Rozdział Czterdziesty Trzeci

1.6K 107 3
                                    

Londyn, 2014

- Looouu - przeciągnęła po raz kolejny Margaret, wchodząc do sypialni, gdzie jej chłopak leżał jeszcze pod kołdrą, praktycznie to cały nią przykryty - wstawaj, śpiochu.

Brunetka usiadła na brzegu łóżka, pochylając się w stronę szatyna i delikatnie go szturchając. Fakt, nie musiał zrywać się z łóżka przed 12, w końcu nie miał ku temu powodów, jednak miała przyjść Perrie, a Padolsky nie chciała, aby zastała piłkarza jeszcze całkowicie nieogarniętego.

- Kochanie - zaczęła ponownie dziewczyna, nie wiedząc już w jaki sposób zwlec go z łóżka, a gdy nie dostała żadnej reakcji ze strony szatyna, westchnęła ciężko - Louisie Tomlinsonie, jeśli nie wstaniesz w przeciągu najbliższych trzydziestu sekund, poczujesz złość kobiety w ciąży. - pogroziła nieco podniesionym głosem recepcjonistka.

Ku jej zaskoczeniu, Louis zsunął ze swojej głowy kołdrę i jej oczom ukazała się zmęczona twarz chłopaka. Mer musiała przyznać, iż trochę ją serce zabolało, gdy widziała go w takim stanie, jednak to była siła wyższa. Ona nie spała już od dwóch godzin, a w tym czasie zdążyła posprzątać całe mieszkanie i zrobić córce śniadanie.

- Lou? - zapytała ponownie, mając nadzieję, że chłopak nie będzie miał jej za złe tej pobudki.

- Mmm? - usłyszała przeciągłe ziewnięcie, po czym ukazały się jej lazurowe tęczówki jej ukochanego.

- Wstawaj.

- Nienawidzę cię. - szepnął do siebie, a Padolsky uniosła swoje brwi ku górze w zdziwieniu.

- Co proszę?

- Kocham cię. - kąciki jego ust uniosły się ku górze, a Margaret posłała mu krótki uśmiech - Ale naprawdę była konieczność, bym musiał się budzić... - zerknął na zegarek stojący na półce nocnej dziewczyny.

- Jeśli powiesz, że tak wcześnie, to osobiście wydłubię ci oczy.

- Woah, skąd u ciebie tyle nienawiści z samego rana? - piłkarz podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie przejechał dłonią po swojej twarzy, ponownie ziewając. Przez kilka sekund milczał, próbując zrozumieć, dlaczego jego dziewczyna była zirytowana, jednak w momencie, gdy brunetka wywróciła oczami i wstała z łóżka, zrozumiał; była w ciąży. I choć nie wiedział wiele na temat zmiennych nastrojów kobiet, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż kolejne kilka miesięcy może być ciężkie.

- Jeśli książę łaskawie wstanie, proponuję, by wziął prysznic, a potem ubrał coś ładnego, ponieważ spodziewamy się gościa. - uśmiechnęła się sarkastycznie Mer, wychodząc z pokoju, zostawiając Louisa z zagubionym wyrazem twarzy w sypialni.

Chłopak postanowił wziąć jej słowa na poważnie i dwie minuty później, brał prysznic i mył zęby. Stwierdził, iż nie będzie denerwować swojej dziewczyny, gdyż nie zamierzał mieć później na sumieniu czegoś, czego nie chciał powiedzieć. Lepiej było milczeć, chwilowo, pomyślał.

Następnie podszedł do szafy, z której wyjął białą koszulkę z nadrukiem i bordową bluzę oraz czarne jeansy. Po tym jak się przebrał, wyszedł do kuchni, gdzie zastał Louise jedzącą płatki. Gdy dziewczynka ujrzała szatyna, na jej ustach pojawił się promienny uśmiech. 

- Dzień dobry, Lou. - rozpromieniła się mała.

- Dzień dobry, szkrabie. Co tam jesz? - Szatyn podszedł do szafki i wyjął sobie z niej kubek, po czym wrzucił do niego herbatę i włączył czajnik elektryczny.

- Płatki. - Louise pokazała na miseczkę - Mama zrobiła ci kanapki, są w lodówce.

- Naprawdę? - zapytał, zaskoczony. Nie przypuszczał, iż Margaret zrobi mu śniadanie po tym jak wkurzona była rano. Podszedł do lodówki i ją otworzył, a jego oczom ukazał się talerz z kanapkami. Wyjął je i postawił na stół, marszcząc brwi. - Gdzie jest teraz twoja mama? - spojrzał na siedmiolatkę.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz