47. Czyli Będzie Zabawa.

Start from the beginning
                                    

– W tym momencie przestałam wierzyć w ludzkość. – powiedziała czarnowłosa po czym zaczęła kierować się w stronę szkoły, a my zrobiliśmy to samo.

Gdy doszliśmy pod gabinet dyrektora na miejscu czekali już nasi rodzice, Raphael i Tiffani. Nie wiem czemu, ale ten frajer miał wyraz twarzy jakby był z siebie dumny. Po jakiś dwóch minutach, dyrektor otworzył drzwi i zaprosił nas do środka.

– Więc co się wczoraj wydarzyło? – zapytał Ricardo, patrząc na każdego po kolei.

– Ten kretyn obrażał mojego zmarłego tatę. – odpowiedział szybko Danny.

– Nie jesteśmy kolegami, więc okaż mi trochę szacunku. – burknął Raphael, a Danny spojrzał na niego z uśmiechem.

– Pierdol się. – powiedział mój przyjaciel, pokazując nauczycielowi środkowy palec.

Rodzice w ogóle się nie odzywali. Nie wiem, czy byli zaskoczeni tą sytuacją, ale wyglądali jakby pierwszy raz widzieli swoje dzieci. Nie moja wina, że tacy jesteśmy. Sami do tego doprowadzili.

– Panie Lane proszę przeprosić Pana Raphaela. – zaczął dyrektor nie spuszczając wzroku z Danny'ego. – Jeśli Pan tego nie zrobi będę musiał wyciągnąć wobec was konsekwencje. – dodał, ale Danny to olał i milczał.

Przez dobre kilka minut staliśmy w ciszy, bo Ricardo chyba myślał, że Danny się ugnie i przeprosi.

– Panno Cathy ty też nie przeprosisz Pani Tiffani? – zapytał mężczyzna, kierując wzrok na moją przyjaciółkę.

– Oczywiście, że nie. – odpowiedziała czarnowłosa z uśmiechem.

– No dobrze... – zaczął dyrektor, ale szybko mu przerwałam.

– Co tu robi Dylan skoro on nic nie zrobił? – zapytałam, a Ricardo od razu na mnie spojrzał.

Trochę czekałam na odpowiedź, ale w końcu dyrektor zaczął mówić.

– Jest pod waszym wpływem, a nasza szkoła nie godzi się na takie zachowanie. – odpowiedział mężczyzna, a Dylan od razu po jego słowach głośno się zaśmiał.

– Gdy footbaliści mnie męczyli to nic z tym nie zrobiliście, a oni nie znali mnie i mi pomogli. – zaczął Dylan ze złością. – Szkoła pozwala na przemoc, a nie pozwala na pomoc? – zapytał mój przyjaciel, ale nie doczekał się odpowiedzi.

– Jest jeszcze sprawa groźby, którą Pani Emma kierowała do Pana Raphaela. – powiedział Ricardo znów kierując wzrok na mnie.

– To nie była groźba tylko ostrzeżenie. – rzuciłam z uśmiechem.

– Mam rozumieć, że też nie przeprosisz Pana Raphaela?

– Tak.

– Wychodzi na to, że miał Pan rację i pomysł z uczelniami był dobry. – powiedział dyrektor przenosząc wzrok na Raphaela.

Nie miałam pojęcia o jaki pomysł im chodzi, ale czułam, że to coś mocnego, bo oboje byli z siebie bardzo dumni.

– O co chodzi? – zapytałam po chwili, bo musiałam wiedzieć z jakimi problemami będziemy mieli do czynienia.

– Po pierwsze sprawa została zgłoszona na policję, bo twój przyjaciel się na mnie rzucił, a ty mi groziłaś. – zaczął Raphael nie spuszczając ze mnie wzroku. – Po drugie dostajecie naganę i wszystkie najlepsze uczelnie w kraju dowiedzą się o waszych przewinieniach, więc na pewno was nie przyjmą. – dodał mężczyzna z uśmiechem.

Mało brakowało, żebym wybuchła, ale resztkami sił się powstrzymałam. Czy ten idiota serio myślał, że policja nam coś zrobi skoro Paul ma ich pod sobą?

– Przepraszam, ale czy to nie jest zbyt ostra kara? – zapytała po chwili mama Cathy.

– Nie chcieliśmy tego robić, ale musi Pani zrozumieć, że nie możemy pozwolić na to, żeby te dzieciaki tak się zachowywały. Muszą ponieść konsekwencje swoich czynów. – odpowiedział obojętnie dyrektor.

W mojej głowie było już milion pomysłów na zniszczenie Raphaela. Nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego, ale mówi się trudno. Za wszystko odpowie i nikt nie okaże mu litości.

– Popełniasz duży błąd. – warknęła Cathy tonem tak chłodnym, że przeszły po mnie dreszcze.

Była wkurzona i to bardzo. Gdy tylko to zauważyłam od razu złapałam ją za rękę, żeby się uspokoiła.

– Nie pogarszajcie swojej sytuacji. – burknął z uśmiechem Raphael.

– Ty właśnie pogorszyłeś swoją tak bardzo, że już tego nie odkręcisz. – warknęłam nie spuszczając z niego wzroku.

Ten frajer wciąż się uśmiechał, ale jeszcze nie wiedział co go czeka. Od razu, gdy stąd wyjdziemy zadzwonię do Luke'a i powiem mu o wszystkim. Zajmiemy się tą sprawą jeszcze dziś.

– Posłuchajcie mnie jeszcze chwile, a potem możecie wracać na lekcje. – zaczął Ricardo wstając ze swojego miejsca. – Jesteście najlepszymi uczniami w tej szkole. Nie wiem co się u was dzieje, ale uwierzcie, że nie warto marnować sobie życie. Jesteście jeszcze młodzi i mało rozumiecie. Zastanówcie się co może się stać jeśli dalej będziecie się tak zachowywać. – dodał mężczyzna, a następnie podszedł do drzwi i je otworzył, a my opuściliśmy gabinet.

– Czyli będzie zabawa. – zaśmiała się Cathy od razu po wyjściu z gabinetu.

– Będzie i to niezła. – rzuciłam również się uśmiechając.

~~~

Hejka kochani❤ Jak zawsze na samym początku zapraszam was do odsłuchu mojego utworu. Brakuje niewiele wyświetleń do tysiąca więc zróbcie mi prezent i wbijcie to dziś❤ Kocham i do następnego❤❤

Link do utworu:
https://youtu.be/LhqH_tonvUI

MrokWhere stories live. Discover now