Rozdział Szesnasty

2.7K 142 1
                                    

 Londyn, 2013

    Niall bardzo lubił spędzać czas z Eleanor. Dziewczyna wydawała się być jego pokrewną duszą. Rozumiała go jak nikt inny, a i mieli podobną pracę. Ich stanowiska, w sumie, polegały na przyjmowaniu klientów i byciu pewnym siebie. Może brunetka nie była za bardzo dobra w tym drugim, jednak z dnia na dzień przychodziło jej to coraz łatwiej.

    Irlandczyk nie sądził, iż kiedykolwiek zacznie cokolwiek czuć do byłej dziewczyny Louis’a. Byłej-nie-byłej. Każdy odbierał to w inny sposób. Tomlinson był od zawsze jej przyjacielem – to El się w nim zakochała i było jej coraz trudniej się odkochać. Niall z Harry’m ustalili między sobą, iż będą na zmianę „pilnować” Calder. Ich zadanie, przede wszystkim miało polegać na tym, by Eleanor nie wychodziła nigdzie sama, a jeśli już miała to robić, to by dała znać któremuś z chłopaków. Oczywiście Louis poparł w tamtym momencie swoich kumpli, ponieważ zależało mu na bezpieczeństwie przyjaciółki.

    Horan pokręcił przecząco głową, kiedy Eleanor wyszła z przymierzalni w granatowej marynarce i czarnych spodniach. Dziewczyna umówiła się na spotkanie z pewnym chłopakiem, którego znała od paru tygodni. Niall, namówiony przez brunetkę, towarzyszył jej w wyborze odpowiedniego stroju.

    - El, idziesz na randkę, a nie na spotkanie biznesowe. – zauważył blondyn.

    - Ugh, ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest randka? – kiedy Eleanor się denerwowała, między jej brwiami pojawiała się urocza zmarszczka, którą Niall bardzo lubił wywoływać. Przy nim, Calder była po prostu sobą.

    - Idziecie na kolację, sami, więc to jest randka. – stwierdził Horan, za co dostał wściekłe spojrzenie od brunetki – No, dobra, dobra. Jeśli pomogę ci znaleźć jakieś ciuchy, to nie będziesz ciskała we mnie błyskawicami?

    Powiedział to bardziej, by rozładować napięcie między nimi. Ostatnio kłócili się, ale tylko o błahostki, które potem zostawały ofiarami żartów Niall’a. Od kilku dni spędzali każdą wolną chwilę ze sobą. Od czasu, do czasu wpadał Harry, który opowiadał im tylko o swoim dniu w pracy, a następnie wychodził z domu Eleanor, zostawiając przyjaciół (już teraz) samych.

    - Zależy od tego, jak bardzo będziesz pomocny. – odpowiedziała brunetka, przyglądając się w lustrze – Ale masz rację. Ten komplet nie pasuje do spotkania z kolegą.

    Niall wzniósł oczy ku niebu i przeszedł się między wieszakami z ubraniami. Sklep, w którym pracowała Eleanor był już od trzydziestu minut zamknięty, co pozwalało parze na samoobsługę. Oczywiście ekspedientka miała zamiar zapłacić za to, co by ewentualnie kupiła.

    - Jaki masz rozmiar? – zapytał się chłopak, wertując kolorowe bluzki.

    - M. – odkrzyknęła do niego dziewczyna.

    Blondyn, może i nie był wielkim znawcą mody, ale jako taką wiedzę na ten temat posiadał. Głównie z programów telewizyjnych, które uwielbiała oglądać jego matka. Chwycił kremową koszulkę w stylu omree (kolor u dołu koszulki był błękitny) oraz czarne rurki. Z półek z biżuterią wziął kolczyki perełki i podał wszystko dziewczynie. Eleanor wytrzeszczyła na niego oczy w zdumieniu, a następnie zniknęła w przebieralni.

    Brunetka bardzo lubiła towarzystwo Irlandczyka i musiała przyznać, iż traktowała go bardziej jak bliskiego przyjaciela, niż ochroniarza. Eleanor przebrała się w ciuchy, wybrane przez blondyna i stanęła przed chłopakiem, przyglądając się w lustrze.

    - To jest.. naprawdę świetny wybór, Niall! – ucieszyła się – Tylko brakuje.. – rozejrzała się po sklepiku i trafiła na beżowe kozaczki, na koturnie ze złotą ozdobą. – Ich.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz