy, gdy rozmawialiśmy przy szafie, wyrzuciłeś mnie z pokoju, po czym mnie unikałeś, a nawet spałeś u tego mieszańca!- chciałem powiedzieć mu, że on się nazywa Todoroki, ale zakrył mi usta dłonią, którą zacisnął.- Gdy w końcu powiedziałem ci co czuje, to ty zacząłeś znowu pieprzyć o tej twojej ulubionej przyjaźni. Później po tym śnie, który spowodował twoją gorączkę, bredziłeś trzy po trzy, bym nie umierał ani nie odchodził, bo tego nie chcesz.- otworzyłem szerzej oczy, przypominając sobie tamtą noc.

'Nie, nie, nie, nie, nie! To była moja wyobraźnia przecież...' zacząłem głębiej oddychać, a na policzkach poczułem ciepło. 

- Musiałem cię uciszyć. Potem ta misja, która coś ci zrobiła w głowie, bo na moje słowa zachowałeś się nie jak ty. Po imieniu, tak? Myślisz, że kim jesteś, by się do mnie tak zwracać?!

Podniosłem do góry brwi. Zawsze wrzeszczał, bym nie nazywał go Kacchan, a teraz zmienił zdanie? Nie wiedziałem już, co chodzi mu po głowie.

- Nie chcesz być moim przyjacielem tak? Dobrze, nie będę nim, ale potem nie skarż się, że coś ci nie odpowiada, bo sam na siebie to sprowadziłeś, brokule.- odsunął się trochę, ale dalej był bardzo blisko. 

Spuściłem wzrok na swoje buty. Nie o to mi chodziło, nie tego chciałem. Chciałem, by był blisko, by to co nas łączyło było aż do śmierci. 

'Mogłeś mu wszystko wytłumaczyć, Izuku!' wrzeszczałem na siebie.

Spojrzałem w bok, patrząc na przechodzących w oddali ludzi, by się na czymś skupić i nie rozpłakać.

- Gdzie patrzysz?- złapał moją twarz i skierował ją na siebie.- Jeszcze nie skończyłem.- jego głos stał się głęboki i spokojny, tak jak tamtego wieczoru, gdy siedzieliśmy na łóżku, a on mówił, przytulając się do mnie.- Jeżeli tym razem powiesz, że to sen, to cię zatłukę.- pochylił się i pocałował mocno. 

Złapałem go za rękę, którą mnie trzymał, bo wziął mnie z zaskoczenia. Pierwszy odruch, jaki miałem  w głowie to to, by się odsunąć, bo w końcu znaliśmy się od dziecka i to co właśnie się działo, nie powinno mieć miejsca. Po chwili jednak przymknąłem oczy, czując jak jego ciepłe wargi muskając te moje, delikatnie popękane, bo nie dbałem o ich nawilżenie. 

Mój umysł stawał się pusty od myśli, ale jedna cały czas krążyła. Chciałem więcej. Pragnąłem, by pocałował mnie tak, jak tamtej nieszczęsnej nocy, którą wyrzuciłem z głowy. Do tej pory myślałem, że czułem coś do Uraraki, tak jak ona do mnie. Ale to co właśnie się działo, powodowało u mnie drżenie kolan, widocznych na pierwszy rzut oka, palpitacje serca i gorącem, które oblewało całe ciało. 

Powoli, trochę niepewnie, położyłem mu dłonie na ramionach, odpowiadając na jego gest z podobnym zapałem. Mruczałem w usta Bakugo, domagając się więcej. 

Pomyślałem, że jeżeli na pięć minut darujemy sobie obchód, nic się nie stanie. W końcu, jeżeli mieliśmy działać sprawnie, warto było się pogodzić.

Chłopak odsunął się po chwili i spojrzał na moją czerwoną twarz, zamglone oczy i lekko rozchylone usta. Sam był zaróżowiony i oddychał ciężej niż zazwyczaj. 

- Nazwij mnie jeszcze raz moim imieniem, a zrobię coś, przez co nie będziesz mógł siadać na tyłku, nerdzie.- warknął.- Tylko tobie pozwalam się tak nazywać, więc nie spierdziel tego. 

Kiwnąłem głową, rozumiejąc go. Uśmiechnąłem się lekko, zasłaniając twarz dłońmi. 

'Czy my naprawdę..? O mój boże!' 

- Wracamy. Ludzi nie można na chwilę zostawić, bo zaraz pakują się w jakieś kłopoty.- pociągnął mnie za nadgarstek, a ja posłusznie za nim szedłem, patrząc w ziemię.

****

Tej nocy nie byłem w stanie zasnąć. Cały czas myślałem o tym, co się stało między Kacchanem, a mną. 

On na pewno nie chciał być moim przyjacielem. Sam tak powiedział, więc kim teraz byliśmy? Parą? 

Nie wiedząc tego, postanowiłem wyszukać tego w Internecie. Ktoś musiał mieć podobną sytuację! Nie przecież iść z tym do All Might'a czy wychowawcy. Nawet do przyjaciół nie. W końcu nie bardzo wiedziałem co oni myślą, o takich... Związkach?

Znalazłem kilka stron z podobnymi pytaniami, ale żadna nie dawała jednoznacznej odpowiedzi. Gdy już coś wydawało się być dobre, pojawiało się jakieś 'ale'. 

Opadłem na poduszki, rzucając telefon gdzieś w bok i przykrywając się szczelnie. 

- Wygląda na to, że będę musiał sam go zapytać.- mruknąłem w pościel.  

I choć zasypiałem sam, obudziłem się w ciepłych ramionach Bakugo.

Oi, Deku || Boku No Hero AcademiaWhere stories live. Discover now