Prolog

611 20 6
                                    

Szłam ciemną ulicą oświetloną tylko przez kilka latarni. Deszcz spływał po moich długich, czarnych jak skrzydła kruka włosach. Wiatr wiał niemiłosiernie kalecząc moją delikatną twarz. Czy to mi przeszkadza ? Nie, lubię taką pogodę , kiedy jesteśmy zdani na łaskę natury. Londyn nocą wygląda majestatycznie, ale ja nie mam czasu podziwiać tych pięknych widoków. Intrygujący jest fakt, iż widziałam je tysiąc razy, a mimo to nadal robią na mnie ogromne wrażenie, jakbym widziała je po raz pierwszy. Jednak ja zmierzam do najbardziej oddalonej części miasta, w której znajduje się mój punkt docelowy-cmentarz. Mogłoby się wydawać, iż nie jest to odpowiednie miejsce dla siedemnastoletniej dziewczyny zwłaszcza o tej porze, ale nic mnie to nie interesowało. Wolałam chodzić własnymi ścieżkami. A więc zmierzam na cmentarz, na grób osoby bardzo ważnej w moim życiu, do osoby której ufałam bezgranicznie, do mojej bratniej duszy- do mojej przyjaciółki. Megan była moim aniołem stróżem i choć już nie jest ze mną ciałem, to ja nadal czuję jej obecność. Mijam grupkę dziewczyn, które palą pod blokiem, żeby rodzice nie zauważyli i nie odcięli przez to od pieniędzy, naiwnie myśląc, że to coś pomoże. Obdarzają mnie ledwie jednym spojrzeniem. Wchodzę na cmentarz i kieruję się do odpowiedniej alejki. Staję przed grobem i po prostu na niego patrzę. Mija dziesięć, może piętnaście minut kiedy w końcu się poruszam. Poprawiam kwiatki i zmieniam miejsce zniczy, wszystko mechanicznie. Potem siadam i dopiero wtedy dociera do mnie, że może być to ostatni raz, gdy odwiedzam tu Megan.
-Słoneczko, nawet nie wiesz, jak będę za tobą tęsknić. Amanda jest taka szczęśliwa, wiesz? - mówię, uśmiechając się przez łzy. Pozwalam im lecieć, bo jak mawiała Megan ,, możesz pokazać swoje emocje tylko tym, których kochasz'', a ja ją kocham, z całego mojego serca. To ona nauczyła mnie, że ludziom nie można ufać. To dzięki niej nie pozwalam się wykorzystywać i pomiatać. Ufałam tylko jej, a ona ufała tylko mi.
-Wiem, że przeprowadzka do Nowego Jorku  jest moim marzeniem, ale boję się cię tu zostawić. Miałyśmy się tam przeprowadzić razem, pamiętasz? Od zawsze fascynowały nas te wysokie budynki oświetlone tysiącami neonów, żółte taksówki, których jest pełno i pędzą w różne kierunki, ludzie, którzy biegną do pracy lub szkoły, nie zwracając nawet uwagi na innych i nie doceniając miasta, w którym mieszkają. Boję się, wiesz? Boję się, że nie dam rady bez ciebie, słoneczko - deszcz padał coraz bardziej, a łzy spływały po moich zziębniętych policzkach strumieniami. Z nostalgii wyrwał mnie dzwonek telefonu. Postanowiłam odebrać, bo znając życie, mama dzwoniłaby do skutku. Jest wymagającą, ale bardzo kochającą i troskliwą mamą. Pomimo, że wyjeżdża często na delegacje i nie ma jej długo, bardzo kocha mnie i moją młodszą siostrzyczkę. Między innymi, to jest powód naszej wyprowadzki. Jest jeszcze jeden, gorszy. Człowiek nazywający się moim ojcem spakował się i uciekł do młodszej o 12 lat kochanki, zapominając o ,,swoich trzech najważniejszych kobietach w jego życiu'', a mama choć tego nie przyzna, ma tu za dużo wspomnień z nim związanych. I tak wystarczająco długo z tym zwlekała.  Naciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
- Kochanie, gdzie jesteś? Martwię się o ciebie - usłyszałam zmartwiony głos mamy.
- Jestem u Megan. Chciałam się pożegnać.
-Oh, skarbie. Naprawdę mi przykro, ale to będzie najlepsze wyjście, przecież wiesz - powiedziała i wiedziałam, że ma wyrzuty sumienia, choć oczywiście niepotrzebnie, bo nie mam do niej o to żalu.
-Mamuś, przecież wiesz, że to rozumiem. Za niedługo będę w domu. Kocham cię.
-Wracaj szybko. Ja ciebie też - rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni w mojej skórzanej kurtce.
-Na zawsze słoneczko - powiedziałam, patrząc na zdjęcie mojej przyjaciółki. Wstałam, otarłam łzy i odeszłam.

***

Przed powrotem do domu musiałam zrobić jeszcze jedną ważną rzecz, po raz ostatni odwiedzić ,,moją samotnie''. Weszłam na dach jednego z największych biurowców w Londynie. Było to miejsce, które odkryłam po odejściu Megan i ojca. Widać stąd całe miasto. Deszcz zawzięcie uderzał o ziemię. Wzięłam głęboki oddech i po raz ostatni spojrzałam na ten zniewalający widok. Wracając do domu, w mojej głowie rozbrzmiewały słowa mojej babci mieszkającej w Nowym Jorku, ,, Zawsze bądź gotowa na nowe jutro". I z takim nastawieniem weszłam po raz ostatni do domu.


***

Hej. To moje pierwsze opowiadanie na Wattpadzie i mam ogromną nadzieję, że komukolwiek przypadnie do gustu. Jestem też otwarta na krytykę. Tak, więc zapraszam do czytania i do zobaczenia :)

Irenaaa <3

Nowe JutroWhere stories live. Discover now