Kolejna kanapka posmarowana Nutellą trafiła na talerz. Lada chwila Harry wraz z ubranym Leonem zejdą na dół na śniadanie. Dzisiejszy dzień zapowiadał się nudno. Styles miał mało pracy, więc zadeklarował się odwieźć i przywieźć Leona ze szkoły, więc ja miałam wolne. Początkowo planowałam je wykorzystać na remont, jednak Harry zrobił mi niespodziankę i zatrudnił fachowców. Oczywiście, jak sam twierdził, miał w tym wielki interes, gdyż przez czas remontu musiałam zamieszkać z nimi. Głośny tupot przykuł moją uwagę. Roześmiany Leon zbiegał właśnie z samej góry, przyprawiając mnie o zawał serca.
- Ile razy mówiłam, że nie wolno biegać po schodach. - skarciłam go. I już miałam dodać jakie to bezmyślne i nieodpowiedzialne zachowanie, kiedy usłyszałam jeszcze większy huk. Harry właśnie zbiegał, a właściwie skakał co drugi schodek, krzycząc coś o berku i śmiejąc się. Dopiero moja sroga mina, kazała mu stanąć prosto i uspokoić się. - Idź zjeść kanapki Leon.
Chłopczyk pokiwał głową, tym razem spokojnie idąc w kierunku kuchni.
- Ty zostajesz. - mruknęłam, chwytając Harry'ego za tył jego jeansowej koszuli. - Co to było?
- My....ja...no wiesz.
- Nie, nie wiem. - warknęłam. - Ile razy mówiłam, że nikt normalny nie zbiega po schodach?
- Dużo.
- No oczywiście że dużo bo to niebezpieczne! Pouczam go, wymagam od niego, a tymczasem ty robisz dokładnie to samo. Jak ty chcesz go wychować!
- Przepraszam. - wymamrotał, wbijając wzrok w podłogę.
- No ja myślę. A teraz idziemy jeść śniadanie. - cmoknęłam jego policzek, wchodząc do kuchni. Zajęłam miejsce naprzeciwko Leona, a obok mnie usiadł Harry.
Przyglądałam się maluchowi, który własnie pochłaniał trzecią kanapkę z kremem czekoladowym.
- Nutella się skończyła. - zakomunikowałam.
- Kupimy, jak będziemy wracać.
- Nie. Leon je za mało zdrowych rzeczy. Od jutra będę ci robić kanapki, które mają w sobie coś więcej niż tylko puste kalorie.
- Nutella jest zdrowa. - oburzył się Harry, który najwidoczniej też był jej fanem.
- W reklamie ci tak powiedzieli? - prychnęłam. - Musicie jeść więcej owoców i warzyw.
Obaj skrzywili się na to postanowienie, ale nie skomentowali go w żaden sposób. Owszem, też lubiłam czekoladę i słodycze, ale nie pochłaniałam ich w takich ilościach. - Dzisiaj będzie coś pysznego an obiad.
- Och, to znaczy, że dzisiaj nie gotujesz? - zapytał, ucieszony Leon. Harry zaśmiał się donośnie, przybijając chłopcu piątkę.
- Brawo młody.
-Zobaczymy! Jeszcze będziecie coś chcieli! - warknęłam, wstając od stołu z zamiarem włożenia brudnych naczyń do zmywarki. Poczułam duże dłonie na biodrach, ale postanowiłam je zignorować. Nikt nie będzie obrażał mojej kuchni.
- Przepraszam. - cichy głos zabrzmiał tuż obok mojego ucha, które chwile później zostało ugryzione. Wypchnęłam łokieć do tyłu, celując w brzuch mojego rozmówcy.
- Trochę przestrzeni osobistej.
- Nie obrażaj się. - pocałował mnie w szyję, a następnie obrócił przodem do siebie. - Masz mnóstwo talentów ale gotowanie nie jest twoją mocną stroną. Nikt nie jest idealny.
- To wcale nie było głębokie przemówienie. - zauważyłam, kładąc dłonie na jego bicepsach. - I tak zamierzam zrobić wam obiad.
YOU ARE READING
Uncle Harry
FanfictionŻycie Harry'ego zmienia się o 180 stopni, kiedy po śmierci jego siostry, to właśnie jemu przypada opieka nad pięcioletnim Leonem. Dla dwudziestopięcioletniego współwłaściciela wytwórni płytowej, opieka nad dzieckiem może okazać się trudniejsza niż s...