Wyszedł mi strasznie długi ten rozdział i był naprawdę wymagający — zaraz się przekonacie dlaczego!
Mój komentarz i pytania pod rozdziałem, a dedykacje wędrują do:
Jo_Ev_Anderson Tytuł rozdziału mówi sam za siebie! 😁
oraz
_susanah_snape_ Za przemiłe wyróżnienie w nominacji, dziękuję! ❤️
Dziękuję również aysee_137 i patka872856 za dopytywanie o nowy rozdział. To naprawdę bardzo miłe i motywujące 🥰
***
Śmierciożercy zaciągnęli mnie do pierwszego z brzegu pomieszczenia, które wyglądało jak skrzyżowanie garderoby z poczekalnią. Natychmiast rozejrzałam się za możliwą drogą ucieczki, ale do pokoju prowadziły tylko te drzwi, przez które weszliśmy, a okna były pozamykane.
Dwóch śmierciożerców, których nazwisk nie znałam, zniknęło. Zostali tylko Travers i Yaxley. Ten drugi zbliżył się do mnie powoli, uśmiechając się w sposób, rodem z moich najgorszych koszmarów.
— A więc teraz szlajasz się z Potterem? — zagadnął cichym, konwersacyjnym tonem. — Wymiotłaś już wszystkie kąty Snape'a i postanowiłaś zapolować na grubszą rybę? — Zarechotał bardzo z siebie zadowolony.
Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie zamierzałam go odwzajemniać. Wpatrywałam się w złote okucie najbliżej stojącego fotela. To wcale nie zniechęciło Yaxleya, wręcz przeciwnie.
— Zadałem ci pytanie.
Złapał mnie za podbródek — wcale nie szczególnie mocno, ale i tak wzdrygnęłam się przerażona — i zmusił do podniesienia wzroku.
— Twarda suka — skomentował Travers. — Próbowaliśmy crucio w Dolinie Godryka.
— Są lepsze metody na takie śliczne panienki — oznajmił Yaxley, a na jego usta wykwitł uśmiech, który ponownie zjeżył włoski na moim karku. — I dużo przyjemniejsze. — Wyciągnął rękę i przesunął palcem wskazującym po moim policzku aż pod brodę.
Stałam jak sparaliżowana, zdjęta strachem do szpiku kości. Czyżby rzeczywiście miał się ziścić jeden z moich najgorszych koszmarów? Zrobiło mi się zimno, chociaż w okna grzało lipcowe słońce.
Nieoczekiwanie Travers, który wcześniej stał przy drzwiach, znalazł się obok nas i odtrącił rękę drugiego mężczyzny.
— Zwolnij, Corban! — warknął. — Nie zapominajmy kto ją złapał.
Yaxley odrzucił do tyłu głowę i wybuchnął gardłowym śmiechem.
— Nie wiedziałem, że jesteś taki zdesperowany, Thornton. Jak sobie życzysz. Możesz czynić honory.
Wtedy drzwi otworzyły się z hukiem i stanęła w nich wysoka kobieta, w długiej czarnej szacie i burzy loków o tej samej barwie. Omiotła pomieszczenie spojrzeniem spod ciężkich powiek.
— Bellatriks. — Travers skłonił się lekko w jej stronę, ale kobieta całkowicie go zignorowała.
— Yaxley — wycedziła poirytowanym tonem — zgubiłeś się w drodze powrotnej? Czy mam poinformować Czarnego Pana, że nie tylko nie radzisz sobie w Ministerstwie, ale nawet zarządzanie zwykłym wiejskim dworem przekracza twoje kompetencje?
YOU ARE READING
Piękna i Bestia [S. Snape & OC]
FanfictionSeverus Snape już raz stracił przez wojnę kobietę, którą kochał. To dla niej poświęcił całe swoje życie misji doprowadzenia do upadku Lorda Voldemorta. Gdy po wielu latach misja ta wchodzi wreszcie w fazę końcową, na drodze Mistrza Eliksirów staje J...