Rozdział 24

11.7K 755 65
                                    

Kiedy Harry zatrzymał się na uboczy, w samochodzie było słychać jedynie nasze oddech. Po dłuższej chwili siedzenia i spoglądania w szybę, postanowiłam przełamać swój strach i zerknęłam na szatyna. Skubiąc skórki przy paznokciach i zagryzając wargę, położyłam dłoń na jego kolanie. Momentalnie odwrócił głowę w moją stronę, jego twarz wyrażała wściekłość.

- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, o dziwo spokojnym głosem.

- Chciałam się go pozbyć? - bardziej zapytałam, niż stwierdziłam. Sama do końca nie byłam pewna, dlaczego do cholerki zgodziłam się na to spotkanie. Charlie był dawno zamkniętym tematem w moim życiu, dlaczego nie mogło tak pozostać?

- To faktycznie ma sens! - parsknął, wyrzucając ręce w geście frustracji. - Chciałaś się pozbyć gościa, więc się z nim umówiłaś. Super taktyka! Świetna. - pokręcił głową, gwałtownie odwracając się tak, że teraz całe jego ciało było przodem do mnie, podwinął lewą nogę, tak że na niej siedział. - Na mnie też taką stosujesz? Chcesz się mnie pozbyć? Chyba bardzo mocno chcesz, biorąc pod uwagę etap na jakim znajduje się nasz związek. - mruknął. - Oczywiście, jeśli takowy w ogóle istnieje.

Nagle szarpnięciem otworzył drzwi i opuścił pojazd. Westchnęłam, robiąc to samo. Podeszłam do niego i stanęła na wprost, pomiędzy jego nogami. Przez to, że opierał się na masce samochodu, prawie na niej siedząc, nasze spojrzenia były na tym samym poziomie. Cóż, właściwie to byłyby, gdyby nie to że on kompletnie nie patrzył w moim kierunku. Jego wzrok błądził gdzieś po boisku na końcu uliczki, w którą wjechaliśmy. Była niedziela, więc było na niej sporo dzieciaków, grających w koszykówkę. Prócz nich nie było nikogo na ulicach.

- Nigdy właściwie mnie nie poprosiłeś, żebym była twoją dziewczyną. - wymamrotałam, modląc się o jak najszybszą zmianę tematy. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem i strachem w oczach.

- Słucham?!

- Przepraszam. - natychmiast pożałowałam swojej głupiej próby odwrócenia uwagi, bo sprawy wyglądały teraz znacznie gorzej. - Nie o to mi chodziło.

- Nie? Więc o co w takim razie?! - odepchnął się od maski, co zmusiło mnie do cofnięcia się przed jego zdenerwowaną osobą. Mój gest musiał go chyba opamiętać, bo momentalnie się uspokoił i zaczął delikatnie pocierać moje ramiona. - Możesz mi wyjaśnić.

- Chodziło o to, że... - zaczęłam, spuszczając głowę. - Że nigdy tak naprawdę nie spytałeś mnie o to, czy będę twoją dziewczyną.

- A miałem to zrobić? Jak dzieciaki? - zaśmiał się, ale widząc moją minę spoważniał. - To naprawdę jest dla ciebie aż takie ważne?

- Wiem, że to dziecinne, po prostu wydaje mi się, że nie traktujesz mnie poważnie.

Przyciągnął mnie do swojego ciała, obejmując mocno i złożył delikatny pocałunek na czole. Moje ucho  płasko przylegało do lewej strony jego klatki piersiowej, więc mogłam usłyszeć bicie jego serca.

- Tylko dlatego, że nie poprosiłem cię o chodzenie - zaśmiał się, wypowiadając to słowo. - wcale nie znaczy, że nie traktuje cię poważnie. Po prostu nasz związek i wszystkie rzeczy które robimy, są takie naturalne, że sam nie wiem kiedy zacząłem nazywać cię moją. - ucałował czubek mojej głowy. - Myślałem, że to jasne.

- Przepraszam. Jestem dziecinna. - mruknęłam. - Nawet nie wiem dlaczego tak mi na tym zależy. To głupie.

- Nie, wcale nie. - ujął moją twarz w obi ręce i nakierował ją w swoją stronę. - Jeśli to jest takie ważne, to czy - wziął głęboki wdech, przewracając oczami. - Będziesz moją dziewczyną? - wyrecytował, jakby to była jedna z najnudniejszych rzeczy jakie robił w całym swoim życiu.

Uncle HarryWhere stories live. Discover now