𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧𝐭𝐞𝐞𝐧

3.5K 199 78
                                    

Harry westchnął przeciągle, pocierając zmęczone oczy. Otóż od kilku godzin siedzieli w bibliotece wykorzystując wolny czas do nauki, gdyż nagle z kilku przedmiotów nauczyciele postanowili zrobić sprawdziany. Za oknem padał deszcz, stukając w szyby okien, wydając przy tym ten charakterystyczny stukot. Pansy zebrała się już jakiś czas temu, mając w poważaniu naukę i mając zamiar sobie zrobić dzisiaj jakieś domowe spa, czego chłopacy nie do końca ogarniali. Z bibliotece zostało już naprawdę mało osób, gdyż na dworze robiło się ciemno, a niedługo była cisza nocna. Potter obstawiał, że w pomieszczeniu była jeszcze tylko Granger. Zamknął książkę, zwracając tym na siebie uwagę Draco. Czarnowłosy wstał ze swojego krzesła i dosiadł się do blondyna, siedzącego na jakiejś kanapie pod oknem, wtulajac się w bok drugiego chłopaka. Ten również zamknął książkę, po czym zaczął się bawić włosami zielonookiego.

- Wracamy?

- Nie chcę jeszcze wracać - powiedział. - Mam pomysł.

- Naprawdę?

- Tak - uśmiechnął się chytrze, a następnie wstał, wziął książki i odłożył je spowrotem na półki, po czym wrócił do Draco, wyciągając do niego rękę. Ten dzięki przyjęciu dłoni Pottera podniósł na nogi i zaczął iść za czarnowłosym, który zaczął go ciągnąć do wyjścia z biblioteki. Rzucili ciche ,,Do widzenia" pani Pince i wyszli na korytarz, kierując się do wyjścia na błonia.

- No chyba cię coś...

- Ciszaj - powiedział Harry, przerywając mu.

- Harry nie wyjdę na dwór. Pada deszcz, piździ i...

- Oh zamknij się będzie fajnie - ponownie mu przerwał, nawet nie oglądając się za siebie, tylko cały czas ciągnąć go w kierunku wyjścia. Popchnął drzwi, które lekko skrzypnęły, a następnie odetchnął głęboko świeżym powietrzem.

- Będziemy chorzy jeśli wyjdziemy na deszcz - upierał się cały czas Draco, a Potter wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie ogrzewające, dzięki czemu nie powinni się przeziębić, a następnie się uśmiechnął. Wznowił krok i nie zważając na deszcz doszedł praktycznie na środek błoni.

- I co tu chcesz niby robić? - zapytał stalowooki. Niższy położył ramiona na karku chłopaka, przybliżając się tak blisko, że och usta dzieliło kilkanaście milimetrów.

- Tańczyłeś kiedyś w deszczu? - zadał pytanie, a ich wargi się praktycznie dotykały, gdy mówił.

- Chyba nie chcesz tańczyć w deszczu, teraz... chcesz?

- Szczerze to nie umiem tańczyć - zaśmiał się cicho, dzięki czemu wywołał uśmiech na twarzy wyższego. - Ale co powiesz na to, aby spróbować?

Malfoy pokręcił z rozbawieniem głową na sam pomysł zielonookiego, ale objął go w talii, przeciągając bliżej, tak, że Harry wtulił się w niego, a następnie zaczęli się kołysała do niesitniejącej melodii. I mieli gdzieś, że ktoś ich może zobaczyć, że mogą dostać szlaban, bo jest po ciszy nocnej, że mogło się stać cokolwiek. Oni cieszyli się, że mają w tym momencie siebie nawzajem, romantycznie kołysając się w deszczu, który dodawał tego dokładnego nastroju.

Harry odsunął na tyle, aby spojrzeć blondynowi prosto w stalowe tęczówki, w których tak bardzo się zakochał.

- I co o tym myślisz?

- Że jest tysiąc lepszych miejsc do takiego czegoś, ale nie żałuję, bo jestem tu z tobą - odpowiedział i złączył ich usta w głębokim, pełnym uczuć pocałunku.

Spowrotem do Hogwartu wracali ramię w ramię, trzymając się za ręce i śmiejąc się głośno, nie zwracając uwagi, że ktoś ich może usłyszeć przez co mogą mieć problemy. Nastrój był po prostu przecudowny i mimo, iż Potter sam uważał na początku, że to głupi pomysł, teraz uznał, że jeszcze kiedyś z chęcią to powtórzy.

new reality // drarry ✔︎Место, где живут истории. Откройте их для себя