07. "Changes into something red."

1.5K 157 3
                                    

  Elsa przez całe niedzielne przedpołudnie była w dobrym humorze i nawet nie zaprzeczała samej sobie, że miało to związek z perspektywą ponownego spotkania z Malikiem. Lekarz Lucasa zaprzątał jej myśli, odkąd tylko pierwszy raz go zobaczyła i prawdę mówiąc, nie mogła doczekać się aż znowu go ujrzy. 

"Zachowujesz się jak zakochana nastolatka." Wymruczała pod nosem, ganiąc się za własną, narastającą ekscytację, którą wywołał pediatra Luke'a. Właśnie stała w łazience przed lustrem i poprawiała, a może raczej bardziej trafne byłoby określenie - podkreślała swoją urodę delikatnym makijażem. Najpierw potraktowała swoją twarz korektorem, później odrobiną pudru, a rzęsy przeciągnęła tuszem. Kropkę nad i stanowiła czerwona pomadka, którą przejechała po wargach. Szminka pozostawała jedynym mocnym akcentem całego make-upu. 

 Natomiast jeżeli chodzi o strój, zdecydowała się na jedną z dziesiątek czerwonych sukienek, jakie znajdowały się w jej szafie i stanowiły znak firmowy jej garderoby. Sukienka była dopasowana na górze i rozkloszowana na dole, co dodawało jej dziewczęcego uroku. Sięgała jej lekko przed kolana, natomiast rękawy miały długość ¾. 

 Saritha, jej najbliższa koleżanka (jeszcze z czasów liceum), którą spotkała ponownie całkiem niedawno na swojej drodze, nie miała jeszcze pojęcia o piwnookim brunecie. Na razie nie było o czym mówić, choć może ta wiadomość uratuje ją przed swataniem jej z kolegami Sari. 

  Kiedy Rayburn stwierdziła, że jest już gotowa do wyjścia, zabrała się za przygotowanie małego, który znowu leżał na poduszkach przed telewizorem i pochłaniał bajkę. Tym razem trafiło na Dzwonnika z Notre Dame. Po krótkich namowach chłopiec dał się namówić na przebranie w uroczo małe jeansy i koszulę na guziczki. Pomogła mu się ubrać, choć sam dzielnie walczył, jednak zapięcie guziczków okazało się zbyt trudne dla 4-latka i pomoc niani okazała się być niezbędna. 

  Kilka minut przed ustaloną godziną byli już w pełni gotowi i zjechali windą na parter, a następnie wyszli przed budynek, gdzie już czekał na nich dr Malik. Mężczyzna miał na sobie czarną koszulę i tego samego koloru spodnie oraz buty. Końcówki włosów opadały mu na kości policzkowe, choć bezwiednie cały czas je poprawiał. Wyglądał cholernie seksownie, oczywiście zdaniem Elsy. Luke zapytał dziewczynę cichutko, zanim znaleźli się przy brunecie. 

"Ale dziś nie będzie już żadnej szczepionki, prawda?" 

"Prawda." Odparła, biorąc go na ręce i cmoknęła jego czoło. 

Malik uważnie śledził ich postacie i mimowolnie się uśmiechał. Miał nadzieję, że mała komplikacja jaka się pojawiła nie zepsuje ich spotkania. Ani, że nie zostanie źle odebrana przez młodą kobietę. 

"Elso." Przywitał się, a potem poczochrał włosy Luke'a, na co ten się zaśmiał. "Cześć młody." Mały odpowiedział mu nieśmiałe cześć, a wtedy spojrzenie Zayna znów skupiło się na blondynce, która obdarowała go swoim pięknym uśmiechem.

"Dobrze cię widzieć, Zayn."

"Miałem w planach kino, jednak ... musimy zmienić moją inwencję twórczą, dlatego chciałem was zaprosić do mojego mieszkania i ... kogoś wam przedstawić." Powiedział tajemniczo, a Elsa jedynie skinęła głową i stawiając Luke'a na ziemi, w trójkę ruszyli do domu Malika. 

______________________________________________________

a/n jutro pojawi się kolejny rozdział, bo jestem chora i leniuchuję w domu xd.

jeśli Ci się podoba, proszę o gwiazdkę lub komentarz.. dziękuję! 

night changes II z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz