Rozdział 7

2.2K 158 4
                                    

Od progu Victoria zorganizowała coś na kształt powitania. W dużym pokoju stało kilka wieszaków a trochę ubrań walało się po podłodze i sofie.

-Co tu się dzieje? Napadli nas? - zdziwiłam się.

-Nie. Wybieram dla nas ciuchy. Na razie wymyśliłam te dwa zestawy - podniosła dwa prawie puste wieszaki, jeden wręczyła mi.

Były na nim zawieszone czarne, skórzane szorty i złoty (według Tori) top ale dla mnie to był stanik bez ramiączek.

-Tobie do tego będą pasować jeszcze czarne szpilki.

-Nieee, nie nie i hm ... nie.

-Co? Dlaczego?

-Pokażę ci dlaczego.

Szybko się przebrałam w to co mi dała.

-I co z tym jest nie tak?

-Naprawdę tego nie widzisz? Szorty ledwo zakrywają mi tyłek a twój "top" odsłania prawie cały mój biust.

-Ciesz się, że go masz w wieku siedemnastu lat.

-Boże! Proszę cię! I do tego jeszcze szpilki? Jak ja mam prowadzić auto w szpilkach? Zastanowiłaś się?

-Tak. Tuż przed wyścigiem zmienisz buty na trampki.

-Dobrze. Na buty się zgodzę ale nie na resztę. Ja mam być ubrana a nie wyglądać ... tak.

Tori przyjrzała mi się uważnie.

-Nie możesz wyglądać tak jak zwykle, bo Brooks'owie cię rozpoznają - zmartwiła się.

Przeczesałam palcami włosy i pociągnęłam za końcówki a moja warga od razu wpadła między zęby.

Ma rację mówił mały głosik w mojej głowie.

Wzięłam głęboki, naprawdę głęboki wdech zatrzymałam na chwilę powietrze w płucach po czym je wypuściłam.

-Nie wiem jak dam radę z tymi spodniami, bo są denerwujące ale górę zmieńmy. Proszę.

-Okey. Co powiesz na ten top - rozweseliła się i podała mi koszulkę z odkrytymi plecami. - Nie możesz do tego nałożyć stanika ale jest lepsza niż tamta. Tylko na coś takiego się zgadzam.

-Nie mam wyboru - mruknęłam.

Zebrałam ciuchy i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki, zimny prysznic aby się rozbudzić. Musiałam być w pełni przytomna podczas wyścigu. Nałożyłam "ubrania" i szpilki, które zielonooka mi podrzuciła. Zeszłam chwiejnie po schodach a Tori zrobiła mi ostry makijaż i założyła kruczoczarną perukę. Kiedy spojrzałam w lustro zobaczyłam jakąś nieznajomą mi dziewczynę. Była ładna i uśmiechnięta.

-Ej a może tak będę  wyglądać codziennie? Taka jestem ładniejsza.

-Nie. Ładniejsza jesteś jako blondynka. Jeszcze soczewki.

-Jak ja będę prowadzić?

-Te nie będą ci przeszkadzać - pochyliła się i umieściła je na miejscu.

Kilka razy mrugnęłam przystosowując się do nowej sytuacji. Pojechałyśmy do Tyler'a. Przed jego warsztatem stały dwa Aston'y Martin'y. Jeden One-77 biały a drugi Vanquish żółty. Z pomieszczenia wyszedł wysoki, dosyć przystojny ciemny blondyn.

-Cześć. Wy jesteście Tori i Vicky?

-Tak - odparłyśmy w tym samym momencie.

-Nie poznałem was w tych przebraniach. Okey. To wasze auta. Tori weźmiesz żółtego Vanquish'a - rzucił w nią kluczami.

Peril life // JanoskiansWhere stories live. Discover now