Rozdział Dwudziesty Szósty

2.1K 109 3
                                    

 Londyn, 2013

    W szkole przygotowują cię do egzaminów. Pierwiastki, potęgi, ciągi, logarytmy, kombinatoryka, związki chemiczne, obliczanie siły, pracy, mocy, czy innych "ważnych" terminów. Nabywasz umiejętności, wiedzę, która ma ci być potrzebna w dorosłym życiu, a im lepiej ją przyswoisz - tym więcej osiągniesz. Tylko, czy wkuwanie do późnej nocy, zdawanie sprawdzianów na piątki, czy też sumienne odrabianie prac domowych pomoże ci w rozszyfrowaniu tego, co czuje inny człowiek? Czy wykształci twój charakter na tyle, iż będziesz nieugięty w jakiś negocjacjach? Racja, inni się o tym uczą, ale już w szkole wyższej. Co ci po liceum?

    Gdybyś postawił się w sytuacji jednego z moich bohaterów, stanął przed sytuacją, w której dziewczyna, będąca jednocześnie bliską mu osobą, zostanie skrzywdzona na tyle, by obawiać się wyjść z domu choćby na pięć minut? Potrafiłbyś ją pocieszyć, wiedząc o tym, co przeszła? Że jeden wieczór zmienił jej życie w piekło? Umiałbyś tak dobierać słowa, żeby nie zranić jej choćby najkrótszym wyrazem, czy też gestem? Co daje ci nauka w szkole? Czego cię uczą, skoro nie potrafisz z taką łatwością poradzić sobie ze złamaną duszą przyjaciela? Przecież umiesz obliczyć kąt padania cienia jakiegoś tam drzewa, a nie wiesz, w jaki sposób rozmawiać ze zgwałconą dziewczyną?

    Możesz się ze mną kłócić, że nauczono cię etyki, czy czego tam tylko chcesz, ale, czy z taką łatwością, z jaką znajdujesz argumenty, by wyrazić swoją niechęć do mojej teorii, będziesz umiał ocenić, kiedy twój najbliższy przyjaciel popadnie w depresję albo będzie na skraju załamania nerwowego? Albo, kiedy jego mózg przestanie rozsądnie myśleć i jedynym wyjściem będzie samobójstwo? Pomyślałeś o tym? Przecież szkoła nas uczy i wszystko będzie nam potrzebne w dorosłym życiu!

    Zapamiętaj jednak, że czasami ludzie okłamują innych. Zapamiętaj, że niekiedy kłamstwo jest najlepszym wyjściem ze wszystkiego. Zapamiętaj, że są chwile, gdy musisz kogoś oszukać, by przeżyć. Proszę cię tylko o jedno: zastanów się, czy potrafiłbyś pomóc takiej Eleanor Calder? Czy potrafiłbyś przebywać w jej towarzystwie bez niezręcznej ciszy?

   

    Od kilku dni Niall chodził jak zahipnotyzowany. Choćby najmniejszy ruch sprawiał, że serce zaczynało mu szybciej bić, a przed oczami stawał mu obraz zmaltretowanej Eleanor. Ile razy powtarzałby sobie, że to już minęło; ile razy próbowałby wymazać z pamięci krew spływającą po policzkach brunetki; jej łzy, płacz - wszystko do niego wracało. Nie dość, że nie potrafił poradzić sobie z tymi scenami, to na dodatek złego nie dostawał od niej żadnych wiadomości. Jedynym źródłem, które dostarczał mu jakiekolwiek informacje był Louis. Szatyn naprawdę zaangażował się w to wszystko. Niall, czasami nawet zastanawiał się, co kierowało jego przyjacielem, ale natychmiast zdawał sobie sprawę z tego, iż piłkarza łączy jakaś więź z Calder; najpewniej nie miłość. Po prostu opiekował się młodszą przyjaciółką, a kochał Margaret. Właściwie, to Horan bardzo polubił tę dziewczynę. Stała się dla niego równie ważna, co inni przyjaciele. Sam też ją za taką uważał. Mała Louise także podbiła jego serce. Mimo tego, że strasznie przypominała mu Harry'ego, doskonale spędzało mu się z nią czas.

    Zimny i mocny wiatr już od trzech dni nie chciał opuścić stolicy Anglii. Narobił wielu szkód, jednak żadnych poważnych uszczerbków na życiu londyńczyków. Jak zawsze, odpowiednie służby poradziły sobie ze skutkami upartego żywiołu. Niall lubił spędzać takie dnie, jak ten, z daleka od zawieruch, nie tylko wywołanych przez pogodę, ale także tych sklepowych. Nadchodziły święta, więc co drugi mieszkaniec miasta chodził po galeriach, w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu dla swoich bliskich. Horan lubił ten okres świąteczny, jednak było coś, co nie dawało mu spokoju. Raczej ktoś.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz