-Właśnie tego nie rozumiem. Dlaczego musisz się ich pozbyć?
-Bo są zagrożeniem. Nie będę ci teraz kadził. Ucz się pilnie. I spisuj notatki. Będzie dobrze - puścił mi perskie oko i wyszedł z pokoju.
Po kilkuminutowym wylegiwaniu się na łóżku wstałam i podeszłam do drzwi. Przed nimi stały moje walizki a z ich pokoju dochodziły dziwne dźwięki, których nie miałam zamiaru słuchać. Zabierając bagaże wróciłam do siebie. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam na fula muzykę. Zaczęłam rozkładać swoje rzeczy, a ponieważ w pokoju było nie tylko łóżko, jak również szafa, biurko i kilka naściennych półek. Rozkładałam właśnie swoje książki i stałam koło okna, gdy zauważyłam w domu obok przystojnego bruneta.
Nie. On nie jest przystojny. On jest twoim celem. Vic się go pozbędzie. Tak jak i reszty. Nie myśl o nim jak o potencjalnym chłopaku. Pamiętasz jak to się ostatnio skończyło - skarciłam się w myślach.
Chłopak spojrzał w moje okno.
No to do dzieła.
Pomachałam do niego i uśmiechnęłam się flirciarsko. Był wyraźnie zdziwiony ale uśmiechnął się.
Coś nie wyszło. Nie ważne. Zajmę się tym w szkole.
Wróciłam do rozpakowywania się. Kiedy skończyłam było koło północy. Nie słysząc już krzyków po cichu przeszłam do łazienki. Rozłożyłam tam swoje rzeczy i wzięłam prysznic. Przebrałam się w piżamę po czym wróciłam do pokoju. Wskoczyłam do łóżka po czym zasnęłam.
~☆~
Następnego dnia rano obudził mnie Victor.
-Chodź młoda. Zaraz jadę - wyszeptał i wyszedł.
Przecież nikt już nie śpi. Po co do cholery szepczesz?!
Włożyłam ciapy, szlafrok i zeszłam na parter gdzie mój brat dopijał właśnie kawę.
-Jest szósta - oznajmiłam.
-Mamy zegarek - zaśmiał się Vic. - I tak byś musiała zaraz wstawać. Masz na ósmą do szkoły. Musisz się przygotować.
No tak. Dziś środa. Trzeba iść do szkoły.
-Żaden chłopak nie lubi zatapetowanej dziewczyny. Podstawa wystarczy, a to zajmie mi mniej niż pięć minut.
-Ty możesz nawet nie nakładać makijażu, bo jesteś naturalnie piękna siostrzyczko. Nie o takie przygotowania mi chodziło. W piwnicy jest nasza ... baza. Jest tam większość naszego sprzętu. Musisz wszędzie porozkładać podsłuchy. I sama się zabezpieczyć. Tori ci we wszystkim pomoże. Proszę traktuj ją ...
-Spoko - przerwałam mu. - Przyjaźnimy się. Prawda? - zwróciłam się do brunetki.
Kiwnęła głową na zgodę. Blondyn siedział zdziwiony nad pustym już kubkiem.
-Dobrze. No już muszę się zwijać - westchną patrząc na zegarek. - Mam kawał drogi do przebycia.
Podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Słuchaj się Tori. Będę dzwonił. Czasem przyjadę. Wy też do mnie wpadniecie. Jak już akcja będzie się kończyć przyjadę i się ich pozbędę. Będzie dobrze. I jak będzie z nimi jakiś problem dzwoń. Przepraszam, że musisz przez to przechodzić. To już ostatni raz. Obiecuję. Kocham Cię, Vicky - zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku i pocałował w czubek głowy.
-Wiem, że będzie. Sama tego dopilnuję - odparłam.
-Dobrze. Ale musisz się też uczyć.
-Będę.
YOU ARE READING
Peril life // Janoskians
FanfictionPo zniknięciu rodziców nie mieliśmy zamiaru wyprowadzać się ze słonecznego LA. Nigdy nie miałam przyjaciółek, bo jaka normalna laska chciałaby się przyjaźnić z dziewczyną, która cały swój czas spędza na grzebaniu przy samochodach w towarzystwie kil...