41. Lord Voldemort

939 71 255
                                    

Wyszedł mi strasznie długi ten rozdział i był naprawdę wymagający — zaraz się przekonacie dlaczego! 

Mój komentarz i pytania pod rozdziałem, a dedykacje wędrują do: 

Jo_Ev_Anderson Tytuł rozdziału mówi sam za siebie! 😁

oraz

_susanah_snape_ Za przemiłe wyróżnienie w nominacji, dziękuję! ❤️ 

Dziękuję również aysee_137 i patka872856 za dopytywanie o nowy rozdział. To naprawdę bardzo miłe i motywujące 🥰

***

Śmierciożercy zaciągnęli mnie do pierwszego z brzegu pomieszczenia, które wyglądało jak skrzyżowanie garderoby z poczekalnią. Natychmiast rozejrzałam się za możliwą drogą ucieczki, ale do pokoju prowadziły tylko te drzwi, przez które weszliśmy, a okna były pozamykane. 

Dwóch śmierciożerców, których nazwisk nie znałam, zniknęło. Zostali tylko Travers i Yaxley. Ten drugi zbliżył się do mnie powoli, uśmiechając się w sposób, rodem z moich najgorszych koszmarów. 

 — A więc teraz szlajasz się z Potterem? — zagadnął cichym, konwersacyjnym tonem. — Wymiotłaś już wszystkie kąty Snape'a i postanowiłaś zapolować na grubszą rybę? — Zarechotał bardzo z siebie zadowolony. 

Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie zamierzałam go odwzajemniać. Wpatrywałam się w złote okucie najbliżej stojącego fotela. To wcale nie zniechęciło Yaxleya, wręcz przeciwnie. 

— Zadałem ci pytanie.  

Złapał mnie za podbródek — wcale nie szczególnie mocno, ale i tak wzdrygnęłam się przerażona — i zmusił do podniesienia wzroku.

— Twarda suka — skomentował Travers. — Próbowaliśmy crucio w Dolinie Godryka.  

— Są lepsze metody na takie śliczne panienki — oznajmił Yaxley, a na jego usta wykwitł uśmiech, który ponownie zjeżył włoski na moim karku. — I dużo przyjemniejsze. — Wyciągnął rękę i przesunął palcem wskazującym po moim policzku aż pod brodę. 

Stałam jak sparaliżowana, zdjęta strachem do szpiku kości. Czyżby rzeczywiście miał się ziścić jeden z moich najgorszych koszmarów? Zrobiło mi się zimno, chociaż w okna grzało lipcowe słońce. 

Nieoczekiwanie Travers, który wcześniej stał przy drzwiach, znalazł się obok nas i odtrącił rękę drugiego mężczyzny. 

— Zwolnij, Corban! — warknął. — Nie zapominajmy kto ją złapał. 

Yaxley odrzucił do tyłu głowę i wybuchnął gardłowym śmiechem. 

— Nie wiedziałem, że jesteś taki zdesperowany, Thornton. Jak sobie życzysz. Możesz czynić honory. 

Wtedy drzwi otworzyły się z hukiem i stanęła w nich wysoka kobieta, w długiej czarnej szacie i burzy loków o tej samej barwie. Omiotła pomieszczenie spojrzeniem spod ciężkich powiek. 

— Bellatriks. — Travers skłonił się lekko w jej stronę, ale kobieta całkowicie go zignorowała.

— Yaxley — wycedziła poirytowanym tonem — zgubiłeś się w drodze powrotnej? Czy mam poinformować Czarnego Pana, że nie tylko nie radzisz sobie w Ministerstwie, ale nawet zarządzanie zwykłym wiejskim dworem przekracza twoje kompetencje? 

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Where stories live. Discover now