Rozdział 6

2.2K 149 11
                                    

Do szkoły dotarliśmy już bez żadnych akcji ze strony bliźniaków. Chłopcy spytali mnie czy siądę z nimi na lunchu. Zgodziłam się. Pierwsze cztery lekcje minęły nie wiadomo kiedy może dlatego, że dwie miałam z Brooks'ami, jedną tylko z Lukiem i jedną z Jai'em. Stałam koło szafki i wymieniałam podręczniki kiedy nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył oczy. Instynkt kazał mi zdzielić przeciwnika z łokcia w splot słoneczny ale wtem odezwał się zdrowy rozsądek i przypomniał, że jestem w szkole i mam nie zwracać na siebie uwagi.

-Kto to?

-Ja.

-Jaki ja?

-Ja Jai - zaśmiał się i odwrócił tak, że byliśmy naprzeciwko siebie. - Gotowa na pierwszy lunch z braćmi Brooks?

-Nie boję się. Raczej ...

-Powinnaś - wziął mój spakowany plecak i  zarzucił sobie na plecy. - Luke nie chciał po ciebie przyjść. Pewnie boi się, że to głupie jak będzie oprowadzał dziewczynę swojego młodszego brata.

-Jak ostatnio sprawdzałam status na Facebooku to byłam singielką.

-To się zmieniło odkąd poznałaś mnie i się we zakochałaś - puścił mi oko.

-Jesteś zabawny.

-Och, dziękuję to moja specjalność.

Doszliśmy do stolika przy którym siedział, tyłem do nas Luke. Miał słuchawki w uszach. Przyłożyłam palec do ust nakazując Jai'owi być cicho. Kiwną. Zaczęłam się skradać.

-Jai. Odpuść sobie. Nie boję się. Miałeś iść po blondi.

Przerzuciłam głowię przez jego bark i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

-Hej Lukey - cmoknęłam go w policzek.

-No nie! Wczoraj go przytuliłaś, dzisiaj pocałowałaś w policzek. Jutro będziecie namiętnie wymieniać ślinę. Boję się pomyśleć co będzie w przyszłym tygodniu.

-Spokojnie. Wujkiem jeszcze - puścił mi oko - nie zostaniesz. Chyba, że Beau nie powiedział nam o czymś.

-Beau? Kim jest Beau? - spytałam zaciekawiona.

-To nasz starszy brat - odparł mój "chłopak" - Skończył szkołę dwa lata temu.

-Fajny jest?

-Nie tak fajny jak my ale można z nim pogadać i w ogóle.

Siedzieliśmy jeszcze z pięć minut żartując sobie aż nagle podszedł James i Daniel. Cała czwórka przywitała się ze sobą.

-A to jest Vicky. Nasza nowa sąsiadka - przedstawił mnie Jai.

-Jestem Daniel ale mów mi Skip - przeuroczy i słodki chłopak przybił mi piątkę, ale pozory mylą.

Gdyby nie był taki niski to flirtowałabym z nim. Jest taki śliczny, słodki i uroczy.

-A ja mam na imię James ale zwracaj się do mnie proszę księcia.

-Oczywiście, proszę księcia - zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę.

Chłopak złapał moją dłoń i z "gracją" zaczął nią potrząsać.

-A skąd jesteś? - dopytywał Skip.

-Z ... - cholera, tego Victoria mi nie powiedziała.

- LA - usłyszałam jej głos w uchu.

- Los Angeles.

-Jesteś pewna, młode dziewczę? Bo wahasz swe zdanie - odparł z brytyjskim akcentem James.

-Raczej tak. Wiem gdzie się urodziłam.

Peril life // JanoskiansWhere stories live. Discover now