W moim brzuchu zrodziło się dziwne uczucie, kiedy samolot z dużą prędkością sunął po pasach, po czym wzbił się w powietrze i stopniowo jego wysokość się zwiększała. Mój wzrok momentalnie powędrował za szybę, gdzie z zafascynowaniem oglądałam rozciągające się widoki. Podziwiałam każdy detal, wszystkie najmniejsze szczegóły. Chciałam zapamiętać wszystko.
Poczułam delikatny dotyk, dlatego odwróciłam głowę w stronę Amy, która siedziała obok mnie. Zauważyłam, że trochę zbladła, co mnie zmartwiło. Przyjrzałam jej się uważniej, po czym postanowiłam się odezwać:
– Wszystko w porządku? – zapytałam cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, kiwając głową. Nabrała głęboko powietrza do płuc, po czym ze świstem je wypuściła.
– Tak, wszystko jest okej. Chyba po prostu mam lęk wysokości, którego do tej pory nie odkryłam – odpowiedziała spokojnie. Zamknęła oczy, opierając głowę o oparcie fotela. Wzięłam do ręki butelkę wody, która leżała obok mnie i podałam jej ją, aby mogła się napić. Podziękowała cicho, biorąc małego łyka napoju.
– Mam nadzieję, że nie zemdlejesz mi tutaj, bo wtedy naprawdę zacznę panikować – powiedziałam, aby chociaż trochę rozluźnić atmosferę. Dziewczyna zaśmiała się cicho, kręcąc prawie niezauważalnie głową. – Swoją drogą... jakim cudem Louisowi udało się ciebie tu ściągnąć? – zdałam pytanie, które zastanawiało mnie od momentu, w którym zobaczyłam Amy na lotnisku. To wydawało mi się takie nierealne i zarazem fantastyczne. Dzień wcześniej naprawdę obawiałam się zostawiać tutaj Amy, ponieważ nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długo. Bądź co bądź, nie mieszkałam już razem z nią, jednak w razie jakichś problemów, w każdej chwili mogłyśmy się spotkać. Na szczęście ten mały problem miałam już z głowy, ponieważ Amy była tu ze mną.
– Szczerze? Nie mam pojęcia. – Przepraszająco wzruszyła ramionami. – Sama nadal jestem tym zaskoczona. Kilka dni temu przyszedł do mnie i tak po prostu oznajmił, żebym powoli zaczęła się pakować, ponieważ jadę z wami do Los Angeles – powiedziała z uśmiechem, który odwzajemniłam. Postanowiłam zapytać samego Louisa, który dokonał tego wielkiego czynu.
Kiedy w samolocie rozbrzmiał komunikat oznajmiający, że można już rozpiąć pasy, odwróciłam się na siedzeniu, opierając ręce na oparciu fotela. Miejsce za nami zajmował Tony oraz Louis, którzy zawzięcie o czymś ze sobą rozmawiali. Kiedy zauważyli, że się im przyglądam, momentalnie zamilkli, skupiając całą swoją uwagą na mnie.
– Nie przeszkadzam? Bo jeśli tak, to mogę zapytać później – oznajmiłam, na co oni pokręcili przecząco głowami, dając tym samym znak, abym mówiła. – Chciałam się jedynie dowiedzieć, jakim cudem udało ci się namówić dyrektorkę, żeby pozwoliła lecieć Amy razem z nami.
Louis nie odpowiedział od razu, tylko przez chwilę uśmiechał się pod nosem. Przyglądał się mi z uwagą, prawdopodobnie zastanawiając się, czy zdradzić mi swoją "tajemnicę".
Kiedy ponagliłam go ruchem ręki, w końcu łaskawie postanowił odpowiedzieć.
– Uznajmy, że to dzięki mojemu urokowi osobistemu i dużej zdolności przekonywania – powiedział, wywołując śmiech u Tony'ego.
– No i może jeszcze dzięki twojej ogromnej skromności? – zapytał rozbawiony, przez co zachichotałam cicho. - Poza tym... ty i urok osobisty? Stary! Mój pies, którego swoją drogą nie mam, ma więcej uroku osobistego od ciebie! – dodał, przez co dostał od Louisa kuksańca w bok. Usłyszałam, jak Amy śmieje się cicho obok mnie, dzięki czemu mój dobry humor jeszcze bardziej się zwiększył.
CZYTASZ
Light || Louis Tomlinson
FanfictionSprawiłeś, że uwierzyłam. Sprawiłeś, że znowu zaczęłam się uśmiechać. Dzięki Tobie ponownie zaczęłam kochać ludzi. Uwierzyłam, że jestem piękna, chociaż nigdy tak nie myślałam. Uwierzyłam, że jestem coś warta. Ponownie zaczęłam żyć. I nagle wszystko...