Rozdział 10

15.1K 719 36
                                    

Z dumą przyglądałam się wielkiemu, dmuchanemu zamkowi, który chwile temu został napompowany. Obok mnie stał Harry, z wyraźną ulgo na twarzy. Był równie zmęczony wszystkimi tymi przygotowaniami, co ja. Dla wszystkich z nas było to pracochłonne i wymagało czasu. Sięgnęłam ręką do jego lewego nadgarstka, na którym nosił zegarek. Mieliśmy jeszcze około trzydziestu minut, nim wróci Liam z Leonem.

Poszli do kawiarni, w której ostatnimi czasy ja i Leon, spędzaliśmy każde popołudnie. Oboje zaprzyjaźniliśmy się ze starszą panią. Leon polubił ją, aż tak bardzo, że zmusił mnie do zadzwonienia do niej i zaproszenia jej na jego mecz.

- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty.

Harry wystawił w moim kierunku dłoń i przybiliśmy szybką piątkę. Prócz zamku, na wielkim ogrodzie Harry'ego, był też basen z kulkami. Powoli zjawiali się już goście, zajmujący swoje miejsca. Wszyscy mieliśmy stanąć w półokręgu i czekać, aż Liam przyprowadzi Leona z parku.

- Skoro wszystko jest już zrobione, to idę obejrzeć mecz.

Zadowolony, potarł swoje ręce. Ruszył w stronę domu, a ja za nim. Kiedy już miał siadać na kanapie, pociągnęłam go za rękę, w stronę kuchni.

- Nie tak radośnie. - oznajmiłam. - Trzeba jeszcze poprzekładać jedzenie na talerze i zanieść na stół.

Harry wydał z siebie niezadowolony jęk, który zignorowałam. Wyciągnęłam z szafki miskę i sięgnęłam po jedno z pudełek z sałatką. Jedzenie dowieziono nam z jednej z pobliskich restauracji i teraz wystarczyło przełożyć je do misek i talerzy. Harry oczywiście robił wszystko "na odczep się", przez co musiałam go poprawiać.

- Czy ty chociaż raz mógłbyś zrobić coś dobrze!

- Przecież robię!

- Nieprawda! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. - Wszystko muszę po tobie poprawiać! Czy jest w ogóle taka rzecz, którą robisz dobrze?

Styles uśmiechnął się cwaniacko, nachylając się nade mną i sugestywnie szepnął:

- Jest kilka takich rzecz, które robię dobrze. - zadziornie tyrpnął moje ramię. - Skoro mamy czas, o mogę ci pokazać. W sypialni.

Odskoczyłam od niego, cała się czerwieniąc ze złości. Jego zachowanie coraz częściej działało mi na nerwy. Chwyciłam za ścierkę i rzuciłam nią w niego. Nie trafiłam, przez co wywołałam śmiech u Zayna, który jaka się okazała od dłuższego czasu stał oparty o ścianę kuchni.

- Idźcie mi stąd! - rzuciłam kolejną ścierką. - Won, wynocha!

POV Liam

Odprowadziłem wzrokiem starszą, uśmiechniętą kelnerkę i spojrzałem na Leosia zajadającego swój kawałek sernika. Przez cały dzisiejszy dzień, to właśnie ja byłem jego opiekunem. Wszyscy inni kończyli przygotowania, a ja spędziłem miły dzień z Leonem. Byliśmy razem w parku i tam głównie mieliśmy spędzić cały dzień, jednak młody wybłagał u mnie wizytę w tej właśnie kawiarni. Były jego urodziny, więc po prostu nie miałem serca mu odmawiać.

- Dziękuję. - powiedział, z buzią pełną ciasta. - Jesteś fajny.

Zaśmiałem się cicho, klepiąc go po głowie. Był takim uroczym dzieckiem i aż serce się krajało, gdy tylko myślałem o tym ile już w życiu przeszedł.

- To twoje urodziny. Mam nadzieję, że sernik ci smakuje.

Oblizał usta, energicznie kiwając głową.

- Jest pyszny. - upił łyk swojego soku pomarańczowego. - Nie mogę się doczekać, aż będziemy rodziną.

Zatkało mnie. Podniosłem wysoko brwi, zastanawiając się o co może mu chodzić. Mam nadzieję, że nie ma jakiś planów połączenia mnie z Harry'm. Oczywiście, bardzo go lubię, ale ja mam Nialla. Poza tym wątpię, żeby kędzierzawy gustował w chłopcach.

Uncle HarryHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin