🖤 | New family member | 🖤

243 13 0
                                    

* Jeon Jungkook *

„Wspaniały człowiek, który nigdy się nie poddawał i walczył o swoje. Nie miał mi za złe gdy robiłem durne rzeczy, lecz tak samo było z samookaleczeniem. Nie opuścił mnie tylko chciał pomóc, choroba była dla niego do uleczenia, lecz dla mnie nie było na to szans. Był jedynym chłopakiem do którego miałem bezgraniczne zaufanie i zawsze mogłem się zwierzyć ze swoich problemów, jednym słowem był księdzem, który urzędował w swoim konfesjonale a wierzący którzy przychodzili do niego żeby wyrzucić z siebie grzechy zawsze dostawali odpuszczenie grzechów i nieme dotknięcie na ramieniu które dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Kochałem tego chłopaka, lecz w tym czasie moja miłość do niego była coraz bardziej większa i silniejsza. W szpitalu wydarzyło się wiele, a przez te różne dziwne akcje cały czas był przy mnie. Nie opuścił mnie na krok a jego żołądek przez cały czas był pusty i potrzebował pokarmu, lecz on nic sobie z tego nie robił, wolał siedzieć przy mnie dniami i nocami. Gdy wyszliśmy z domu dziewczyny, czułem jego woń perfum, który dawał mi spokój i usypiał. Po chwili przed oczami obraz zrobił się zamazany a powieki zaczęły same opadać. Poczułem puszysty materiał na ramionach, a po chwili moja pamięć zanikła".

Obudziłem się w dużej sypialni która przypominała z wyglądu pokój Jimina, w którym mogłem zagościć tylko raz. Odkryłem swoje ciało kołdrą i zacząłem powoli dreptać do drzwi, które były otwarte, wiec złapałem za klamkę i zacząłem kierować się na parter pomieszczenia. Gdy po wystroju wnętrza zorientowałem się że to dom mojego ukochanego, zacząłem coraz pewniej stawiać kroki, aż nie zobaczyłem chłopaka stojącego w kuchni który coś pichcił. Podeszłam do niego od tylu i delikatnie wlepiłem swój brzuch w jego plecy, przy tym oplatając go rękami w talii. Ucałowałem delikatnie jego plecki, a ten tylko obrócił się i podniósł mnie na ręce, kładąc swoje ręce pod moje uda tak abym nie spadł. Uśmiechnąłem się delikatnie przy tym się rumieniąc. Chłopak tylko posadził mnie na wyspie kuchennej, która znajdowała się na środku pomieszczenia w którym przebywaliśmy, a sam wrócił do poprzedniej czynności.

-Jak się spało skarbie?- spytał lekko obracając głowę w moją stronę.

-Cudownie, tak bardzo tęskniłem za tym przytulnym wnętrzem i jego zapachem...- westchnąłem cichutko a przed moimi oczami ukazały się dwa talerze który trzymał starszy.

-Króliczku, najpierw chciałbym ci pokazać niespodziankę, a potem sobie schrupiemy śniadanko, co ty na to?- odłożył porcelanowe talerze obok mnie, a sam wszedł pomiędzy moje nogi i ścisnął delikatnie moje uda przy czym wydałem cichutki jęk.

-Oh No dobrze...- zaskoczyłem z blatu, a chłopak pociągnął mnie do pomieszczenia, które znajdowało się na samej górze apartamentu.

Zakrył mi oczy swoją ręką i delikatnie popchnął mnie druga do środka pomieszczenia. Usłyszałem ciche piski i tak naprawdę byłem przerażony tego co zastane. Przecież przy nim nic złego nie może mi się stać... chyba.

Chłopak powoli ściągnął swoją rękę z moich oczu a przede mną ukazało mi się pudełko, które nie było przykryte wieczkiem. Podszedłem do niego, a moim oczom ukazał się słodki, mały piesek, który wił się na kocyku włożonym do kartonu. Gdy wyjąłem małego szczeniaczka z pudełka, on tylko polizał mnie po rękach i popatrzył w moje oczy tymi swoimi. Przytuliłem go i odwróciłem się przodem do Jimina. Delikatnie położyłem małego na dywanie i podbiegłem do starszego, ponownie wtulając się w jego silne ramię.

-Jejciu Chimy, nie wiem co mam powiedzieć... to jest tak piękny prezent, którego w życiu nie miałem okazji dostać, No może tylko popatrzeć. Jesteś taki kochany, naprawdę jesteś najlepszy!!!- w tej chwili skakałem z radości w środku, lecz nie chciałem wyjść na jakiegoś dziwaka który nigdy nie widział psa na oczy.

Przytuliłem mocno ukochanego, a on tylko oddał gest i zabrał szczeniaczka na ręce wychodząc z nim na rękach z pomieszczenia, ponownie kierując się do kuchni. Podreptałem za nim, ciesząc się na widok Jimina razem z pieskiem na rączkach, nadawał by się na ojca... naprawdę.

Zobaczyłem jak chłopak nasypuje karmy do miski i wody do tej drugiej, po czym kładzie je przy koło lodówki. Szczeniak od razu się zabrał za jedzenie, a ja wraz z Jiminem poszliśmy do jadalni żeby na spokojnie spożyć to swoje.

-Jimin, naprawdę nie wiem co powiedzieć... ten prezent jest najlepszym jaki w życiu mógłbym dostać.- popatrzyłem na niego niepewnie a on tylko złapał mnie za rękę i ucałował delikatnie jej wierzchnią część.

-Dla ciebie wszytko kruszynko.- jedną dłonią próbował nabrać makaron na widelec co mu nie wychodziło, a drugą dalej głaskał moją dłoń. Zaśmiałem się cichutko a ten tylko pokiwał głową na boki i zadał kolejne pytanie.- Zastanawiałeś się kiedyś jak chciałbyś nazwać psiaka?

-Wiesz co, zastanawiałem się wiele razy ale gdy poznałem ciebie imię pieska od razu się zmieniło...- zachichotałem a starszy tylko przyciągnął mnie na swoje kolana, po czym mogłem poczuć jego lekkie wybrzuszenie w spodniach.- Jimin, chyba masz problem.- od razu się zarumieniłem po czym schowałem swoją głowę w jego zagłębienie w szyi.

-Króliczku, wiem że mam niewielki problem ale tym można zająć się później, teraz chciałbym poznać imię naszego nowego członka rodziny... .

-Myślałem nad imieniem Dżemik. Wydaje się takie słodkie... co myślisz?- zerknąłem na niego, a ten tylko ucałował mnie delikatnie w usta.

-Skarbie, to jest najlepsze imię jakie kiedykolwiek słyszałem. Jesteś cudowny!- wplatał swoje ręce w moje włosy i ponownie skradł mi pocałunek.

Od dzisiaj mogliśmy gościć w jego domu? Naszym domu? Ah nie ważne, po prostu mieliśmy nowego członka rodziny, który będzie się wabił Dżemik... do szczęścia nic mi już nie brakowało.

raspberry lips | jikookWhere stories live. Discover now