Rozdział 14

1.9K 163 18
                                    

Kiedy właśnie ogrywałam Jai'a w Call Of Duty usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Luke wstał i chwilę potem zniknął w korytarzu. Jai zatrzymał grę kiedy brat podniósł głos. Ruszyłam za młodszym bliźniakiem i zobaczyliśmy dwóch funkcjonariuszy policji.

-Dobry wieczór. Nazywam się Arnold Grish a to oficer Patric Loyd. Czy to dom rodziny Brooks? - zapytał.

-Tak - odpowiedział JJ.

-Panowie to - zajrzał do notatnika. - Luke i Jai? - przytaknęli.

-A pani? - odezwał się oficer Loyd.

-Victoria Castle. Jestem ich sąsiadką. Coś się stało? - dopytywałam.

-Nic. Musimy niestety zatrzymać panów.

-Pod zarzutem? - burknął Jai zakładając ręce na klatkę piersiową.

-Pod zarzutem brania udziału w nielegalnych wyścigach.

Oficer pozwolił mi jechać z nimi. Ubraliśmy się i chwilę później siedzieliśmy w radiowozie. Nikt się nie odzywał. Kiedy zajechaliśmy na posterunek, bliźniaków zaprowadzono do oddzielnych pokoi aby ich przesłuchać. Ja natomiast zostałam zaproszona na herbatę do głównego pomieszczenia.

-Witam - przywitał się jeden z policjantów, którzy aresztowali bliźniaków.

-Przepraszam pana najmocniej, ale o co chodzi? Może mogłabym jakoś pomóc?

-Panowie Brooks byli widziani na jednym z tutejszych nielegalnych wyścigów.

-A kiedy był ten wyścig? - głupio spytałam.

-W czwartek wieczorem. A pani wie coś w tej sprawie?

Wzięłam głęboki wdech. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Zdrowy rozsądek podpowiadał mi aby zaprzeczyć ale z moich ust wydobyło się przeciwne słowo.

-Tak

~LUKE'S POV~

-Co robiłeś nocą z dnia siedemnastego na osiemnastego stycznia? Dokładnie z ostatniego czwartku na piątek - spytał po raz kolejny oficer.

-Mogę odmówić zeznań - rzuciłem.

-Dobra. Sam sobie szkodzisz. Wytłumaczę ci to najprościej jak umiem. Powiesz puścimy cię.

-A mój brat?

-On już nam wszystko powiedział.

Nie wierzyłem w ani jedno słowo. Zawsze tak mówili. A my nigdy się nie łamaliśmy.

-Tylko, że on nie miał nic do powiedzenia.

-Brooks zacznij współpracować. Nie widzimy się po raz pierwszy i zakładam, że nie ostatni. Jeszcze wam się to nie znudziło?

-A wam? Wam jeszcze nie znudziła się zabawa w kotka i myszkę? Łapanie nas za niewinność? Nic na nas nie macie.

-Jeszcze - mruknął bardziej do siebie niż do mnie. - Słuchaj. Posiedzisz tu sobie dopóki nie powiesz gdzie byłeś tamtej nocy.

-To w takim razie poproszę kawę - warknąłem z sarkazmem.

-Masz siedemnaście lat. Naprawdę chcesz siedzieć do dwudziestego drugiego roku życia w poprawczaku? Żeby potem przenieść cię do więzienia? Przyznajcie się a może umorzymy karę.

Warknąłem jak pies, oparłem o krzesło i zacząłem wpatrywać się w sufit. Zastanawiałem się co robi Vicky. Pewnie gdzieś siedzi i się nudzi. Albo się zamartwia i zastanawia za co nas zgarnęli. Mówiła, że ją kiedyś przymknęli więc zakładam, że zna procedury. Dopóki nie będziemy mieć alibi nie wypuszczą nas. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, w których sekundę później pokazał się jakiś gliniarz.

Peril life // JanoskiansWhere stories live. Discover now