- Powiedz mi coś o sobie- powiedział nagle.
-Co chcesz wiedzieć?- zapytałam.
-Najlepiej wszystko.- Ponownie położył się na plecach i wpatrywał się w biały sufit, słuchając tego co mu mówiłam.
-Okej. A więc. Przez większość życia wychowywałam się w domu dziecka...- zaczęłam.
-Co się stało z twoimi rodzicami?- zapytał. Zaniemówiłam. Nie spodziewałam się, że zada mi to pytanie. Nienawidziłam kiedy ludzie mnie o to pytali. Nie lubię o tym mówić. Wtedy wszystko wraca. Wspomnienia, tęsknota, ból oraz żal, że to właśnie oni musieli zginąć. Wiem, że wszyscy są ciekawi, dlaczego trafiłam do domu dziecka. I nie dziwię im się, ponieważ ciekawość ludzka nie zna granic. Ale nie mogę pojąć dlaczego nikt nie zastanawia się czy mnie to odpowiada? Czy chcę mówić o tym, co stało się tak dawno? Czy pasuje mi rozdrapywanie starych ran? Mimo tego, że to jedno małe pytanie sprawia mi tyle trudności, zawsze odpowiadałam. Tym razem również nie było inaczej.
-Zginęli w wypadku samochodowym- mruknęłam.- Wracaliśmy wtedy do domu. Tata prowadził samochód, a ja wraz z mamą siedziałyśmy na tylnych siedzeniach auta. Z naprzeciwka nadjechała rozpędzona ciężarówka...- Przed oczami stanął mi obraz tamtego okropnego wydarzenia...- Kierowca był pijany i zasnął za kierownicą. Zjechał na nasz pas, a potem... staranował nasze auto, zabijając przy tym moich rodziców...- szepnęłam. Czułam jak w moim gardle rośnie wielka gula. Zamrugałam powiekami, aby pozbyć się niechcianych łez.
-Przepraszam. Nie chciałem być wścibski- powiedział Louis. Podparł głowę na ramieniu i uważnie mi się przyglądał.
-Nic nie szkodzi. Nie przejmuj się. Zawsze tak reaguję- zapewniłam go.
-Twoja mama była tancerką, prawda?- powiedział po chwili.
-Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona. Skąd on o tym wie?
-Twoje nazwisko wydawało mi się znajome. Zacząłem szperać po internecie i znalazłem artykuł o twojej mamie. Widziałem ją kiedyś w telewizji. Dlatego wydawałaś mi się znajoma.- Wzruszył ramionami.- Jesteś do niej strasznie podobna- stwierdził. Nie odezwałam się. Dobra. Nie pomyślałam o tym, że mógł widzieć ją w telewizji. Ale nie sądziłam, że skojarzy mnie z nią.- Dlaczego tak w ogóle lubisz tańczyć?- Zmarszczył brwi.
-Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami.- Po prostu to lubię. Zawsze przyglądałam się mamie jak tańczyła. Robiła to idealnie. Z taką lekkością. Po jej śmierci również zapragnęłam tańczyć. Kiedy to robię czuję z nią taką... więź. Dlatego chyba tańczę- wytłumaczyłam.- A ty lubisz tańczyć?- zapytałam zaciekawiona.
-Nie- powiedział z niesmakiem.- Nigdy nie tańczyłem i nie zamierzam tego robić. Poza tym nie jestem w tym dobry- mruknął.
-Mówisz, że nie potrafisz tańczyć. A skąd to stwierdzenie? Przecież powiedziałeś, że nigdy nie tańczyłeś.- Poprawiłam się na siedzeniu i uważnie się mu przyjrzałam. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i również zaczął mi się bacznie przyglądać.
-Po prostu tego nie lubię i już.- Westchnął.- I tak przypuszczam, że nie byłbym dobry. Taniec nie jest dla mnie.- Skrzywił się lekko.
-Jak uważasz.- Wzruszyłam ramionami.- Teraz ty mi coś o sobie powiedz.
-A co chcesz widzieć?- zapytał.
-Nie wiem... Najlepiej wszystko.- Zacytowałam jego wcześniejsze słowa.- Gdzie mieszkałeś? Jacy są twoi przyjaciele? Hobby? Marzenia? No nie wiem. Wszystko- wyjaśniłam.
-Okej. A więc. W Londynie mieszkam od dziecka. Moi kumple są... nawiasem mówiąc rąbnięci. Są świetni, ale często im odwala. W skrócie są najlepszymi idiotami jakich można mieć.- Powiedział, a ja lekko się uśmiechnęłam. Jeśli wszyscy są tacy jak Tony to wiem, że na pewno ich polubię.- Nie mam takiego konkretnego hobby. Jednak lubię grać w piłkę nożną... A co do marzeń...- Zamyślił się na chwilę.- Nie mam marzeń- stwierdził.
CZYTASZ
Light || Louis Tomlinson
FanfictionSprawiłeś, że uwierzyłam. Sprawiłeś, że znowu zaczęłam się uśmiechać. Dzięki Tobie ponownie zaczęłam kochać ludzi. Uwierzyłam, że jestem piękna, chociaż nigdy tak nie myślałam. Uwierzyłam, że jestem coś warta. Ponownie zaczęłam żyć. I nagle wszystko...