Rozdział Drugi

4.3K 210 15
                                    

Londyn, 2013

Następnego dnia była sobota, więc Mer wraz ze swoją córką poszły na zakupy, gdyż, jak się okazało, Louise musiała mieć jakieś galowe ubrania na przyjazd pewnej znanej bajkopisarki, która miała wybrać w ich szkole kilkoro dzieci do zagrania w jej sztuce.

– Mamo, mamo! Ta sukienka jest śliczna. – Lou pokazała swojej rodzicielce błękitną sukieneczkę z falbankami, której widok rozśmieszył trochę Margaret.

– Lu, szukamy dla ciebie czarnej spódniczki i białej bluzeczki, albo czarnej sukienki. – powiedziała spokojnie brunetka i uśmiechnęła się do córeczki.

Stanęła przy jednej z półek i zaczęła przeskakiwać spojrzeniem po otaczających ją malutkich ubrankach. W pewnym momencie, napotkała, na manekinie, sukienkę, która wydawała jej się być doskonała dla jej córki. Czarna spódniczka i biała góra, a do tego kokardki przypięte od kołnierzyka.

Podeszła do ekspedientki i uśmiechnęła się do niej.

– Mogłabym zobaczyć tę sukienkę? – wskazała na wybrany produkt, a brunetka, uczesana w kitka, z piwnymi oczami zdjęła jej ubranie z wystawy i pokazała – W jakiej cenie?

– £150.

Mer było stać na taką odzież, jednak nie była przekonana, czy jej córce się spodoba. W końcu to ona miała mieć w tym chodzić, nie ona. Chociaż, jak miała dłużej nad tym myśleć, to wolałaby na siebie nie zakładać czegoś takiego.

– Louise, mogłabyś tutaj przyjść? – zwróciła się do córki, a kiedy ta stanęła przy niej, wskazała na sukienkę – Przymierzysz?

Mała brunetka skinęła mamie głową, po czym sięgnęła po sukienkę od sprzedawczyni. Kobieta zaprowadziła klientki do przebieralni i wróciła na swoje miejsce, przy kasie. Mer, skądś ją poznawała, jednak nie była w stanie sprecyzować swoich podejrzeń. W telewizji? Może w gazetach? W Internecie?

– Kim jesteś i co zrobiłaś z moją córką? – zapytała z niedowarzaniem Mer, kiedy ujrzała swoją pociechę w wybranej przez nią sukieneczce – Jak się w niej czujesz?

– Um, jest wygodna i ładna. – uśmiechnęła się brunetka – Kupisz mi ją?

– Wyjątkowo. – odwzajemniła gest dziecka – Zmykaj się przebrać i idziemy dalej.

– Ugh, mamo. Ile można robić zakupy? – jęknęła dziewczynka, idąc do przebieralni.

– Muszę zaopatrzyć nas w jakieś jedzenie, bo umrzemy z głodu, skarbie.

W tym czasie, Louise podała jej sukienkę z kabiny, a Mer podeszła do kasjerki, aby podać jej produkt.

– Pasuje? – uśmiechnęła się niepewnie ekspedientka, a Margaret skinęła jej głową – Masz słodką córeczkę. – wskazała na dziewczynkę, która właśnie szła w ich kierunku.

– Och, wygląd nie ukazuje tego, jaka jest w rzeczywistości. – posłała kasjerce ciepły uśmiech, przyciągając do swojego brzucha jej największy skarb – Czasem daje popalić.

Brunetka, za ladą, zapakowała sukienkę i nabiła ją na kasie. Mer wyjęła dwa banknoty stufuntowe i oczekiwała na resztę.

– Mamo, to nie jest Eleanor Calder? Dziewczyna tego piłkarza? – szepnęła do swojej matki Lou, jednak brunetka usłyszała pytania dziewczynki.

Nim Margaret zdążyła odpowiedzieć, pałeczkę przejęła kasjerka:

– Była dziewczyna, kochanie. – posłała jej cień uśmiechu i wróciła do wydawania reszty Mer. – £50 reszty. Dziękuję i zapraszam ponownie.

Another time, another life // l.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz