Rozdział Dwudziesty Piąty

2K 113 0
                                    

 Londyn, 2013

    Wiecie, czego chciał Piotruś Pan? Chciał być młody. Już na zawsze. No, bo kto by nie chciał być dzieckiem przez całe życie? Zero zmartwień, problemów - po prostu: wieczna zabawa. Ktoś mógłby powiedzieć, że w byciu nastolatkiem jest coś, co sprawiłoby, iż mogłabyś już nigdy nie dorastać. Jednak co takiego wspaniałego jest w tych wahaniach nastrojów, codziennym znudzeniem, brakiem czasu dla siebie, ciągłych imprezach? Albo brakiem zrozumienia ze strony rodziców, wiecznych kłótni, wywołanych błahą rzeczą? Powiesz, że to konflikt pokoleń: taki, który zawsze był, jest i będzie, ale czasem, po prostu, są ludzie, którzy naprawdę przesadzają i mają w dupie wychowanie swoich dzieci, więc wywołują awantury.

    Mogłabym jeszcze więcej pisać o problemach nastolatków i marzeniu byciu wiecznie młodym, jednak to do niczego nie prowadzi, ponieważ życie idzie dalej i właśnie ty musisz dostosować się do niego albo budować tak jak chcesz. Wszystko, zawsze, zależy od ciebie i podjętych przez ciebie decyzji. Czy to złych, czy dobrych. Nie jest to ważne. Musisz żyć, by zdobyć doświadczenie i szacunek innych. Musisz żyć i pokazać innym, że jesteś silna, by cokolwiek zmienić...

    Zayn był jedną z tych osób, które starały się dążyć do swoich celów. Nie robił tego przez przysłowiowe trupy. Opracowywał staranny plan, obejmujący każdy jego krok. To nie było tak, że chodził wszędzie z kalendarzem i notował spotkania. Nie. Był zorganizowanym człowiekiem. Gdy coś poszło nie po jego myśli, to oczywiście, że był rozczarowany, jednak nie tłumił w sobie tej emocji. Wolał powiedzieć, co tak naprawdę mu leży na sercu (w granicach rozsądku) niż nie spać po nocach, zachodząc w głowę, dlaczego czegoś nie zrobił.

    Dyrektor szkoły podstawowej zatwierdził przedstawienie, które zaproponował Malik, co przyjął z wielkim uśmiechem. Bardzo mu zależało na wystawieniu tego spektaklu. Do pomocy dołączyło się prawie całe grono nauczycielskie, angażując w to także swoich uczniów. Dzieciaki były szczęśliwe, kiedy oznajmiono, iż odbędzie się casting na główne role.

    Mulat nadzorował wszystko, jednak sam wykonywał bardzo dużo rzeczy, niemalże na raz. Prowadził lekcję języka angielskiego, a w międzyczasie zastanawiał się nad tym, skąd wziąć pieniądze na sfinansowanie kostiumów i atrybutów dla uczniów. To były jego ostatnie zajęcia. Gdy zadzwonił dzwonek, piątoklasiści opuścili salę, a Zayn zaczął pakować swoje rzeczy. Casting miał się odbyć następnego dnia, a w jury miał usiąść on, wicedyrektor, Danielle oraz bibliotekarka. Sam nie czuł się na siłach, by powiedzieć któremuś ze swoich uczniów: nie pasujesz do tej roli. Przykro mi. Przecież najstarsi z nich mieli co najwyżej trzynaście lat! Już nie wspominając o tych siedmio, czy ośmioletnich. Obawiał się trochę tego.

    - O, Zayn. Jesteś jeszcze. - do sali weszła Peazer, trzymając w dłoniach pudło. - Mam co nieco na twoje przedstawienie.

    - Danielle - jęknął mulat, podchodząc do nauczycielki - miałaś nie dźwigać. - pomógł jej położyć karton na ławce.

     - Ech, to nie było ciężkie. - odparła uśmiechnięta brunetka, po czym przeszła do rzeczy - Tutaj masz parę szmatek, które mogą się przydać. No wiesz, na kostiumy, czy coś.

    Chłopak posłał jej przyjazny uśmiech.

    - Dziękuję, Dani. - przeniósł pudełko za swoje biurko, a następnie wziął plecak i dziennik. Oboje wyszli z sali, kierując się do pokoju nauczycielskiego. - Muszę wykombinować sponsora na to wszystko. - mruknął Malik, a Payne uśmiechnęła się promiennie - Nie chcę, aby twój mąż fundował nam spektakl. Wystarczająco dużo robicie dla szkoły.

    - No weź! Jesteśmy z Liam'em otwarci na pomoc innym, Zayn. - Danielle obstawała przy swojej niewypowiedzianej propozycji.

    Nauczyciel przystanął przed gazetką szkolną i spojrzał na koleżankę z pracy.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz