#30

469 37 19
                                    

Nie wierzę, że rozdział pojawia się aż po ponad 4 miesiącach! To chyba najdłuższa przerwa w pisaniu tego opowiadania. Na swoje wytłumaczenie mam jedynie brak weny i czasu, co jest najgorsze i za co przepraszam z całego serca... Mam jednak malutką nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda. Byłoby miło, gdybyście skomentowali, dając tym samym znak, że nie zapomnieliście o Alone. Jeszcze epilog i żegnamy się z tą historią...


David Grey - The Other Side


Umiera się w byle jakim miejscu życia. I dzieje człowieka zawarte między urodzeniem jego a śmiercią wyglądają niekiedy jak nonsens. Któż bowiem jest w możności o każdej chwili przemijającej pamiętać, by mogła ona być na wszelki wypadek jego gestem ostatnim? Śmierć nieraz chwyta człowieka in flagranti, zanim zdążył przedsięwziąć jakiekolwiek środki ostrożności. Najbardziej logiczny plan życia, najściślej wyprowadzona formuła jego wartości rozpada się nagle, gdy ujawniona zostanie ostatnia niewiadoma.*

Jednak to jeszcze nie był ten moment, aby Violetta mogła pożegnać się ze światem, po którym już stąpa siedemnaście lat. Czy Bóg z niej zakpił, pozwalając jej jeszcze żyć? Czy może dał jej szansę, aby mogła coś zmienić w swoim życiu i zacząć go całkowicie od nowa? Na to pytanie jest ciężko odpowiedzieć... Musiałoby się poznać jej plany na przyszłość, jednak to nie czas na taką wzmiankę. Jeszcze nie w tym momencie. 

Była przekonana, że zażywając sporą ilość tabletek nasennych, będzie mogła już niedługo znaleźć się po drugiej stronie. Tam, gdzie prawdopodobnie po śmierci ma być nam lepiej. Gdzie nie ma żadnych podziałów, a wszyscy są sobie równi. Nikt nie ma prawa się wywyższać i krzywdzić drugą osobę. To miejsce, gdzie masz spotkać się z najbliższymi, którzy już tam na ciebie czekają. A może i nawet będziesz mieć okazję stanąć twarzą w twarz z Bogiem i dostąpić jego łaski bądź potępienia. Ale czy osoba, która popełnia samobójstwo nie powinna od razu wstąpić do czarnej strefy, skoro postanowiła sobie odebrać najważniejszy dar. Dar życia.

Jakież było zdziwienie nastolatki, gdy zamiast być u bram niebieskich, znalazła się na szpitalnym łóżku, przypięta do różnych aparatur, mierzących jej parametry życia. Zamiast światełka w tunelu, widziała słabo świecącą żarówkę. To wszystko nie miało tak wyglądać. Była przygotowana na śmierć, o ile można tak powiedzieć, a tu dzieje się kompletnie coś innego. Ból miał ustąpić, a było wręcz przeciwnie. Czuła się cała obolała. Pragnęła wybudzić się z tego koszmaru jakim było dla niej życie na ziemi. Nie chciała znowu przeżywać tego samego. Nie chciała czuć wewnętrznego bólu, który doskwierał jej po stracie ukochanego. Chciała się od niego uwolnić, dlatego próbowała się zabić. Zadawała sobie pytanie co zrobiła źle, że nadal jest wśród żywych. Miała przecież tak doskonały plan. Kto by pomyślał, że okaże się porażką...

Nie miała pojęcia jak się tu znalazła. W końcu była sama w domu. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że tą osobą, która ją uratowała będzie tą samą osobą, przez którą dopuściła się takiego czynu. Czyż taką sytuację można nazwać bez żadnych przeszkód paradoksem? Oczywiście.

Była sama w białym pokoju, w którym było niesamowicie duszno. Środki chemiczne jeszcze bardziej drażniły jej nos, a nie moc w samodzielnym oddychaniu nie sprawiały, że czuła się dobrze. Chciała stąd zniknąć, szczególnie wtedy, gdy do pokoju wszedł on. Powód jej okropnego czynu. 


*


Siedział skulony na szpitalnym krześle, prosząc Boga, aby lekarzom udało się uratować jego ukochaną. Po jego policzkach spływały łzy, a dłonie zaciskały się w pięści i uderzały w jego kolana. Płakał jak jeszcze nigdy w życiu. Mógł ją stracić na zawsze. To, do czego doszło, było jego winą. To przez niego Violet walczy o życie, a w tym momencie każda minuta jest na wagę złota. Z chęcią chciałby się zamienić miejscami i zamiast niej to on sam walczyłby aby przeżyć i cieszyć się życiem, gdyby udało się odratować. Jednak było całkowicie inaczej.

Alone || Z. M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz