Rozdział 6

1.4K 94 3
                                    

- Powiedz mi coś o sobie- powiedział nagle.

-Co chcesz wiedzieć?- zapytałam.

-Najlepiej wszystko.- Ponownie położył się na plecach i wpatrywał się w biały sufit, słuchając tego co mu mówiłam.

-Okej. A więc. Przez większość życia wychowywałam się w domu dziecka...- zaczęłam.

-Co się stało z twoimi rodzicami?- zapytał. Zaniemówiłam. Nie spodziewałam się, że zada mi to pytanie. Nienawidziłam kiedy ludzie mnie o to pytali. Nie lubię o tym mówić. Wtedy wszystko wraca. Wspomnienia, tęsknota, ból oraz żal, że to właśnie oni musieli zginąć. Wiem, że wszyscy są ciekawi, dlaczego trafiłam do domu dziecka. I nie dziwię im się, ponieważ ciekawość ludzka nie zna granic. Ale nie mogę pojąć dlaczego nikt nie zastanawia się czy mnie to odpowiada? Czy chcę mówić o tym, co stało się tak dawno? Czy pasuje mi rozdrapywanie starych ran? Mimo tego, że to jedno małe pytanie sprawia mi tyle trudności, zawsze odpowiadałam. Tym razem również nie było inaczej.

-Zginęli w wypadku samochodowym- mruknęłam.- Wracaliśmy wtedy do domu. Tata prowadził samochód, a ja wraz z mamą siedziałyśmy na tylnych siedzeniach auta. Z naprzeciwka nadjechała rozpędzona ciężarówka...- Przed oczami stanął mi obraz tamtego okropnego wydarzenia...- Kierowca był pijany i zasnął za kierownicą. Zjechał na nasz pas, a potem... staranował nasze auto, zabijając przy tym moich rodziców...- szepnęłam. Czułam jak w moim gardle rośnie wielka gula. Zamrugałam powiekami, aby pozbyć się niechcianych łez.

-Przepraszam. Nie chciałem być wścibski- powiedział Louis. Podparł głowę na ramieniu i uważnie mi się przyglądał.

-Nic nie szkodzi. Nie przejmuj się. Zawsze tak reaguję- zapewniłam go.

-Twoja mama była tancerką, prawda?- powiedział po chwili.

-Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona. Skąd on o tym wie?

-Twoje nazwisko wydawało mi się znajome. Zacząłem szperać po internecie i znalazłem artykuł o twojej mamie. Widziałem ją kiedyś w telewizji. Dlatego wydawałaś mi się znajoma.- Wzruszył ramionami.- Jesteś do niej strasznie podobna- stwierdził. Nie odezwałam się. Dobra. Nie pomyślałam o tym, że mógł widzieć ją w telewizji. Ale nie sądziłam, że skojarzy mnie z nią.- Dlaczego tak w ogóle lubisz tańczyć?- Zmarszczył brwi.

-Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami.- Po prostu to lubię. Zawsze przyglądałam się mamie jak tańczyła. Robiła to idealnie. Z taką lekkością. Po jej śmierci również zapragnęłam tańczyć. Kiedy to robię czuję z nią taką... więź. Dlatego chyba tańczę- wytłumaczyłam.- A ty lubisz tańczyć?- zapytałam zaciekawiona.

-Nie- powiedział z niesmakiem.- Nigdy nie tańczyłem i nie zamierzam tego robić. Poza tym nie jestem w tym dobry- mruknął.

-Mówisz, że nie potrafisz tańczyć. A skąd to stwierdzenie? Przecież powiedziałeś, że nigdy nie tańczyłeś.- Poprawiłam się na siedzeniu i uważnie się mu przyjrzałam. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i również zaczął mi się bacznie przyglądać.

-Po prostu tego nie lubię i już.- Westchnął.- I tak przypuszczam, że nie byłbym dobry. Taniec nie jest dla mnie.- Skrzywił się lekko.

-Jak uważasz.- Wzruszyłam ramionami.- Teraz ty mi coś o sobie powiedz.

-A co chcesz widzieć?- zapytał.

-Nie wiem... Najlepiej wszystko.- Zacytowałam jego wcześniejsze słowa.- Gdzie mieszkałeś? Jacy są twoi przyjaciele? Hobby? Marzenia? No nie wiem. Wszystko- wyjaśniłam.

-Okej. A więc. W Londynie mieszkam od dziecka. Moi kumple są... nawiasem mówiąc rąbnięci. Są świetni, ale często im odwala. W skrócie są najlepszymi idiotami jakich można mieć.- Powiedział, a ja lekko się uśmiechnęłam. Jeśli wszyscy są tacy jak Tony to wiem, że na pewno ich polubię.- Nie mam takiego konkretnego hobby. Jednak lubię grać w piłkę nożną... A co do marzeń...- Zamyślił się na chwilę.- Nie mam marzeń- stwierdził.

Light || Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz