SPECIAL #2 cz.3

85 11 34
                                    

----

Stała przed swoim pokojem, opierając o śnieżnobiałą ścianę, czekając na mnie cierpliwie.
-Reinhardt miał racje, wleczesz się niemiłosiernie.- przywitała mnie miło, gdy tylko mnie ujrzała. Chciałem coś odpowiedzieć, już otwierałem usta, lecz rychło mi przerwała. -Chodź, idziemy, nie mam czasu.- ponagliła mnie, spoglądając na zegarek, co zrobiła jeszcze kilkukrotnie podczas naszej drogi. Widocznie, gdzieś bardzo mocno się śpieszyła. Miłe, że mimo to znalazła dla mnie czas. 

Zaprowadziła mnie do składzika ukrytego na końcu korytarza, tuż obok tego na broń. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że tu istnieje. Spojrzałem na nią pytająco, gdy wpisywała hasło, by otworzyć tajemnicze drzwi.
-Morrison dal mi własny, bo podobno zaśmiecałam ten wspólny.- wytłumaczyła, domyślając się mojego pytania.
Uchyliła wejście, zapalając przy tym światło. W jednej chwili zrozumiałem decyzję dowódcy. 
Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej w życiu widziałem tyle kolorów i tekstur na raz. 

Pomieszczenie było wypchane po brzegi rolkami z różnorakimi materiałami. Ilość tkanin aż przytłaczała, wylewając się z pokoju. Całe ściany obudowane zostały półkami na akcesoria przydatne do szycia, których nawet przeznaczenia nie potrafiłem się domyślić. Wstyd było pytać. Na końcu pokoju stał mały, okrągły stoliczek z elektrycznym czajnikiem, pudełkiem wiśniowej herbaty i filiżankami. To akurat zaskoczyło mnie najmniej, znając uwielbienie starszej do wszelakich herbat. 
Czułem się tu, jak słoń w składzie porcelany. Przecisnąłem się między pudłami pełnymi szpulek i guzików, by dotrzeć do odrobiny pustej przestrzeni na środku. Co ciekawe miejsce to nie sprawiało klaustrofobicznego dyskomfortu, wręcz przeciwnie, było tu całkiem przytulnie.
Nie wiedziałem, że Ana ma takie hobby.
Kobieta podeszła do ściany, odsunęła delikatnie pudła na bok i z boku pomieszczenia wysunęła
Większy, metalowy stół.
-Masz ten pomiar?- spytała, wyciągając z szafki rolkę papieru do wykrojów krawieckich.
Wychodząc z szoku, podałem jej wstążkę od Genjiego, schowaną dotychczas w mojej tylnej kieszeni.
Przyjęła podarunek, spojrzała na swój zegarek raz jeszcze, po czym wyciągnęła z koszyka na szafce ołówek i dwie ogromne ekierki.
-Tak, jak mówiłam, będzie na oko, ale myślę, że powinno mu pasować. Nie jest zbyt wysoki.- powiedziała.
Uniosłem wyżej brwi na ten komentarz. Sam byłem przecież od niego znacznie niższy, od Any w sumie także. 
-Dziękuje za pomoc- powtórzyłem się, kłaniając.
-Dzisiaj ty, jutro ja.- mruknęła pod nosem w odpowiedzi.
-----
Nogi bolały mnie już trochę od stania i przyglądania się staraniom snajperki. Co chwile, gdy już myślałem, ze skończyła, zaczynała coś szkryfać swoim miękkim ołówkiem na papierze.
-Gotowe.- powiedziała, po kilkunastu minutach. Wyprostowałem się aż na ten komunikat, aż coś mi w kręgosłupie strzeliło, przyprawiając o grymas bólu.
Podszedłem bliżej, by ujrzeć owoc jej starań.
Prawda, krój był dość prosty, jak to powiedziała snajperka- wręcz banalny, a naokoło niego wszędzie były napisane różne porady, uwagi, jak postępować w danym momencie i malutkie rysuneczki narysowane, przez staruszkę.
-Miło z jej strony- pomyślałem. Sam fakt, że mi pomaga po tym wszystkim jest zaskakujący.
-Teraz tylko musimy wybrać materiał.- powiedziała, napawając dumna oczy swym dziełem.
-Chciałbym, by było zimowe.- odpowiedziałem. -Tak, by mógł się ogrzać, gdy przyjdzie niższa temperatura. Oczywiście, jeśli to możliwe.- wyjaśniłem
-Mam coś, co powinno pasować.- stwierdziła. -Jakiś konkretny wzór, bądź kolor?- spytała.
-Tracer chciała, by było w choinki i laseczki, ale myślę, ze, gdyby było mniej krzykliwe, to mógłby je nosić nawet w zimniejszych krajach.- pomyślałem. -Czerwony, podobny do tego jego obecnego ponczo.- stwierdziłem.
Ana mruknęła cicho, szukając wzrokiem wśród dziesiątek rożnych materiałów odpowiednio spełniającego moje wymagania.
Ujrzawszy właściwy, od razu do niego popędziła.
-Taki?- spytała wyciągając sprawnie rolkę. -Jest ciepły, gruby i przypomina kolorem ta jego starą szmatę.- stwierdziła.
Kiwnąłem głową, idealny.
Spojrzała na zegarek.
---------
Po szybkim objaśnieniu, jak nie zepsuć maszyny, wycięciu kroju i wybraniu odpowiedniego koloru nitki ulotniła się z prędkością błyskawicy, nerwowo ciągle kontrolując zegarek.
Wziąłem głęboki wdech, spojrzałem chłodno na to wszystko, przygotowane mi przez Ane. 

McHanzo - OdkupienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz