Rozdział 12

1.2K 89 3
                                    

Siedziałam na ziemi z nogami podkulonymi pod brodą. Dlaczego ona tak bardzo się na mnie uwzięła?! Co ja jej takiego zrobiłam, że tak strasznie mnie nienawidzi?! Od samego początku uprzykrza mi życie, chociaż nie wiem z jakiego powodu. Najchętniej to bym teraz zasnęła i obudziła się, kiedy to wszystko przeminie. Zapadłabym się pod ziemie, aby nikt nie mógł mnie znaleźć. To zabawne jak słowa potrafią ranić. Sprawiają nawet większy ból niż czyny. Tworzą większe rany niż najostrzejszy nóż. Są groźniejsze od wszelkiej broni, która znajduje się na świecie. Słowa są najniebezpieczniejsze, ponieważ trafiają w sam środek człowieka raniąc każdy kawałek serca, którego później nie da się poskładać z powrotem. Z czasem ból się zmniejsza, ale blizny zawsze pozostają. Codziennie są rozdrapywane i krwawią na nowo.

Mimo tego, że już od wielu lat staram się jakoś trzymać, to nawet nic nieznaczące słowo, może ponownie mnie zniszczyć. Jeśli ktoś sądzi, że czas leczy rany to chyba tak naprawdę nigdy nie został zraniony. Czas nie leczy ran. On tylko pozwala przyzwyczaić się do bólu. A ja już bardzo dobrze się z nim oswoiłam. Jednak za każdym kolejnym razem wraca ze zdwojoną siłą. Nienawidzę siebie za to, że tak łatwo można mnie skrzywdzić. Wśród ludzi jestem bezbronna, dlatego zawsze wolałam samotność.

Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś cichy głos.

-Wszystko dobrze?- zapytał Zayn. Podniosłam na niego wzrok, jednak po chwili ponownie spojrzałam tępym wzrokiem w podłogę.

-Tak. Wszystko świetnie...- skłamałam.- Nie przejmujcie się mną. Po prostu przez chwilę sobie tu posiedzę.- Wzruszyłam lekko ramionami. Usłyszałam jego ciche westchnienie. Wolnym krokiem podszedł, po czym usiadł obok mnie.

-Nie przejmuj się nią. Ona czasem... ma swoje humorki- powiedział.

-Coś ostatnio często jej się zdarzają. Szczególnie w stosunku do mnie- prychnęłam.- Co ja jej takiego zrobiłam?- zapytałam i popatrzyłam na niego.

-Nic nie zrobiłaś.- Pokręcił głową.- Pewnie jest zazdrosna- stwierdził.

-Zazdrosna? A niby o co? Jest ode mnie starsza. Na dodatek ma idealną figurę, jest popularna i piękna. Nie wiem o co może być zazdrosna.- Zmarszczyłam brwi.

-O ciebie... No i o Louisa- powiedział.

-Ale mnie przecież z nim nic nie łączy! Tylko mieszkamy razem!- Zaczesałam dłonią włosy do tyłu i westchnęłam.

-Nathalie to naprawdę fajna dziewczyna. Z czasem się do ciebie przekona. Jest strasznie zazdrosna, a wiadomo co zazdrość może zrobić z człowiekiem. Jestem pewien, że za niedługo wszystko będzie dobrze.- Objął mnie ramieniem i przytulił.- A teraz uśmiechnij się. Nie lubię kiedy ludzie są smutni.- Skrzywił się lekko, a ja zachichotałam.- O wiele lepiej.- Uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich Tony.

-Wszystko dobrze księżniczko?- zapytał i kucnął przede mną. Pokiwałam głową, chociaż sama nie byłam pewna czy tak jest. Było lepiej to na pewno. Jednak w środku nadal czułam się zraniona.

-To ja zostawię was samych- oznajmił Zayn po czym wyszedł z pokoju. Kiedy zostaliśmy sami Tony od razu zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Nie przejmuj się nią. Błagam nie bierz tego do siebie. Jesteś piękna, szczupła i zgrabna. Nie słuchaj tego co mówiła. Jesteś idealna- szepnął do mojego ucha po czym trochę się ode mnie odsunął, aby spojrzeć na moją twarz. Nie. Wcale taka nie byłam. Nienawidziłam swojego ciała, ponieważ ono właśnie było NIE idealne. Było okropne. Pokręciłam głową.

-Nie mów tak, bo to nie jest prawda- powiedziałam cicho. Zauważyłam, że cały się spiął i pobladł trochę na twarzy.

-Matko... tylko nie to. Przestań.- Delikatnie przejechał kciukiem po moim policzku, co wywołało przyjemne dreszcze. Pocałował mnie w czubek nosa i oparł swoje czoło o moje.- Dlaczego nie chcesz przyjąć do wiadomości, że jesteś cudowna i wyglądasz naprawdę jak modelka?- zapytał.

Light || Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz