Rozdział 27

10.9K 689 63
                                    

Od miłej wizyty u rodziny Styles, minął tydzień. Wczorajszy wieczór bardzo długo rozmawialiśmy na temat przepisania Leona. Wspólnie ustaliliśmy, że od pierwszej klasy zacznie naukę w szkole bliźniaków. Nie opłacało się przepisywać go na ostatnie kilka tygodni, do innego przedszkola. Leon był zachwycony kiedy Harry powiedział mu, że będzie chodził do jednej szkoły z kolegami ze swojej drużyny. Charlie ponownie zaczął do mnie wydzwaniać i proponować mi pracę, pomimo mojej stanowczej odmowy. Postanowiłam jednak tym razem zachować to w sekrecie przed brunetem, żeby uniknąć ich kolejnej bójki. . 

Dzisiaj wieczorem Harry wybiera się na bankiet z okazji zakończenia nagrywania płyty, któregoś z jego podopiecznych. Nie był  tego zadowolony, tak samo jak ja. Miałam nadzieję, że spędzimy ten wieczór razem, grając w gry z Leonem i oglądając filmy. Musiałam zrozumieć, że to jego praca i pomimo smutku, stałam właśnie pochylona nad deską i prasowałam jedną z jego białych koszul.

- Nie smuć się, wrócę o dziesiątej. - Na biodrach poczułam duże dłonie, a chwile później klata Harry'ego przywarła do moich pleców. - Zleci szybciej niż ci się wydaje.

Odwróciłam się do niego przodem, zarzucając mu koszulę na ramiona. Ubrał ją i ponownie mnie objął

- Wiem, wiem. - westchnęłam, ręką wygładzając koszulę. - Po prostu chciałam ten dzień spędzić z wami. Ale już trudno. Poradzimy sobie jakoś z Leonem.

Uśmiechnęłam się, czując jego usta na moim czole. Staliśmy tak przez chwilę w ciszy, ciesząc się swoją bliskością. Palcem wskazującym obrysowałam jaskółki na jego obojczykach.

- Śmieszne masz te dziary. - mruknęłam, stukając palcem w sam środek motyla. - Jak bazgroły dziecka. Leon je projektował? - dodałam z sarkazmem.

- Nie bądź złośliwa.

- Jestem szczera, a nie złośliwa. - sprostowałam, wystawiając mu język. - I proszę cię Harry, nie pij za dużo.

- Nie będę. - obiecał, cmokając mnie w policzek. - Zawiążesz mi krawat?

Przytaknęłam i ruszyłam w stronę jego szafy, aby wybrać odpowiedni dodatek, w tym czasie Harry zapinał guziki koszuli. Kiedy już wybrałam, razem z kawałkiem czerwonego materiału podeszłam do niego i zarzuciłam mu go na szyję. 

- Tylko tak żebym mógł oddychać. - upomniał się ze śmiechem. Przytaknęłam i poluzowałam trochę. - Tak jest okej. 

- Marynarka wisi na klamce. - wyjaśniłam kierując się do pokoju Leona. Chłopiec siedział na ziemi i bawił sie swoim terem dla samochodzików. Usiadłam obok niego i chwyciłam jedną z metalowych zabawek - Mogę się przyłączyć? 

Pokiwał głową, nie patrząc na mnie.

- Hej, coś się stało? - zapytałam, odkładając samochód na bok. 

- Nic. - mruknął, ciągle patrząc na samochodzik zamiast na mnie.

- Przecież widzę. - uśmiechnęłam się i ujęłam jego twarz w dłonie. 

- O co chodzi? - do pokoju wszedł w płeni ubrany i gotowy do wyjścia Harry. Przybierając zmartwiony wyraz twarzy, widząc minę Leona. - Dlaczego jesteś smutny?

- Bo ja nie chce żebyś szedł na to przyjęcie. - mruknął chłopiec, patrząc smutno na swojego wujka. - Chciałem żebyś został i pobawił się z nami.

- Też bym chciał zostać. - zauważył Harry, siadając na dywanie obok nas. - Niestety, muszę tam iść. Aleee...- zawiesił głos, uśmiechając się. - Wrócę wcześniej i przeczytam ci coś na dobranoc, dobrze?

Uncle HarryWhere stories live. Discover now