🖤 | I did't expect that | 🖤

574 22 0
                                    

* Park Jimin *

Twarz chłopaka przybrała przerażony wyraz. Ciągle patrzyłem się na jego twarz, ale on nie zmieniał jej wyrazu, wręcz przeciwnie coraz bardziej się stresował. Wyciągnąłem do niego powoli rękę, ale ten odsunął się jeszcze bardziej, zszedł powoli z łóżka i z przerażeniem w oczach cofał się do szafy w rogu pokoju. Powoli usiadł, podkulając nogi pod brodę i chowając głowę pomiędzy nogi a klatkę piersiową. Po chwili zaczął cicho szlochać. Próbowałem go uspokoić i przyciągnąć do szczelnego uścisku z którego nigdy by nie wyszedł. Nie wiem czemu mi tak bardzo zależało na tym żeby chronić tego kruchego chłopczyka, po prostu nie miałem serca patrzeć jak cierpi. Starałem się do niego zbliżyć i pocieszyć ale ten coraz bardziej wciskał się w róg pokoju i przy tym głośniej płakał. Nie miałem jak go uspokoić wiec zacząłem potok słów, który miał pomóc.

-Kookie, spokojnie... nie przejmuj się tym mężczyzną który do ciebie dzwonił. Jeśli chcesz możesz przenocować u mnie, będziesz spał tu w pokoju a ja pójdę do gościnnego. Co ty na to?- ciagle mówiłem spokojnym tonem, tak żeby chłopiec się mnie nie przeraził.

-J-jimin, j-ja n-nie m-mogę- wypowiedział te cztery krótkie słowa i znowu zaczął płakać mocząc swoje ubrania.

Przybliżyłem się do chłopaka, tak żeby między nami było trochę odstępu dlatego żeby go nie wystraszyć. Zacząłem głaskać jego plecy i szeptać po cichu.

-Kookie powiedz mi czemu nie możesz? Czy coś się dzieje w twoim domu? I kim jest ten mężczyzna, który jak wywnioskowałem z jego słów, próbował powtórzyć tą samą czynność która miała miejsce w restauracji... . Przepraszam że tak pytam ale naprawdę się o ciebie boje...- Jungkook popatrzył na mnie i w mgnieniu oka jak najmocniej mnie przytulił. Byłem mocno zaskoczony ruchem nastolatka, wiec na początku nie oddałem uścisku ale po czasie jeszcze bardziej uścisnąłem jego drobne ciałko. Głaskałam delikatnie po główce i szeptałem do jego uszka coraz więcej pocieszających słów.- Kookie jesteś taki idealny. Kiedy czegoś się boisz, nie pokazujesz tego, zawsze jesteś dobrze nastawiony do życia i nie narzekasz na brak pieniędzy, czy na to że niektórzy cie obrażają. Tak bardzo mi na tobie zależy, nawet nie wiesz jak...- sam z tych wielu emocji zacząłem cicho płakać i oddałem się w zupełności tej chwili.

Po kilku minutach „czułości" chłopak odkleił się ode mnie i zaczął przepraszać za to co zrobił, coraz głośniej płacząc. Próbowałem go uspokoić po raz kolejny, tłumaczyłem mu że ten ruch spowodowany adrenaliną naprawdę był tylko przypadkowym ruchem i nic się nie stało a wręcz pomogło nawet mi poczuć chwile spokoju. Jungkook szybko wstał na nogi, a ja powtórzyłem ruch za chłopcem. Zbiegł na dół po schodach do przedpokoju, biegłem za nim zatrzymując się przed drzwiami i widziałem jak chłopak zakłada buty przy tym szybko zbiera kurtkę z wieszaka nawet jej nie ubierając i szybko wybiega z domu. Nie spodziewałem się tego że po prostu wybiegnie z mojego mieszkania, wiec stałem w pomieszczeniu jak słup. Po chwili potrząsnąłem głową na boki i tak samo jak poprzednik ubrałem buty biorąc kurtkę do ręki wybiegłem za Kookiem. Rozglądałem się po ulicy aż w końcu dostrzegłem sylwetkę chłopca. Szedł spokojnym krokiem i płakał, szybko dobiegłem do niego tak żeby mnie nie widział. Lecz chłopiec nie był głupcem i od razu spojrzał za siebie, a zobaczywszy moją sylwetkę od razu odwrócił się w kierunku w którym szedł i zaczął szybko biec. Odczekałem chwile żeby nie było takiej akcji jak przed chwila i sam zacząłem biec przed siebie w stronę w którą pobiegł Jungkook. Gdy zauważyłem jak wchodził do jakiegoś mieszkania w bardzo biednej ulicy, w sumie jednej z najbiedniejszych po cichu przyłożyłem ucho do drzwi i przysłuchiwałem się rozmową jakie toczyły się w środku. Jedyne zdanie które naprawdę bardzo dobrze zapamiętałem było wypowiedziane przez mężczyznę, które brzmiało „No to co? Zrobisz wujowi dobrze prawda?". Moje oczy od razu stały się jak dwa talerze. Nie spodziewałem się tego że usłyszę od członka jego rodziny takie słowa. Od razu zacząłem szarpać za klamkę, ale drzwi były zamknięte, jednak po kilku minutach udało mi się wyważyć te cholerne drzwi. To co zobaczyłem po prostu wyprowadziło mnie z równowagi. Od razu nabrałem pewności siebie i zacząłem iść w stronę mężczyzny który swojego członka trzymał w buzi Kookiego, chyba się nie zorientował że ktoś wszedł, ponieważ nie zwrócił na mnie totalnej uwagi i coraz mocniej zaczął poruszać biodrami. Gdy miał już dojść, podszedłem do niego dając mu z liścia w twarz. Mężczyzna upadł na ziemie a chłopiec bardzo mocno płakał, błagając mnie żebym nic mu nie robił, bo będę miał problemy. Nie chciałem słuchać słów młodszego, dlatego podeszłam do leżącego na podłodze „wujka" chłopaka i zacząłem go okładać pięściami. Kookie próbował mnie odciągając od mężczyzny ale byłem sto razy silniejszy i nie dawałem za wygrana.

Kiedy stwierdziłem że i tak już jest nieprzytomny i nic nam nie grozi, szybko odwróciłem się w stronę chłopca mocno przyciągając do czułego uścisku, przy tym wypowiadając te słowa:

-Przy mnie jesteś bezpieczny...

raspberry lips | jikookWhere stories live. Discover now