Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale mój laptop się zepsuł... Już jest niby okej, ale jednak ... :/
Czy byłam na siebie zła? To mało powiedziane! Byłam na siebie cholernie wkurzona! Miałam ochotę przywalić sobie w twarz krzesłem! Na dodatek obrotowym! Ale i tak to nie zmniejszyłoby nienawiści jaką do siebie czułam. Co chwile, raz za razem zaciskałam dłonie w pięści, po czym z powrotem je rozluźniałam. Nie chciałam tego powiedzieć, a już w szczególności nie miałam zamiaru zranić Louisa! Po prostu zbyt mocno na mnie naciskał, przez co w złości palnęłam taką głupotę! Nigdy, nawet przez jeden moment nie pomyślałabym, że Rose kłamała.
-Nawet mnie kurwa nie dotykaj!- Usłyszałam z góry krzyk Louisa. Matko muszę to wszystko odkręcić, zanim ten chłopak zrobi coś, czego będzie później żałował.
Wbiegłam po schodach i skierowałam się w stronę wyjścia z domu, jednak jedyne co tam zastałam to Nialla wybiegającego za wściekłym Louisem oraz Tony'ego.
-Tony zaczekaj!- powiedziałam rozpaczliwie. Chłopak zatrzymał się i przeniósł na mnie wzrok. Zdenerwowana przygryzłam wargę.- Posłuchaj...- zaczęłam, jednak wszedł mi w słowo.
-Nie! Nie mam teraz na to czasu! Wybacz, ale tym razem trzymam stronę Louisa.- Wskazał palcem na drzwi, gdzie wcześniej znajdował się wspomniany chłopak.
-Ja naprawdę nie miałam tego na myśli!- broniłam się.
-Ale mnie nie chodzi o to co mówiłaś! Szczerze? To mam to gdzieś! Ale Louis... on jest moim bratem okej? I...- przerwał po czym westchnął głośno.- Muszę iść- mruknął, odwracając się w stronę wyjścia. Zatrzymał się jeszcze i spojrzał w moją stronę, jednak z jego rozchylonych ust nie uleciało żadne słowo. Zacisnął je w cienką linię i pokręcił bezradnie głową, po czym opuścił dom. Zamknęłam oczy i przeczesałam ręką włosy. Wszystko się pieprzy. Najpierw Louis, teraz Tony, a następny będzie kto? Może Amy?
Jak na zawołanie usłyszałam jej smutny głos.
-Meg...- Podeszła do mnie i zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłam się w jej ciało i wypuściłam urywany oddech.- Jest okej. Wszystko będzie dobrze- szepnęła i zaczęła gładzić dłonią moje plecy.
-Nic nie będzie dobrze. On mnie nienawidzi- mruknęłam.
-Co ty gadasz? Jest po prostu zdenerwowany i tyle, ale na pewno cię nie nienawidzi. Musi ochłonąć, to wszystko- powiedziała uspokajająco. Odsunęłam się od niej, aby móc na nią spojrzeć.
-Przepraszam. Dopiero co przyjechałaś, a ja już wszystko spieprzyłam. Jak widać dobre rzeczy się mnie nie trzymają.- Usiadłam na podłodze, plecami opierając się o ścianę. Przyjaciółka zrobiła to samo i już po chwili była obok mnie.
-Wcale niczego nie spieprzyłaś! To oczywiste, że w przyjaźni również zdarzają się kłótnie- zaprzeczyła.
-W naszej nie było- stwierdziłam, na co dziewczyna zaśmiała się cicho, po czym oparła głowę na moim ramieniu.
-Od zawsze wszyscy mówili, że jesteśmy całkiem inne niż reszta ludzi.- Wystawiła w moją stronę dłoń, którą złapałam i ścisnęłam. To fakt. Większość osób nam to powtarzała. Nie przeszkadzało nam to, wręcz przeciwnie. Kiedy ktoś mówił nam Jesteście jakieś inne, my po prostu uśmiechałyśmy się i odpowiadałyśmy Inny znaczy wyjątkowy, po czym odchodziłyśmy.- Porozmawiaj z nim- powiedziała.
-Tylko problem w tym, że on nie chce ze mną rozmawiać- westchnęłam cicho.
-W ostateczności możemy go związać i zmusić, aby cię wysłuchał.- Wzruszyła ramionami, po czym obie się zaśmiałyśmy.
CZYTASZ
Light || Louis Tomlinson
FanfictionSprawiłeś, że uwierzyłam. Sprawiłeś, że znowu zaczęłam się uśmiechać. Dzięki Tobie ponownie zaczęłam kochać ludzi. Uwierzyłam, że jestem piękna, chociaż nigdy tak nie myślałam. Uwierzyłam, że jestem coś warta. Ponownie zaczęłam żyć. I nagle wszystko...