23. "If your heart was full of love, could you give it up?"

1.2K 130 4
  • Zadedykowane wszystkim czytelnikom!
                                    

Nazajutrz wczesnym rankiem, gdy Tommo jeszcze spał jak zabity w pokoju gościnnym Zayna, ten zadzwonił do Elsy, po cichu licząc na pomoc i wsparcie dziewczyny w rozwiązaniu konfliktu między ich przyjaciółmi. Malik pokrótce streścił blondynce wczorajsze wydarzenia, nie pomijając stanu w jakim przyszedł do niego Louis ani jak zapłakana była Saritha.

"Niech go szlag! Ledwo się zjawił po tylu latach, a już namieszał. Cały Harry!" Mruknęła zirytowana Elsa, przekładając telefon z ręki do ręki i zajęła się podlewaniem kwiatów na swoim balkonie, w przytulnym kąciku, który teraz niestety zaczynał być rzadko używany przez dziewczynę za sprawą jesiennych chłodnych wieczorów. Wrzesień zaraz się skończy, po nim przyjdzie październik i ani się obejrzeć jak zawitają święta i śnieg.

Teraz podziwiała piękny wschód słońca i mimowolnie na jej usta wstąpił leciutki uśmiech. Może na dobry humor Rayburn wpływał też kojący, miękki głos Zayna, który słyszała po drugiej stronie. Brunet przedstawił jej swój sprytny plan, by pogodzić skłóconych i nieszczęśliwych przez to Sarithę i Lou.

"Wchodzę w to, Zayn. Jestem bardziej niż chętna, by im pomóc. Ich związek nie może się rozpaść przez kogoś takiego jak Harry. On nie jest tego wart, zresztą ... nikt nie jest. Oni naprawdę się kochają."

"Tak, też tak myślę. Muszę kończyć skarbie, Louis się obudził. Zajmij się Sari i daj mi znać czy wszystko idzie zgodnie z planem."

"Okay, do zobaczenia." Odpowiedziała i rozłączyła się, by zaraz potem wybrać numer dziewczyny Tomlinsona.

****

"To nie jest dobry pomysł, El. On nie chce ze mną rozmawiać. W ogóle nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam."

"Bo nie mogłaś oprzeć się mojemu wrodzonemu darowi przekonywania, a po drugie i najważniejsze - kochasz Lou. A więc, skoro nie chcecie po dobroci to musimy was do tego zmusić."

"My?" Spytała brunetka, podejrzliwie przyglądając się błękitnookiej, a ta skinęła głową. "Niech zgadnę ... Zayn. Dobrałaś mu się już do rozporka czy jeszcze nie?"

"Saritha Mary Jones. Jeszcze jedno słowo, a zaraz po tym jak wysiądziemy, uszkodzę ci śledzionę albo wątrobę. Ewentualnie jedno i drugie." Odpyskowała, a zaraz potem obie wybuchnęły śmiechem, akurat gdy Elsa parkowała auto pod mieszkaniem Malika.

"To znaczy, że nie." Szepnęła brunetka, poprawiając w lusterku włosy, które układały się jak chciały, ku rozpaczy dziewczyny.

Zanim się obejrzały już stały pod jego drzwiami, a Elsa pewnie dzwoniła dzwonkiem. Nie musiały czekać długo, by zobaczyć Zayna ubranego w dresy i t-shirt z paczką papierosów i zapalniczką w dłoni.

"Wchodźcie." Mruknął, racząc Elsę krótkim, aczkolwiek czułym pocałunkiem na powitanie. "Louis jest w pokoju gościnnym, Sari."

Dziewczyna szła na górę niczym na szczudłach, tak bardzo się denerwowała. Rayburn i Malik kroczyli kilka kroków za nią. Kiedy brunetka zniknęła za drzwiami, Zayn z kieszeni dresów wyjął klucz do drzwi tego pokoju i zamknął je od zewnątrz. Przybili sobie piątkę, szczerząc się szeroko.

"Nie wyjdziecie stąd, dopóki się nie pogodzicie!" Krzyknęła blondynka, a potem razem z brunetem ponownie udali się do salonu.

"Dobra robota, partnerze." Odezwała się Elsa.

"Doskonała, partnerko." Mruknął na sekundę przed tym, jak zachłannie wpił się w jej usta.

____________________________________________________________

a/n tak, wiem, że nic tutaj nie pojawiło się od dawna, ale zupełnie nie miałam do tego głowy. jeszcze fakt, że za 2 miesiące matura ... ehhh, enjoy.

będę wdzięczna za każdą gwizdkę czy komentarz, dziękuję! ily xx

night changes II z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz